Posty

[Recenzja] Budgie - "Squawk" (1972)

Obraz
Problemem Budgie na drugim studyjnym albumie, "Squawk", jest wciąż kompletny brak własnego charakteru i wyrazistości. Fani zaraz się oburzą, że jak to, przecież są tu inne riffy i solówki, niż u Black Sabbath czy Led Zeppelin, śpiew też inny. To jednak szczegóły. Taka argumentacja kojarzy mi się z łamigłówkami, w których trzeba znaleźć jak najwięcej różnić między dwoma obrazkami. Te różnice oczywiście tam są, ale nie zmieniają w żadnym stopniu charakteru obrazka. I tak samo jest z rockowymi epigonami w rodzaju Budgie. Różnice między nimi, a ich inspiracjami, są nieistotne dla całości. Wciąż jest to tylko pozbawiona własnego charakteru kopia. Oczywiście, wtórna muzyka nie musi być gorsza od pierwowzoru. Nie musi, choć prawie zawsze jest. Wykonawcy, którzy nie potrafią wymyślić własnego stylu, zwykle mają też problem z tworzeniem wyrazistej muzyki. Tak jest też w przypadku drugiego longplaya Budgie. Nie ma tu wiekopomnych riffów, których chciałby się nauczyć każdy lub

[Recenzja] Budgie - "Budgie" (1971)

Obraz
Walijska grupa Budgie cieszy się w Polsce zadziwiającą popularnością. Dla wielu tutejszych słuchaczy jest to zespół z tej samej ligi, co Black Sabbath, Led Zeppelin i Deep Purple. Tymczasem na zachodzie Europy odnosił niewielkie sukcesy, zaś poza Europą był praktycznie nieznany. Krytycy podkreślali jego wtórność wobec wspomnianych wyżej wykonawców. Skąd więc ta wielka popularność w naszym kraju? Zaczęło się w latach 80., gdy dostęp do zagranicznych płyt wciąż był bardzo utrudniony, a szanse na koncerty tych najpopularniejszych wykonawców były niewielkie. Wielka trójka hard rocka konsekwentnie omijała kraje zza żelaznej kurtyny. Tymczasem zawitał tu Budgie, zyskując spore grono wielbicieli, w tym prezenterów radiowych, którzy pomogli w jego spopularyzowaniu. To wystarczyło. Oczywiście, z czasem zespół dorobił się kultowego statusu także za granicą. Pomogli w tym liczni metalowi wykonawcy, z Iron Maiden i Metallika na czele, wymieniający Budgie jako swoją inspirację. W czasie na

[Artykuł] Najważniejsze utwory The Beatles - część I

Obraz
To już dziesiąta część cyklu "Najważniejsze utwory..." - musiał być w niej zatem opisany wyjątkowy wykonawca. A czy może być bardziej wyjątkowy, niż najważniejsza grupa w historii muzyki? Problemem był jedynie wybór nagrań - Beatlesi byli jednym z najbardziej pionierskich i innowacyjnych zespołów, na poniższej liście mógłby być obecny praktycznie każdy utwór, jaki stworzyli... Szybko stało się jasne, że nie da się ograniczyć wyboru do 20 kawałków. Ostatecznie zdecydowałem się na 40, a także na podział artykułu na dwie części. W części pierwszej znalazły się utwory z lat 1962-66. Wybór dość mocno pokrywa się z tracklistą kompilacji "1962-1966", znanej też jako "The Red Album". Różnice polegają na zmniejszeniu reprezentacji albumu "Rubber Soul" (z sześciu utworów do dwóch) oraz na braku utworów z longplaya "Revolver" (będą otwierać drugą część listy). Może to świadczyć o pójściu na łatwiznę, ale w rzeczywistości po prostu nie dało się p

[Artykuł] Najważniejsze utwory Led Zeppelin

Obraz
Led Zeppelin - zespół legenda, którego nie mogło zabraknąć w cyklu Najważniejsze utwory...  Wybór dwudziestu kompozycji z ich repertuaru nie sprawił mi większych trudności, aczkolwiek nie obyło się bez pewnych wątpliwości. W części cyklu poświęconej Deep Purple przyjąłem zasadę nie umieszczania na listach utworów pochodzących z repertuaru innych wykonawców. Tymczasem kilka z najważniejszych kawałków Led Zeppelin to covery ("Babe, I'm Gonna Leave You") lub wręcz plagiaty ("Dazed and Confused", "Whole Lotta Love"). Nieporozumieniem byłoby jednak pominięcie tak istotnych - dla całej muzyki rockowej - kompozycji, dlatego ostatecznie trafiły na poniższą listę. Oczywiście nie zabrakło na niej też takich dzieł, jak - już w pełni autorskie - "Since I've Been Loving You" czy "Stairway to Heaven". Led Zeppelin: John Bonham, Robert Plant, Jimmy Page i John Paul Jones. 1. "Good Times, Bad Times" (z albumu "Led Zeppe

[Recenzja] Guns N' Roses - "Use Your Illusion" (1991)

Obraz
  Pomimo wielkiego sukcesu, jaki osiągnął "Appetite for Destruction", muzykom Guns N' Roses nie śpieszyło się z nagraniem drugiego albumu. Fakt, rok po debiucie ukazało się dziwactwo pod tytułem "G N' R Lies" - w połowie składające się z oszukanych nagrań koncertowych (głównie cudzych kompozycji), a w połowie z akustycznych nagrań studyjnych (w tym nową wersją jednego kawałka z debiutu). W sumie niewiele ponad pół godziny takiego nie-wiadomo-czego (aczkolwiek kawałek "Patience" stał się sporym przebojem). Dopiero w styczniu 1990 roku zespół - wzbogacony o nowego perkusistę Matta Soruma i klawiszowca Dizzy'ego Reeda - wszedł do studia, by zarejestrować pełnoprawnego następcę "Appetite for Destruction". Sesja ciągnęła się aż do sierpnia 1991 roku (czas pokazał, że jak na ten zespół było to wręcz błyskawiczne tempo nagrywania) i odbywała z wielką pompą - z mnóstwem dodatkowych muzyków (wśród których znalazł się nawet Alice Cooper).