[Recenzja] Jethro Tull - "Songs from the Wood" (1977)
W połowie lat 70. wydawało się, że grupę Jethro Tull można już spisać na straty. Po osiągnięciu artystycznego apogeum na wydanym w 1972 roku "Thick as a Brick", zespół wyraźnie popadł w twórczy kryzys. Brakowało pomysłów na dalsze eksploatowanie dotychczasowej stylistyki i odwagi, by zaproponować coś zupełnie innego. Kiedy już wydawało się, że muzycy będą raczyć słuchaczy wyłącznie kolejnymi przeciętniakami pokroju "Minstrel in the Gallery" i "Too Old to Rock 'n' Roll: To Young to Die!", lub wręcz gniotami na miarę "War Child", pojawił się ten album. "Songs from the Wood" to niespodziewany powrót do formy. Nagle wróciła dawna energia i kreatywność, co jest tym większym zaskoczeniem, że skład praktycznie nie zmienił się od czasu poprzedniej płyty. Dokooptowano co prawda drugiego klawiszowca, lecz przecież David Palmer wspierał grupę od czasu debiutu (głównie jako aranżer partii orkiestrowych). Ian Anderson w końcu miał pomysł