tag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post5557528404879672957..comments2024-03-29T15:05:42.647+01:00Comments on Pablo's Reviews: Recenzje płyt: [Recenzja] Genesis - "Calling All Stations" (1997)Paweł Pałaszhttp://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comBlogger8125tag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-32320222066912872462022-09-29T13:37:59.335+02:002022-09-29T13:37:59.335+02:00Z trzech Genesisów zostało dwóch i to by było na t...Z trzech Genesisów zostało dwóch i to by było na tyle...Derayeshttps://www.blogger.com/profile/18251098474687128578noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-36369054848779880882021-01-13T22:42:43.080+01:002021-01-13T22:42:43.080+01:00Zgadzam się z Panem. Album jest zaskakująco dobry ...Zgadzam się z Panem. Album jest zaskakująco dobry i zdecydowanie wyróżnia się na tle oststnich dokonań grupy.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/14351665530156130432noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-24744217550553758802020-06-26T11:50:04.648+02:002020-06-26T11:50:04.648+02:00Wiem, wiem, już od dawna tu mieszka.Wiem, wiem, już od dawna tu mieszka.Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-57355304518373350922020-06-26T11:41:43.433+02:002020-06-26T11:41:43.433+02:00A nie wiem czy wiesz że Ray Wilson mieszka w Pozna...A nie wiem czy wiesz że Ray Wilson mieszka w Poznaniu.Pumpciuśhttps://www.blogger.com/profile/01741414217670584713noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-38564717029296376182019-06-22T23:08:23.106+02:002019-06-22T23:08:23.106+02:00Bezsprzecznie najlepsza płyta Genesis od A Trick O...Bezsprzecznie najlepsza płyta Genesis od A Trick Of The Tail i żadna opinia nie przekona mnie, że jest inaczej ;).Arofhttps://www.blogger.com/profile/13914610520636733542noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-81765249934898727762016-06-09T16:19:46.712+02:002016-06-09T16:19:46.712+02:00Jednego zarzutu kompletnie nie rozumiem, a mianowi...Jednego zarzutu kompletnie nie rozumiem, a mianowicie tego, że Wilson nie ma charakterystycznego głosu. Jakoś nie mogę przypomnieć sobie żadnego wokalisty o podobnej barwie. Śpiew Wilsona zawsze rozpoznaję. Np. gdy pierwszy raz usłyszałem "Big City Nights" Scorpionsów w wersji z "Moment of Glory" - od razu skojarzyłem, że śpiewa w niej Wilson, a właściwie "ten facet z 'Calling All Stations'", bo nawet nie znałem wtedy jego nazwiska ;)Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-10087777889750000722016-06-09T15:18:28.790+02:002016-06-09T15:18:28.790+02:00Tu nie mogę się do końca zgodzić. Owszem, w momenc...Tu nie mogę się do końca zgodzić. Owszem, w momencie kiedy wyszła, podobała mi się ta płyta, ale wówczas znałem Genesis jedynie z foremek, Invisible Touch i We Can't Dance. Dziś jestem już znacznie bardziej surowy, bo nawet na tle IT i WCD ten album rozczarowuje. Wilson śpiewa nieźle, ale jego głos ma jedną i to poważną wadę - jest mało charakterystyczny! Można nie mieć super warunków głosowych i uczynić z tego wielki atut: że wspomnę chociażby Marka Knopflera czy Stinga. Peter Gabriel i Phil Collins byli technicznie średni, ale kurczę, ich głosy były rozpoznawalne od pierwszych taktów. Ray Wilson jest dobrym śpiewakiem, ale ciężko odróżnić jego głos od masy innych, podobnych. Ale sama jakość kompozycji też trochę kuleje. Utwór tytułowy stwarza apetyt na wielkie dzieło. Podobnie całkiem zgrabny Congo, przebojowy, ale jednak w sposób niebanalny. Reszta sprawia wrażenie, jakby panowie nie wiedzieli, czy chcą grać ambitnie jak w latach 70-tych, czy przebojowo jak w latach 80-tych. I summa summarum wychodzi taka gorsza wersja We Can't Dance. Bo tam jednak zarówno te przebojowe momenty były wyrazistsze, a te bardziej progresywne zachwycały jednak większą inwencją, tutaj często mamy wrażenie instrumentalnej pustki (Alien Afternoon, There Must Be Some Other Way, The Dividing Line), a oprócz Congo i może Not About Us ciężko tu doświadczyć tej charakterystycznej genesisowej hitowości spod znaku Invisible Touch, czy Jesus He Knows Me. Na ogół te utwory to są takie dziwne hybrydy piosenki, która w założeniu miała być chwytliwa i pseudoprogresywnej części instrumentalnej, czyli coś co panowie próbowali w Living Forever 6 lat wcześniej - z takim sobie skutkiem. Może po prostu brakuje tu Collinsa - może niekoniecznie jego bębnienia, bo akurat ten brak został rewelacyjnie zatuszowany, ale pomysłów melodycznych i aranżacyjnych. I jeszcze jedno. Za wielkie nieporozumienie uważam przyrównywanie tej płyty i głosu Wilsona do okresu gabrielowskiego. Doprawdy, nie widzę żadnych punktów stycznych...Kuba Jasińskinoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-70215484532578628322014-11-12T11:40:20.665+01:002014-11-12T11:40:20.665+01:00Właśnie teraz przesłuchuję "na poważnie"...Właśnie teraz przesłuchuję "na poważnie" i jestem zaskoczony, ze to tak świetna płyta. Aż wieczorem tęskniłem za tym, kiedy będę jej słuchał rano w samochodzie w drodze do pracy. W zasadzie pierwszych 5 i 2 ostatnie to świetne utwory. Reszta gorzej. Ona po prostu nie trafiła w swój czas, a na pewno jest lepsza od "We Can't Dance".Rafał Bhttps://www.blogger.com/profile/08235579830376563996noreply@blogger.com