Posty

[Recenzja] Jethro Tull - "Under Wraps" (1984)

Obraz
W 1983 roku Ian Anderson w końcu zrealizował swój pomysł z wydaniem albumu solowego. W nagraniu "Walk Into Light" wspomógł go ówczesny klawiszowiec Jethro Tull, Peter-John Vettese. A choć nie brakuje tam charakterystyczny partii fletu i głosu Andersona, to całość niewiele ma wspólnego z twórczością jego macierzystego zespołu. To album w zasadzie synthpopowo-nowofalowy, zdominowany przez brzmienie syntezatorów oraz automatu perkusyjnego. Tego typu muzyka cieszyła się wówczas ogromną popularnością, więc longplay sprzedawał się całkiem nieźle. Ale i tak wyraźnie słabiej od dokonań Jethro Tull. I prawdopodobnie właśnie dlatego kolejny album Andersona, będący bezpośrednią kontynuacją "Walk Into Light", ukazał się pod szyldem zespołu. Co prawda, w nagrania zaangażowano także Martina Barre'a i Dave'a Pegga, co miało uzasadnić powrót do tej nazwy, jednak ich partie zwykle giną pod grubą warstwą elektroniki.  "Under Wraps" powszechnie uchodzi za najgor

[Recenzja] Rory Gallagher - "Jinx" (1982)

Obraz
Przez całe lata 70. Rory Gallagher wydawał albumy niemal każdego roku. Czasem i dwa. Znacznie skromniej prezentuje się dorobek Irlandczyka z kolejnej dekady, obejmujący zaledwie trzy wydawnictwa, w tym jedno koncertowe. To już ten czas, gdy muzyk coraz bardziej pogrążał się w alkoholowym nałogu, co wyraźnie wpływało na jego kreatywność. Zresztą już druga połowa lat 70. była pod tym względem nieco słabsza. Gallagher zakończył tamtą dekadę albumami "Photo-Finish" i "Top Priority", dość dalekimi od ideału, ale przynajmniej w jakiś sposób odświeżającymi jego dyskografię. Natomiast "Jinx", wydany trzy lata po poprzednim studyjnym materiale, to wyraźny krok wstecz. Nie pomogła kolejna zmiana na stanowisku perkusisty - nowym bębniarzem został Brendan O'Neill - ani udział kilku dodatkowych muzyków. I tak nie mieli żadnego wpływu na całokształt. "Jinx" spokojnie mógłby ukazać się gdzieś pomiędzy "Against the Grain" i "Calling Card&q

[Recenzja] Mahavishnu Orchestra - "The Lost Trident Sessions" (1999)

Obraz
Komuś chyba bardzo zależało, by już na starcie zniechęcić do tego wydawnictwa. Bezpłciowy, czysto informacyjny tytuł "The Lost Trident Sessions" oraz tania, tandetna okładka mogą sugerować, że nie jest to materiał wart usłyszenia. Szczególnie, że to archiwalne nagrania, zarejestrowane ćwierć wieku wcześniej. Nic bardziej mylnego. To zapis ostatniej studyjnej sesji oryginalnego, niewątpliwie najlepszego składu Mahavishnu Orchestra. Pomiędzy 25 a 27 lipca 1973 roku kwintet pracował w londyńskim Trident Studios nad swoim trzecim albumem, następcą doskonałego muzycznie "The Inner Mounting Flame" oraz cieszącego się ogromnym powodzeniem komercyjnym "Birds of Fire". Instrumentaliści wciąż byli w doskonałej formie i u szczytu swojej kreatywności. Prace zostały przerwane wyłącznie przez dyktatorskie zapędy Johna McLaughlina, który nie mógł pogodzić się z tym, że pozostali muzycy chcieli grać także własne kompozycje. Aby zachować swój monopol, lider rozwiązał t

[Recenzja] The Allman Brothers Band - "The Allman Brothers Band" (1969)

Obraz
Ojczyzną bluesa są Stany Zjednoczone. Jednak łączenie bluesa z rockiem to już przede wszystkim domena wykonawców z Wysp Brytyjskich. Ale od każdej reguły zdarzają się wyjątki. Znakomity przykład amerykańskiego blues rocka to The Allman Brothers Band. Zespół co prawda kojarzony jest głównie z southern rockiem, będąc obok Lynyrd Skynyrd wręcz sztandarowym przedstawicielem tego stylu. Jednak początki tej grupy to rasowy blues rock. A zaczęło się wszystko od pomysłu Duane'a Allmana - do tamtej pory działającego głównie jako gitarzysta sesyjny - na zespół składający się z dwóch gitarzystów solowych oraz dwóch perkusistów. Szybko pozyskał chętnych do współpracy. Drugim wioślarzem został specjalizujący się w graniu techniką slide Dickey Betts, za bębnami zasiedli Butch Trucks i Jai Johanny Johanson (właśc. John Johnson), a składu dopełnili basista Berry Oakley oraz klawiszowiec Reese Wynans. Obowiązki wokalne początkowo dzielili między siebie Allman, Oakley i Betts, ale nie wypadało t

[Recenzja] Jethro Tull - "The Broadsword and the Beast" (1982)

Obraz
Przez kilkanaście lat, w okresie 1968-80, grupie Jethro Tull udawało się wydawać każdego roku nowy album. W 1981 roku nie pojawiło się jednak żadne nowe wydawnictwo sygnowane tą nazwą. Zespół przechodził zresztą w tamtym czasie kolejny kryzys. Po zakończeniu trasy promującej "A" ze składu odeszli Eddie Jobson i Mark Craney. Ian Anderson próbował ściągnąć z powrotem któregoś z byłych klawiszowców, Johna Evana lub Dave'a Palmera, jednak obaj omówili. Ostatecznie lider wziął na siebie tę rolę, a towarzyszyć mieli mu wyłącznie Martin Barre, Dave Pegg oraz nowy bębniarz Gerry Conway, były muzyk Steeleye Span i Cata Stevensa. Kwartet nagrał wystarczająco utworów, by skompilować nowy album, jednak Anderson nie był zadowolony z efektów. Przede wszystkim zaś ze swoich partii klawiszowych. Materiał opublikowano dopiero po latach, częściowo w boksie "20 Years of Jethro Tull" (1988), a resztę nagrań na kompilacji "Nightcap: The Unreleased Masters 1973-1991" (1

[Recenzja] Rory Gallagher - "Stage Struck" (1980)

Obraz
Trzeci album koncertowy Rory'ego Gallaghera. W przeciwieństwie do "Live in Europe" i "Irish Tour '74" znalazł się tutaj wyłącznie autorski materiał, znany już ze studyjnych albumów Irlandczyka. Zresztą obecne na wcześniejszych koncertówkach przeróbki bluesowych standardów nie pasowałaby do reszty materiału. "Stage Struck" to podsumowanie najbardziej hardrockowego okresu w twórczości Gallaghera. Zwieńczenie nieformalnej trylogii, tworzonej wraz z nagranymi w tym samym składzie, z basistą Gerrym McAvoyem i perkusistą Tedem McKenną, albumami "Photo-Finish" i "Top Priority". Oba mają tu silną reprezentację: pierwszy w postaci czterech utworów ("Shin Kicker", "Brute Force and Ignorance", "The Last of the Independents", "Shadow Play"), drugi dwóch ("Wayward Child", "Follow Me"), aczkolwiek na kompaktowych reedycjach doszły kolejne dwa ("Bad Penny", "Keycha

[Recenzja] UFO - "Strangers in the Night" (1979)

Obraz
"Strangers in the Night" to zwieńczenie i podsumowanie okresu, gdy grupa UFO odnosiła największe sukcesy komercyjne. Ich cena była jednak wysoka. Po nagraniu na początku lat 70. dwóch albumów łączących hard rock ze space rockiem, z zespołu odszedł lub został wyrzucony Mick Bolton. Gitarzysta o faktycznie niewielkich zdolnościach technicznych, ale nadrabiający wyobraźnią. Pozostali muzycy szukali jednak kogoś potrafiącego grać w bardziej efektowny sposób. Przez kilka miesięcy próbowali zgrać się z Larrym Wallisem, późniejszym członkiem Pink Faires i Motörhead, jednak bez większych efektów. Jego miejsce zajął Bernie Marsden, z którym szło już na tyle dobrze, że postanowiono wkrótce wejść w tym składzie do studia. Wcześniej zaplanowano jednak koncerty w Niemczech. Po dotarciu do brytyjskiej granicy okazało się, że gitarzysta zapomniał paszportu. Choć miał jak najszybciej dołączyć do reszty, nigdy nie dotarł na miejsce. Zmusiło to zespół, by skorzystać z pomocy muzyka sportuj

[Recenzja] Mahavishnu Orchestra - "Inner Worlds" (1976)

Obraz
Mahavishnu Orchestra od samego początku był projektem zdradzającego dyktatorskie zapędy Johna McLaughlina. Okładka "Inner Worlds" - piątego studyjnego albumu wydanego pod tym szyldem - dobitnie uświadamia, kto jest tutaj szefem. Co jednak ciekawe, właśnie na tym wydawnictwie po raz pierwszy naprawdę udało się przełamać kompozytorski monopol lidera (choć trzeba pamiętać, że już na "Between Nothingness & Eternity" i "Visions of the Emerald Beyond" trafiły pojedyncze utwory nie jego autorstwa). Pod poszczególnymi utworami znalazły się tym razem nazwiska wszystkich muzyków ówczesnego, nieco okrojonego składu. McLaughlin samodzielnie napisał cztery utwory, dwa kolejne z perkusistą Michaelem Waldenem i jeden z nowym klawiszowcem Stu Goldbergiem. Z trzech pozostałych pod dwoma podpisany jest Walden (w tym raz wspólnie z nienależącą do zespołu Cynthią Anderson), a pod jednym basista Ralphe Armstrong. "Inner Worlds" to kolejny krok w stronę bardziej k