[Recenzja] Colosseum - "Daughter of Time" (1970)
"Daughter of Time" powszechnie uznawany jest za najsłabszy album Colosseum z pierwszego okresu działalności. Całkowicie podzielam takie opinie. Całość sprawia wrażenie przygotowanego na szybko zbioru kawałków z różnych sesji nagraniowych, uzupełnionym zarejestrowaną na żywo solówką perkusyjną. Trochę przypomina to zeppelinową "Codę", pomimo że materiał pochodzi ze znacznie krótszego okresu. Był to jednak dość burzliwy czas dla zespołu. Najstarszy w tym zestawie, właśnie ów koncertowy utwór, został zarejestrowany prawdopodobnie jeszcze z udziałem oryginalnego basisty Tony'ego Reevesa (choć jego nazwisko nie pojawiło się na okładce albumu). Do studia zespół wszedł już jednak z dwoma nowymi muzykami: wokalistą Chrisem Farlowe'em oraz basistą Louisem Cennamo. Zanim jednak nagrania dobiegły końca, ten ostatni zdecydował się przejść do bluesrockowego Steamhammer, a jego miejsce zajął późniejszy członek Uriah Heep, Mark Clarke. W nagraniach uczestniczyło też w