[Recenzja] The Doors - "Morrison Hotel" (1970)
Album "The Soft Parade" spotkał się z mieszanym przyjęciem fanów i krytyków. Po raz pierwszy podniosło się tak wiele krytycznych głosów. Muzycy postanowili więc, że ich kolejny album będzie całkowitym przeciwieństwem tamtego wydawnictwa. "Morrison Hotel" przynosi zatem muzykę o zdecydowanie bardziej surowym charakterze, wprost czerpiącą z bluesowej tradycji. To szczera, prosta muzyka, bez żadnego kombinowania. Tym samym znacznie mniej czasu zajęło jej nagranie - sesja nagraniowa trwała od listopada 1969 roku do stycznia roku następnego. Trzeba jednak zaznaczyć, że dwa utwory to odrzuty z poprzednich wydawnictw. Ballada "Indian Summer" została zarejestrowana już w 1966 roku, w tym samym czasie, co album debiutancki. Natomiast psychodeliczny "Waiting for the Sun" pochodzi z sesji tak samo zatytułowanego longplaya. To naprawdę udane utwory, jednak niepasujące do klimatu "Morrison Hotel". Zespół sięgnął także po dwie inne starsze k