Posty

[Recenzja] Savoy Brown - "Shake Down" (1967)

Obraz
Po sukcesie John Mayall and the Bluesbreakers doszło do wysypu brytyjskich grup grających muzykę na pograniczu bluesa i rocka. Aby wymienić tylko te najważniejsze, trzeba wspomnieć o Cream, Ten Years After, Groundhogs, Fleetwood Mac, Chicken Shack, The Jeff Beck Group, The Aynsley Dunbar Retaliation czy Savoy Brown. Większość z nich już dawno zakończyła działalność, niektóre są kojarzone dziś z zupełnie inną muzyką. Wyjątek stanowi ostatni z wymienionych, który wciąż koncertuje i nagrywa (z gitarzystą Kimem Simmondsem jako jedynym członkiem oryginalnego składu), pozostając wiernym swoim bluesowym korzeniom. Podobnie jak w przypadku wielu innych grup z tego nurtu, sporą część wczesnego repertuaru Savoy Brown stanowiły przeróbki bluesowych standardów. Na debiutanckim "Shake Down" znalazła się tylko jedna w pełni premierowa kompozycja - instrumentalny "The Doormouse Rides the Rails", podpisany przez gitarzystę Martina Stone'a. Poza tym muzycy wzięli na warsz

[Artykuł] Podsumowanie roku 2014

Obraz
Zrewidowano: grudzień 2021 r. Muszę przyznać, że w tym właśnie podsumowaniu najlepiej wyszła grafika. Nie, nie dobierałem tych okładek pod kątem tego, czy pasują do siebie kolorystycznie. To faktycznie są albumy, które trafiły na moją listę najlepszych z 2014 roku. Ech... Podobnie jak w poprzednich latach, nie sposób znaleźć tu czegokolwiek, co nie byłoby dinozaurowym rockiem (Pink Floyd, Queen, Robert Plant, Judas Priest, Uriah Heep - przepraszam, w którym my żyjemy wieku? XX?) lub próbą grania po dinozaurowemu (Opeth, Blues Pills). Niektóre z tych płyt nie są złe, ale zupełnie niedzisiejsze, a przecież wciąż powstaje mnóstwo interesującej muzyki, która jest przeważnie kompletnie inna od tej z wcześniejszych dekad. Cóż, wtedy mnie to kompletnie nie interesowało. Wystarczało mi przesłuchać 20-30 dinozaurzych albumów i na koniec roku wybrać z nich najlepszą dziesiątkę. Nic dziwnego, że przy tak małej bazie odniesień trafiały tam naprawdę żenujące rzeczy (Foo Fighters), a wydanie prze

[Recenzja] Message - "From Books and Dreams" (1973)

Obraz
Cykl "Trzynastu pechowców" - część 7/13 Założona w Düsseldorfie pod koniec lat 60. grupa Message nie zdobyła nigdy większego rozgłosu. I to pomimo wydania kilku niezłych płyt oraz wsparcia Dietera Dierksa - producenta i inżyniera dźwięku, który pomógł zaistnieć takim grupom, jak chociażby Ash Ra Tempel, Embryo, Tangerine Dream czy Scorpions. To właśnie dzięki Dierksowi muzycy Message podpisali kontrakt z należącą do Petera Hauke'a wytwórnią Bacillus Records. W tamtym czasie w skład grupy wchodzili aż trzej Brytyjczycy - śpiewający saksofonista i klawiszowiec Tommy McGuigan oraz gitarzyści Allan Murdoch i Billy Tabbert - a także dwóch Niemców, basista Horst Stachelhaus (wcześniej członek Birth Control) i perkusista Gerhard Schaber. Tych właśnie muzyków można usłyszeć na debiutanckim "The Dawn Anew Is Coming" (1972), zawierającym całkiem przyjemną mieszankę psychodelii z elementami hard rocka oraz rocka progresywnego, wyraźnie nawiązującą do twórczości b

[Artykuł] Najważniejsze utwory Cream

Obraz
Cream - pierwsza supergrupa, stworzona przez dwóch jazzmanów (Jack Bruce i Ginger Baker) i bluesmana (Eric Clapton), którzy wspólnymi siłami położyli fundamenty hard rocka. To jeden z najbardziej nowatorskich i inspirujących zespołów w dziejach muzyki rockowej. I chociaż trio najlepsze efekty osiągało na koncertach - szczególnie podczas niczym nie skrępowanych, porywających improwizacji, których podstawą były bluesowe standardy (np. "Spoonful" Williego Dixona, "I'm So Glad" Skipa Jamesa, czy "Cross Road Blues" Roberta Johnsona) - to pozostawiło po sobie także sporo interesującego, autorskiego materiału studyjnego. W poniższym tekście opisałem dziesięć najciekawszych (niekoniecznie pod względem muzycznym) kompozycji Cream. Cream: Jack Bruce, Ginger Baker i Eric Clapton. 1. "Wrapping Paper" (niealbumowy singiel, 1966) Pierwszy singiel zespołu, z muzyką Jacka Bruce'a i tekstem poety Pete'a Browna.  Pisanie tekstów nie b

[Recenzja] AC/DC - "Rock or Bust" (2014)

Obraz
Ciekawsze od samego albumu są ostatnie wydarzenia w obozie AC/DC. Jeszcze przed nagraniem "Rock or Bust" ze składu musiał odejść jego współzałożyciel i główny kompozytor, Malcolm Young. Z powodu pogarszającego się stanu zdrowia prawdopodobnie już nigdy nie wróci do grania. Funkcję gitarzysty rytmicznego przejął jego bratanek, Steve Young. Rolę kompozytora nie bardzo kto miał przejąć, więc na warsztat wzięto po prostu niewykorzystane pomysły z okresu "Black Ice" - poprzedniego, wydanego przed sześcioma laty albumu. Już po nagraniach zespół stracił kolejnego muzyka - perkusista Phil Rudd został aresztowany za posiadanie narkotyków oraz... próbę zlecenia dwóch morderstw. Trudno o lepszą promocję nowego albumu. Zresztą nie tylko, bo w sieci wzrosła sprzedaż starego kawałka "Dirty Deeds Done Dirt Cheep", którego tekst to... ogłoszenie płatnego mordercy. Wyprodukowany z pomocą Brendana O'Briena "Rock or Bust" jest najkrótszym albumem w histo

[Recenzja] Beck, Bogert & Appice - "Live" (1973)

Obraz
"Live" to zapis dwóch występów, jakie efemeryczna supergrupa Beck, Bogert & Appice dała w Osace 18 i 19 maja 1973 roku. Ten dwupłytowy album oryginalnie został wydany wyłącznie w Japonii i przez wiele lat nie był wznawiany w żadnym innym kraju. Dopiero w XXI doczekał się wydania w Stanach (wyłącznie kompaktowego) oraz w Australii i Nowej Zelandii (kompaktowego i winylowego). Europejscy fani do dziś są skazani wyłącznie na importowane egzemplarze. Szkoda, ponieważ to ciekawsze wydawnictwo od studyjnego debiutu bez tytułu. Podobnie jak inni wykonawcy w tamtych czasach, Jeff Beck, Tim Bogert i Carmine Appice na żywo grają z jeszcze większą energią oraz ze znacznie większą swobodą, rozbudowując swoje partie i wdając się w dłuższe zespołowe improwizacje. Powtarza się tutaj praktycznie cały repertuar poprzedniego wydawnictwa. Zabrakło tylko "Oh to Love You", ale to akurat żadna strata. Już na otwarcie pojawia się najlepszy utwór z tamtego longplaya, "Superst

[Recenzja] Beck, Bogert & Appice - "Beck, Bogert & Appice" (1973)

Obraz
Gdy w 1972 roku doszło do rozpadu zespołów The Jeff Beck Group i Cactus, w końcu stała się możliwa współpraca Jeffa Becka z Timem Bogertem i Carminem Appice'em. Muzycy planowali nagranie czegoś razem już kilka lat wcześniej, ale wtedy na przeszkodzie stanął samochodowy wypadek gitarzysty. Sekcja rytmiczna założyła wówczas Cactus, a Beck po powrocie do zdrowia zebrał zupełnie nowy skład swojej grupy, m.in. z klawiszowcem Maxem Middletonem oraz wokalistą Bobbym Trenchem. Obaj zostali zaangażowani także do nowego projektu, jednak szybko zrezygnowali. Beck, Bogert i Appice zdecydowali się działać jako trio, dzieląc między siebie obowiązki wokalne, które spadły głównie na perkusistę oraz basistę. W trakcie nagrywania eponimicznego albumu wspomogli ich klawiszowcy Duane Hitchings (ze składu Cactus) i Jimmy Greenspoon, jednak ich wkład nie był istotny. Zespół postawił na bardziej surowe granie, nawiązując do niegdysiejszej mody na tzw. power tria. Gitara wcale nie jest tu wiodącym in

[Recenzja] Cactus - "Restrictions" (1971)

Obraz
Trzeci album Cactus, "Restrictions", to znów bardzo nierówne wydawnictwo. Niewątpliwie są tu mocne momenty. Należy do nich przede wszystkim rewelacyjna wersja kompozycji Howlin' Wolfa, "Evil" - znacznie cięższa od oryginału, porywająca świetnym riffowaniem i solówkowaniem, ale wciąż bardzo bluesowa. Dobrze wypadają również czadowe "Restrictions" i "Bag Drag", albo rozbudowany "Guiltless Glider", w którym wrażenie robią zwłaszcza długie fragmenty instrumentalne. Niestety, są tu też słabsze utwory, jak banalny "Sweet Sixteen", czy zalatujący muzyką country "Token Chokin'". Niespecjalnie wyszły też akustyczne numery, dość nużące "Alaska" i "A Mean Night in Cleveland". Potwierdza się zatem to, co sugerowały dwa poprzednie albumy zespołu - że choć w jego składzie są niewątpliwie utalentowani instrumentaliści, to jednak kompozytorzy z nich średni. Właśnie warstwa kompozytorska po raz kolejn