Posty

[Recenzja] Mike Oldfield - "Ommadawn" (1975)

Obraz
Mike Oldfield po raz trzeci nagrał album oparty na tym samym schemacie. "Ommadawn" składa się - przynajmniej według opisu na okładce - jedynie z dwuczęściowej kompozycji tytułowej. Opartej na niewielu motywach, które ulegają nieznacznym przetworzeniom - głównie pod względem brzmieniowym. W tym aspekcie album charakteryzuje się prawdziwym bogactwem. Instrumentarium obejmuje przeróżne gitary akustyczne i elektryczne, harfę, mandolinę, buzuki, bandżo, fortepian, elektryczne organy i syntezatory (na wszystkich tych instrumentach zagrał sam Oldfield), a także northumbryjskie i irlandzkie dudy, flet, fletnię pana, trąbkę i inne dęciaki oraz przeróżne perkusjonalia, głównie afrykańskiego pochodzenia (na tych instrumentach zagrali liczni goście, wśród których znalazło się rodzeństwo Mike'a, Sally i Terry, a także francuski perkusista Pierre Moerlen z grupy Gong). "Ommadawn" przynosi pewien postęp nie tylko w kwestii bogatszego brzmienia. Oldfield od czasu "

[Recenzja] Mike Oldfield - "Hergest Ridge" (1974)

Obraz
Przygotowując materiał na następcę "Tubular Bells", Mike Oldfield uciekł od miejskiego zgiełku, zaszywając się gdzieś w wiejskich rejonach angielsko-walijskiego pogranicza, w cieniu wzgórza Hergest Ridge. Stąd też wziął się właśnie taki tytuł drugiego wydawnictwa muzyka. Sesja nagraniowa albumu odbyła się wiosną 1974 roku, w studiu The Manor, położonym w malowniczej angielskiej wsi Shipton-on-Cherwell (gdzie nagrywali też tacy twórcy, jak Gong, Henry Cow, Faust czy Tangerine Dream). Ponownie większość partii instrumentalnych zostało zarejestrowane przez Oldfielda samodzielnie, jednak można usłyszeć tu także partie obojów Lindsay Cooper (ze składu Henry Cow) i June Whiting czy trąbkę Teda Hobarta, a także wokalizy Sally Oldfield i Clodagh Simonds. Longplay ukazał się w sierpniu 1974 roku, stając się ogromnym sukcesem komercyjnym, debiutując na szczycie brytyjskiego notowania i utrzymując się na nim przez trzy tygodnie (podczas których drugie miejsce zajmował "Tubular

[Recenzja] Mike Oldfield - "Tubular Bells" (1973)

Obraz
Zanim Mike Oldfield zajął się tworzeniem radiowych hitów, zyskał sławę jako twórca bardziej rozbudowanych form. Kojarzony jest przede wszystkim z jednym dziełem, które stało się dla niego prawdziwą  idée fixe , do której wracał na różnych etapach kariery, nagrywając różne kontynuacje, alternatywne wersje i przeróbki. Prace nad "Tubular Bells", wówczas nazywanym po prostu "Opus One", rozpoczął jeszcze jako nastolatek. Pierwotną wersję Oldfield zarejestrował w domu, na zwyczajnym magnetofonie, z którego usunął głowicę kasującą - dzięki temu mógł dogrywać kolejne partie instrumentalne. Następnie zaczął rozglądać się za wytwórnią, która sfinansowałaby profesjonalną sesję. Początkowo spotykał się z niechęcią wydawców. W końcu jednak zetknął się z Richardem Bransonem, który właśnie zakładał nową wytwórnię - Virgin Records. Branson zareagował znacznie bardziej entuzjastycznie na przedstawiony materiał i podjął decyzję, by "Tubular Bells" było pierwszym album

[Artykuł] Historie okładek: "Somewhere in Time" Iron Maiden

Obraz
W pierwszej części nowego cyklu postanowiłem zaprezentować jedną z najbardziej niesamowitych okładek, która ozdobiła szósty album Iron Maiden, "Somewhere in Time" z 1986 roku. Okładkę "Somewhere in Time", podobnie jak poprzednich albumów zespołu, zaprojektował Derek Riggs. Jak zwykle znalazła się na niej maskotka zespołu - Eddie. Postać ta towarzyszy Iron Maiden już od wczesnych koncertów, na których pojawiała się nosząca to imię teatralna maska plująca krwią, jednak ostateczny wizerunek Eddiego to zasługa Riggsa. To oni do mnie dotarli - wyjaśniał grafik. Jako wolny strzelec projektowałem wtedy okładki płyt, czasem też książek. Menadżer Ironów widywał okładki albumów jazzowych i zapragnął obejrzeć moje portfolio. Co się tyczy Eddiego, to narodził się on jeszcze przed Iron Maiden. Wymyśliłem go półtora roku przed podpisaniem kontraktu przez zespół . Od tamtej pory postać Eddiego pojawia się na okładkach wszystkich studyjnych albumów zespołu, a także większo

[Artykuł] Najważniejsze utwory Metalliki

Obraz
Dla jednych Metallica to jeden z najważniejszych zespołów metalowych wszech czasów, dla innych - grupa, która dla kasy i sławy zrobi wszystko, nawet nagra kawałek w stylu country (co zresztą zrobiła w 1996 roku, tworząc "Mama Said"). Prawda leży pewnie gdzieś pośrodku, chociaż osobiście skłaniam się ku tej drugiej opcji. Faktem pozostaje jednak, że pięć pierwszych albumów zespołu to klasyka gatunku (metalu oczywiście, nie country), którą każdy powinien znać. O wielkości tych płyt stanowią przede wszystkim utwory znajdujące się na poniższej liście. Z późniejszego okresu zmieściły się tylko dwa utwory. Metallica w pierwszej połowie lat 80.: Kirk Hammett, Cliff Burton, Lars Ulrich i James Hetfield. 1. "The Four Horsemen" (z albumu "Kill 'em All", 1983) Utwór początkowo nosił tytuł "The Mechanix" i należał do repertuaru grupy Panic - Metallica wzięła go na warsztat, gdy dołączył do nich gitarzysta tamtej grupy, a jednocześnie autor

[Recenzja] Whitesnake - "1987" (1987)

Obraz
Pewnych rzeczy absolutnie nie toleruję w muzyce. Zaliczają się do nich: kicz, banał, wtórność, pretensjonalność, efekciarstwo, infantylizm, brak jakichkolwiek walorów artystycznych. Elementy te często występują razem. W przypadku dokonań Whitesnake z przełomu lat 80. i 90., pojawiają się wszystkie, może z wyjątkiem pretensjonalności. Niemałe sukcesy, jakie zespół odnosił na początku działalności, okazały się niewystarczające dla Davida Coverdale'a. Muzyk postanowił podbić dotąd dość obojętną Amerykę. W tym celu całkiem porzucił niemodne wpływy bluesa i podążył za aktualnymi trendami. A ponieważ pod koniec lat 80. promowano praktycznie tylko najgorszą tandetę i sztampę... dokładnie to znalazło się na albumie zatytułowanym "1987" (a w Stanach, żeby tamtejsi fani mogli zapamiętać, nie posiadającym tytułu wcale). Z oryginalnego składu zespołu, poza samym Coverdale'em, pozostał tylko basista Neil Murray. Pewien staż miał już też gitarzysta John Sykes, w zespole wyst

[Recenzja] Whitesnake - "Ready an' Willing" (1980)

Obraz
David Coverdale to postać, którą trudno szanować. Z jednej strony jest to wokalista posiadający dobrą, bluesową barwę głosu i niemałe umiejętności. Ale z drugiej - nie potrafił, lub co gorsze po prostu nie chciał, robić z tego dobrego użytku. Dopóki nagrywał i występował z Deep Purple, dawał z siebie wiele. Ale tam śpiewał materiał skomponowany przez innych, zdolniejszych od siebie twórców. Gdy po rozpadzie zespołu zaczął działać na własny rachunek, szybko stało się jasne, że nie ma szczególnych zdolności kompozytorskich ani praktycznie żadnych artystycznych ambicji, że interesuje go granie sztampowej muzyki, która zapewni mu sławę, bogactwo i kobiety. Takie były jego pierwsze solowe albumy, wydane jeszcze w latach 70., taka też okazała się jego cała późniejsza kariera, nierozerwalnie związana z stworzonym przez niego zespołem Whitesnake. Zasadniczo, twórczość zespołu można podzielić na dwa etapy. Pierwszy, trwający mniej więcej do 1982 roku, to czas, gdy Coverdale łączył swoje