Posty

[Recenzja] Mountain - "Nantucket Sleighride" (1971)

Obraz
Drugi album Mountain nie przynosi praktycznie żadnych zaskoczeń. Podobnie, jak na debiutanckim "Climbing!", bardziej jednoznaczne stylistycznie kawałki, najczęściej z szorstkim śpiewem Lesliego Westa, przeplatają się tutaj z trochę bardziej różnorodnymi nagraniami, podniośle wyśpiewywanymi przez Felixa Pappalardiego. Jeśli chodzi o te pierwsze, to całkiem nieźle wypada hardrockowy "Don't Look Around", choć nie jest to tak konkretny otwieracz, jak "Mississippi Queen" z poprzednika. Pozostałe z jednoznacznych kawałków wypadają raczej sztampowo, co szczególnie dotyczy boogie "The Animal Trainer and the Toad" i bluesa "The Great Train Robbery". Natomiast śpiewane przez Pappalardiego utwory w rodzaju tytułowego "Nantucket Sleighride", dedykowanemu Jimiemu Hendrixowi "Tired Angels" czy "Travellin' in the Dark" łączą hardrockowe patenty z subtelniejszymi momentami. We wszystkich trzech uwagę zwracają

[Recenzja] Savoy Brown - "A Step Further" (1969)

Obraz
Sprawdziło się raz, czemu więc nie spróbować ponownie? "A Step Further" został przygotowany dokładnie według tego samego schematu, co wydany kilka miesięcy wcześniej "Blue Matter". W połowie wypełniły go nagrania studyjne, a w połowie koncertowe. Utwory zarejestrowane w studiu prezentują się całkiem przyjemnie i różnorodnie. Album rozpoczynają dwa bardzo energetyczne, pogodne kawałki: "Made Up My Mind" oraz instrumentalny, za to wzbogacony sekcją dętą, "Waiting in the Bamboo Grove". Dla odmiany "Life's One Act Play" to bardzo zgrabna, nastrojowa ballada. Świetnie wypada tu partia wokalna Chrisa Youldena, podobnie jak gitarowe solówki, pulsujący bas oraz urozmaicające brzmienie dźwięki organów, pianina i dęciaków. Bardzo piosenkowo, niemalże popowo wypada natomiast "I'm Tired", zresztą wydany na singlu i nawet odnotowany na amerykańskiej liście (doszedł do 74. miejsca). Kończący stronę A "Where Am I" to j

[Recenzja] Mountain - "Climbing!" (1970)

Obraz
Korzenie amerykańskiej grupy Mountain sięgają 1969 roku, kiedy to doszło do spotkania Lesliego Westa, byłego gitarzysty rhythm and bluesowego The Vargants, oraz Felixa Pappalardiego, producenta najbardziej znanego ze współpracy z Cream. Pappalardi zaoferował Westowi pomoc w nagraniu solowego albumu. Wystąpił na nim nie tylko w roli producenta, ale także basisty i klawiszowca. Składu dopełnił natomiast perkusista Norman D. Smart. Album, stylistycznie utrzymany na pograniczu hard rocka i bluesa, został wydany w lipcu 1969 roku pod tytułem "Mountain", nawiązującym do sporych rozmiarów Westa. Wkrótce potem pojawił się pomysł trasy koncertowej. Do muzyków grających na albumie dołączył klawiszowiec Steve Knight, podjęto też decyzję o przekształceniu projektu w regularny zespół, któremu nadano nazwę Mountain. Grupa szybko zdobyła uznanie, m.in. za sprawą dobrze przyjętego występu na festiwalu Woodstock. Jeszcze przed końcem tego roku muzycy, w nieco zmienionym składzie - nowy

[Recenzja] Savoy Brown - "Blue Matter" (1969)

Obraz
Na koniec stycznia 1969 roku zaplanowana została pierwsza amerykańska trasa Savoy Brown. Muzycy koniecznie chcieli wcześniej ukończyć i opublikować swój trzeci album. Nie dysponowali jednak wystarczającą ilością materiału. Nie było już czasu na zorganizowanie sesji, jedynym rozwiązaniem było zarejestrowanie kilku utworów podczas koncertu. Zespół zaoferował darmowy występ na terenie City of Leicester College of Education, który odbył się 6 grudnia 1968 roku. Nagrania z tego koncertu, wraz ze studyjnym materiałem, trafiły na album zatytułowany "Blue Matter" W tamtym czasie takie kompilacje studyjnych i koncertowych nagrań były na porządku dziennym, żeby wspomnieć tylko o "Wheels of Fire" i "Goodbye" tria Cream, "Ummugummie" Pink Floyd czy "Happy Trails" Quicksilver Messenger Service. Pierwsza strona winylowego wydania zawiera pięć studyjnych kawałków, prezentujących różne odcienie bluesa. Całość rozpoczyna pogodna, skoczna piosen

[Recenzja] Savoy Brown - "Getting to the Point" (1968)

Obraz
Po wydaniu debiutanckiego "Shake Down", skład Savoy Brown kompletnie się posypał. W zespole pozostali tylko gitarzysta Kim Simmonds oraz pianista Bob Hall (który na pierwszym albumie ledwie zaznaczył swoją obecność, grając tylko w trzech kawałkach). Miejsce wokalisty Brice'a Portiusa i gitarzysty Martina Stone'a zajęli odpowiednio Chris Youlden i Dave Peverett. Dłużej trwały poszukiwania odpowiedniej sekcji rytmicznej. Przez krótki czas w zespole występowali basista Bob Brunning oraz perkusiści Hughie Flint (wcześniej w grupie Johna Mayalla) i Bill Bruford (później w Yes i King Crimson), zanim role te objęli Rivers Jobe i Roger Earl. Kiedy już skład się w miarę ustabilizował, muzycy przystąpili do nagrywania drugiego albumu, "Getting to the Point". Tym razem w repertuarze znalazł się przede wszystkim autorski materiał, napisany głównie przez Simmondsa i Youldena, z małym udziałem Peveretta i Halla. Są też trzy przeróbki bluesowych standardów: "Ho

[Recenzja] Savoy Brown - "Shake Down" (1967)

Obraz
Po sukcesie John Mayall and the Bluesbreakers doszło do wysypu brytyjskich grup grających muzykę na pograniczu bluesa i rocka. Aby wymienić tylko te najważniejsze, trzeba wspomnieć o Cream, Ten Years After, Groundhogs, Fleetwood Mac, Chicken Shack, The Jeff Beck Group, The Aynsley Dunbar Retaliation czy Savoy Brown. Większość z nich już dawno zakończyła działalność, niektóre są kojarzone dziś z zupełnie inną muzyką. Wyjątek stanowi ostatni z wymienionych, który wciąż koncertuje i nagrywa (z gitarzystą Kimem Simmondsem jako jedynym członkiem oryginalnego składu), pozostając wiernym swoim bluesowym korzeniom. Podobnie jak w przypadku wielu innych grup z tego nurtu, sporą część wczesnego repertuaru Savoy Brown stanowiły przeróbki bluesowych standardów. Na debiutanckim "Shake Down" znalazła się tylko jedna w pełni premierowa kompozycja - instrumentalny "The Doormouse Rides the Rails", podpisany przez gitarzystę Martina Stone'a. Poza tym muzycy wzięli na warsz

[Artykuł] Podsumowanie roku 2014

Obraz
Zrewidowano: grudzień 2021 r. Muszę przyznać, że w tym właśnie podsumowaniu najlepiej wyszła grafika. Nie, nie dobierałem tych okładek pod kątem tego, czy pasują do siebie kolorystycznie. To faktycznie są albumy, które trafiły na moją listę najlepszych z 2014 roku. Ech... Podobnie jak w poprzednich latach, nie sposób znaleźć tu czegokolwiek, co nie byłoby dinozaurowym rockiem (Pink Floyd, Queen, Robert Plant, Judas Priest, Uriah Heep - przepraszam, w którym my żyjemy wieku? XX?) lub próbą grania po dinozaurowemu (Opeth, Blues Pills). Niektóre z tych płyt nie są złe, ale zupełnie niedzisiejsze, a przecież wciąż powstaje mnóstwo interesującej muzyki, która jest przeważnie kompletnie inna od tej z wcześniejszych dekad. Cóż, wtedy mnie to kompletnie nie interesowało. Wystarczało mi przesłuchać 20-30 dinozaurzych albumów i na koniec roku wybrać z nich najlepszą dziesiątkę. Nic dziwnego, że przy tak małej bazie odniesień trafiały tam naprawdę żenujące rzeczy (Foo Fighters), a wydanie prze

[Recenzja] Message - "From Books and Dreams" (1973)

Obraz
Cykl "Trzynastu pechowców" - część 7/13 Założona w Düsseldorfie pod koniec lat 60. grupa Message nie zdobyła nigdy większego rozgłosu. I to pomimo wydania kilku niezłych płyt oraz wsparcia Dietera Dierksa - producenta i inżyniera dźwięku, który pomógł zaistnieć takim grupom, jak chociażby Ash Ra Tempel, Embryo, Tangerine Dream czy Scorpions. To właśnie dzięki Dierksowi muzycy Message podpisali kontrakt z należącą do Petera Hauke'a wytwórnią Bacillus Records. W tamtym czasie w skład grupy wchodzili aż trzej Brytyjczycy - śpiewający saksofonista i klawiszowiec Tommy McGuigan oraz gitarzyści Allan Murdoch i Billy Tabbert - a także dwóch Niemców, basista Horst Stachelhaus (wcześniej członek Birth Control) i perkusista Gerhard Schaber. Tych właśnie muzyków można usłyszeć na debiutanckim "The Dawn Anew Is Coming" (1972), zawierającym całkiem przyjemną mieszankę psychodelii z elementami hard rocka oraz rocka progresywnego, wyraźnie nawiązującą do twórczości b