Posty

[Recenzja] Genesis - "The Lamb Lies Down on Broadway" (1974)

Obraz
Choć Genesis w końcu osiągnął sukces komercyjny, dzięki któremu mógł spłacić swoje ogromne długi i spokojnie kontynuować karierę, wewnątrz grupy rozpoczął się rozłam. Peter Gabriel zaczynał mieć dość działalności w rockowym zespole i współpracy z resztą składu. W rezultacie, nad następcą "Selling England by the Pound" muzycy po raz pierwszy w swojej karierze pracowali osobno. Gabriel samodzielnie zajął się warstwą tekstową, podczas gdy instrumentaliści zajęli się tworzeniem muzyki bez jego udziału. I być może ze względu na zmianę metody pracy, "The Lamb Lies Down on Broadway" - jak ostatecznie zatytułowano dzieło - jest tak odmienny od wcześniejszych dokonań Genesis. Nie tylko ze względu na swoją objętość - w sumie ponad półtora godziny muzyki - i teksty układające się w jedną historię (jest to tzw. album koncepcyjny). Zespół odszedł tutaj od swojego dotychczasowego stylu, rezygnując z typowego dla siebie baśniowego klimatu i wielowątkowych kompozycji. Utwo

[Recenzja] Ghost - "If You Have Ghost" (2013)

Obraz
Pół roku po premierze drugiego studyjnego albumu, "Infestissumam", Ghost powraca z nowym wydawnictwem. Tym razem jest to tylko EPka, z czterema, w większości premierowymi utworami studyjnymi oraz jednym koncertowym. Materiał przygotowano z istotną pomocą Dave'a Grohla, który nie tylko wyprodukował całość, ale też zagrał niektóre partie gitarowe i perkusyjne. Pojawiły się nawet pogłoski, że to on jest jednym z zamaskowanych Bezimiennych Upiorów. Wciąż bowiem nie zidentyfikowano tożsamości muzyków, z wyjątkiem wokalisty Tobiasa Forge, wcielającego się w postać Papy Emeritusa. Studyjne utwory to wyłącznie przeróbki cudzych kompozycji. I trzeba przyznać, że wybór jest dość zaskakujący. Łatwo byłoby przecież wyobrazić sobie Ghost wykonujący np. "(Don't Fear) the Reaper" czy inne utwory Blue Öyster Cult, ale kawałki z repertuaru ABBY czy Depeche Mode już niekoniecznie. Wydawnictwo rozpoczyna się od "If You Have Ghost" z solowego repertuaru Roky'e

[Recenzja] Genesis - "Selling England by the Pound" (1973)

Obraz
Album "Foxtrot" osiągnął spory sukces komercyjny, który wytwórnia postanowiła zdyskontować wydaniem koncertówki. "Live" ukazał się w połowie 1973 roku i zawierał co lepsze kompozycje z trzech najnowszych wówczas albumów (choć wielu fanów rozczarował brak "Supper's Ready"). Wydawnictwo to nie wniosło jednak nic nowego do twórczości zespołu - wykonania są zbyt wierne studyjnym pierwowzorom, a repertuar nie wykracza poza kompozycje znane ze studyjnych longplayów. Najwidoczniej Genesis na żywo nie miał do zaoferowania wiele, poza przebierankami Petera Gabriela. Tymczasem grupa pracowała nad nowym materiałem, który ukazał się jeszcze przed końcem roku, pod tytułem "Selling England by the Pound". Muzycy nie odchodzą tu daleko od wypracowanej wcześniej formuły, choć pojawia się też parę nowych rozwiązań. Tym razem repertuar obejmuje aż cztery rozbudowane utwory. "Dancing with the Moonlit Knight" to niemal idealny początek albumu.

[Recenzja] Genesis - "Foxtrot" (1972)

Obraz
Genesis mógł podzielić los wielu innych grup, które nie odniosły sukcesu i szybko zakończyły działalność. Na początku lat 70. zespół tonął w długach, a jako taką rozpoznawalność zdobył jedynie na mniej istotnych, pod względem biznesowym, rynkach ("Trespass" był notowany w Belgii, "Nursery Cryme" we Włoszech). Muzycy byli jednak wytrwali i... mieli odrobinę szczęścia. W 1972 roku przedstawiciele Charisma Records najwyraźniej zrozumieli, że inwestowanie w folkowy Lindisfarne w czasach, gdy taka muzyka traciła popularność, jest zbyt ryzykowne. Zamiast tego postanowili wesprzeć któregoś ze swoich bardziej postępowych podopiecznych. Na promocję Van der Graaf Generator okazało się za późno, bo zespół właśnie zawiesił działalność. Udzielono więc wsparcia Genesis. W rezultacie, czwarty album grupy, zatytułowany "Foxtrot", zyskał znacznie lepszą promocję od poprzednich, co zaowocowało 12. miejscem na liście UK Albums Chart. Był to początek pasma sukcesów, ja

[Recenzja] Genesis - "Nursery Cryme" (1971)

Obraz
"Nursery Cryme" to debiut klasycznego składu Genesis. Do Petera Gabriela, Tony'ego Banksa i Mike'a Rutherforda dołączyli gitarzysta Steve Hackett i perkusista Phil Collins. Pod względem stylistycznym, album stanowi bezpośrednią kontynuację wydanego rok wcześniej "Trespass". Zespół oddala się (choć nie całkiem) od folkowych brzmień na rzecz rocka symfonicznego, ale zachowuje ten charakterystyczny baśniowy klimat. I właśnie ten nastrój stał się największą zaletą Genesis. Idealnie pasował do warstwy tekstowej, odgrywającej w tym przypadku istotna rolę, w której Gabriel opowiadał, w nieco teatralny sposób, różne historie. Właśnie na tym polu grupa mogła zabłysnąć, bo jej członkowie nie byli ani wybitnymi kompozytorami, ani instrumentalistami. Na tle ogółu muzyki rockowej prezentowali ponad przeciętny poziom, ale już w porównaniu z innymi przedstawicielami rocka progresywnego, mieli zdecydowanie większe ambicje, niż umiejętności. Próbowali przeróżnych rozw

[Recenzja] Genesis - "Trespass" (1970)

Obraz
Od nagrania debiutanckiego albumu "From Genesis to Revelation" minęły niemal dwa lata, zanim zespół ponownie wszedł do studia. Brak pośpiechu był znakomita decyzją. Muzycy w tym czasie sporo koncertowali i na spokojnie tworzyli nowy materiał, stopniowo nabierając doświadczenia i kształtując oryginalny styl. W międzyczasie udało im się wydostać spod szkodliwego wpływu Jonathana Kinga i zerwać umowę z Decca Records (przeszli pod skrzydła Charisma Records). W składzie nastąpiła natomiast tylko jedna zmiana - perkusistę Johna Silvera zastąpił John Mayhew. Na "Trespass" Genesis jest już jednak zupełnie innym zespołem. Całkowicie zmieniło się podejście do kompozycji. Zamiast krótkich, schematycznych piosenek, znalazły się tutaj utwory dłuższe, charakteryzujące się mniej oczywistą budową. Aranżacje również są ciekawsze, nie rażą takim archaizmem, jak te z debiutu. Muzycy poradzili sobie bez żadnych gości. Za to wykorzystali dużo bogatsze instrumentarium, do któ

[Recenzja] Genesis - "From Genesis to Revelation" (1969)

Obraz
Dla przeciętnych słuchaczy Genesis to przede wszystkim poprockowe przeboje z lat 80. i początku następnej dekady. Wielbiciele rocka progresywnego najbardziej cenią twórczość z lat 70. Mało kogo obchodzi natomiast wydany jeszcze w latach 60. debiutancki "From Genesis to Revelation". Sami muzycy najchętniej zrobiliby wszystko, żeby to wydawnictwo zostało całkiem zapomniane. I tak naprawdę trudno się temu dziwić, bo album jest raczej powodem do wstydu, niż dumy. W chwili nagrywania longplaya, w sierpniu 1968 roku, muzycy byli młodzi (większość z nich dopiero skończyła 18 lat, a najmłodszy Anthony Phillips miał ledwie 16) i niedoświadczeni. Największym ich błędem było zaufanie Jonathanowi Kingowi, który objął posadę ich menadżera i producenta. Tak naprawdę przejął całkowitą kontrolę nad zespołem, któremu sam wymyślił nazwę i narzucił stylistykę. Licząc na komercyjny sukces, zmusił muzyków do grania krótkich, melodyjnych piosenek o zwrotkowo-refrenowych strukturach, nie poz