tag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post383482010863067398..comments2024-03-28T14:22:38.066+01:00Comments on Pablo's Reviews: Recenzje płyt: [Recenzja] Jethro Tull - "Thick as a Brick" (1972)Paweł Pałaszhttp://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comBlogger13125tag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-83189181615523472112022-06-16T20:57:28.653+02:002022-06-16T20:57:28.653+02:00Mial byc pastisz a wydobyli to co w prog rocku naj...Mial byc pastisz a wydobyli to co w prog rocku najlepsze. Nawet nie odczuwa się braku syntezatorów. Jest za to króciutka acz mega urokliwa wstawka sekcji smyczkowej pod koniec całości. Jedna z najlepszych płyt prog rockowych i płyt w ogóle;) choc w 2 części bywa jakoś ciężkawo. Angielskiego humoru nie lubię i treść płyty malo mnie obchodzi. I tak lepsze to niż historia o durnym Raelu z Genesis owego Baranka.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-38778233778899024552020-09-18T07:58:08.365+02:002020-09-18T07:58:08.365+02:00A ja odwrotnie. Nie mam w ogóle kolumn. Jak dawnie...A ja odwrotnie. Nie mam w ogóle kolumn. Jak dawniej słuchałem na kolumnach to wszystko wokoło mnie rozpraszało i ciągle zajmowałem się czym innym a muzyka zostawała w tle. Jak słucham na słuchawkach to jest cały ceremoniał. Wtedy zamykam oczy i jest tylko muzyka. A na ulicy to już sobie w ogóle nie wyobrażam iść bez muzyki na uszach.Pumpciuśhttps://www.blogger.com/profile/01741414217670584713noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-43199466900242202492020-09-17T15:51:40.919+02:002020-09-17T15:51:40.919+02:00Problem miałem jak miałem w mp3 Ascension. DO prac...Problem miałem jak miałem w mp3 Ascension. DO pracy idę 35 minut i jak Ascension zaczął się pod domem to w miarę szedłem powoli i akurat styknęło, gorzej jak się zaczął w połowie drogi...:)Pumpciuśhttps://www.blogger.com/profile/01741414217670584713noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-15894617149282652172020-09-17T15:21:17.193+02:002020-09-17T15:21:17.193+02:00Poza domem to obecnie słucham właściwie tylko podc...Poza domem to obecnie słucham właściwie tylko podczas dłuższej podróży pociągiem. Mam wrażenie, że jeśli słucham w takiej sytuacji kilku długich utworów to podróż trwa krócej niż gdy słucham wielu krótszych.Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-63057505239916945982020-09-17T15:06:25.579+02:002020-09-17T15:06:25.579+02:00W domu też słucham i to bardziej skoncentrowany al...W domu też słucham i to bardziej skoncentrowany ale słucham kiedy mam ochotę. Na ulicy słucham prawie zawsze (oprócz chwil kiedy idę po bułki) w drodze do pracy czy dłuższym spacerze. I jak pisałem jak muszę wejść do apteki po drodze i trafi mi się Atom w połowie to mam wybór albo chodzić jak idiota dookoła budynku przez załóżmy 13 minut albo przerwać i słuchać potem od początku a już mi się go nie chce od nowa słuchać. W domu to co innego.Pumpciuśhttps://www.blogger.com/profile/01741414217670584713noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-48209836918294382772020-09-17T14:10:15.664+02:002020-09-17T14:10:15.664+02:00Ja słucham muzyki głównie w domu, więc nawet wolę ...Ja słucham muzyki głównie w domu, więc nawet wolę jak dobry utwór jest długi - bo mogę się nim nacieszyć, bez konieczności puszczania po kilka razy ;) Oczywiście treść musi być odpowiednio bogata do długości. W przypadku takich utworów, jak "Thick as a Brick" (szczególnie "Part I"), "Close to the Edge", "Echoes", "Lizard" czy "Kohntarkosz", ale też oczywiście dzieł Davisa czy Coltrane'a - nie mam zastrzeżeń. W dodatku w przypadku albumów z większą ilością krótkich utworów jest większe ryzyko, że całość będzie nierówna.Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-8714885935755986652020-09-17T13:56:42.257+02:002020-09-17T13:56:42.257+02:00No niby tak ale jednak męczą mnie już takie długie...No niby tak ale jednak męczą mnie już takie długie kawałki. wolę jednak coś krótkiego i zwięzłego. Ja słucham muzyki na ulicy i jak idzie taki 20 minutowy to mnie to wkurza bo ja nie lubię przerywać utworu a tu trzeba wejść do sklepu a jestem w połowie. Krótkie to zwolnię krok i zaraz się skończy :)Pumpciuśhttps://www.blogger.com/profile/01741414217670584713noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-89456922084702147362020-09-17T13:10:40.121+02:002020-09-17T13:10:40.121+02:00Przecież tutaj prawie nie ma powtarzania motywów, ...Przecież tutaj prawie nie ma powtarzania motywów, cały czas wprowadzane są nowe, utwór nieustannie się rozwija.Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-73319209059144792062020-09-17T07:50:41.240+02:002020-09-17T07:50:41.240+02:00Kiedyś bardzo lubiłem ale jakoś ostatnio znudziły ...Kiedyś bardzo lubiłem ale jakoś ostatnio znudziły mi się te długie ponad 20-to minutowe utwory. Nawet Atom Heart Mother i Echoes. Jakoś mnie nudzą. W sumie to wałkowanie tych samych motywów przez 20 minut które można zawrzeć w 10-ciu. Zdecydowanie wolę Aqualung.Pumpciuśhttps://www.blogger.com/profile/01741414217670584713noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-17540556482192262402020-09-16T18:14:16.395+02:002020-09-16T18:14:16.395+02:00Wstyd się przyznać, ale nie słuchałem ani razu...Wstyd się przyznać, ale nie słuchałem ani razu...Adihttps://www.blogger.com/profile/11951766470675904915noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-68519414464999667902020-09-16T17:01:58.716+02:002020-09-16T17:01:58.716+02:00Świetna płyta do której ja często wracam. Ze swoje...Świetna płyta do której ja często wracam. Ze swojej strony chciałbym dodać kilka ciekawostek związanych z jej nagraniem.<br /><br />Trzeba wiedzieć że w czasach powstawania tej płyty w angielskiej telewizji rekordy popularności bił serial komediowy “Latający Cyrk Monthy Pythona”, więc cały koncept wymyślonej historii Geralda Bostocka opisanej na płycie był inspirowany specyficznym angielskim humorem z którego on słynął.<br />Także kultowa w U.K, fikcyjna komiksowa postać parodiowana w wielu skeczach Monthy Pythona, czyli pilot Biggles, jest wspomniana w tekście utworu (“So, where the hell was Biggles when you needed him last Saturday?”). Biggles wymieniony jest także kilka razy w “gazecie” z okładki albumu, najwięcej w “artykule” zatytułowanym“"Do Not See Me Rabbit". ;)<br /><br />Większość mieszkających w U.K fanów grupy znających i rozumiejących humor Monthy Pythona nie dała się nabrać na wymyśloną przez Andersona postać 8-letniego Bostocka, lecz amerykańscy a szczególnie japońscy fani Jethro Tull jeszcze kilkadziesiąt lat po wydaniu płyty wierzyli w to że Gerald Bostock jest realną postacią z krwi i kości. Dochodziło nawet do tego że na koncertach grupy w USA, Japonii i w Australii fani i dziennikarze dopytywali się o niego członków grupy, o czym z rozbawieniem mówili muzycy w fajnym wywiadzie załączonym do zremasterowanego w roku 1998 albumu.<br /><br />Wspominali tam także że muzyka i cały pomysł na tą płytę powstał podczas trwających kilka tygodni prób w obrzydliwie brudnej, śmierdzącej i zaszczurzonej piwnicy w Bermondsey (południowe obrzeża Londynu). Przez cały ten okres stołowali się “z doskoku” w pobliskim dusznym i wiecznie zadymionym pubie z nietrzeźwą klientelą. Głównym daniem w menu był podejrzanie wyglądający hot-dog, zapodawany im z gracją przez uśmiechniętą, szczerbatą i o potężnej tuszy barmankę, która - jak delikatnie wspominali muzycy - z higieną osobistą była na bakier. :)<br /><br />Na koniec tego wywiadu Anderson opowiedział humorystyczną anegdotę, mającą miejsce podczas pierwszych próbnych koncertów w Anglii, jeszcze przed wyruszeniem na światowe tournee promujące ten album.<br />Grający na klawiszach John Evan podczas trwającego czterogodzinnego koncertu załatwił swoją potrzebę fizjologiczną na zapleczu sceny do pustej puszki po piwie którą następnie pozostawił na podłodze. Na zapleczu było ciemno, więc ktoś z obsługi technicznej niechcący kopnął ją, wylewając jej zawartość na ..głowę kostiumu królika leżącego tuż obok.<br />Otóż pianista John Evan podczas koncertu zakładał ten kostium królika i czytał ze słynnej albumowej gazety najnowsze wiadomości o występującym w konkursie literackim cudownym dziecku Bostocku. “..Niestety tego wieczora założony przez niego kostium był ..trochę mokry..” - mówił rozbawiony Anderson.<br /><br />Po wydaniu tej płyty niektórzy krytycy muzyczni określili styl grupy jako bardziej komercyjną odmianę “Mothers of Invention” Franka Zappy.<br /><br />Bardzo dobra recenzja! Gratulacje.Raiderskinoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-60822377540844654342019-06-03T12:10:30.944+02:002019-06-03T12:10:30.944+02:00Album rewelacyjny.Być może Ian Anderson chciał wys...Album rewelacyjny.Być może Ian Anderson chciał wysmiac prog rockowe nadecie,przesade.Być może dystansowal się od tej sceny.<br />Ale taka postawa nie przeszkodzila mu nagrać świetnej płyty.<br />Thick As A Brick czerpie z różnych źródeł. Muzycy grają z polotem,a sama kompozycja dzięki prostocie tematów i powtorzeniom trzymana jest w ryzach,nie wymyka się muzykom spod kontroli.A co najważniejsze jest w tym wszystkim luz. Co do głosu Andersona to muszę przyznać, że początkowo przeszkadzały mi te jego zaspiewy,ale w końcu do nich przywyklem.<br />W każdym razie obecnie jest to mój ulubiony album Jethro.<br />No i ten flet...Voytashttps://www.blogger.com/profile/01334069454376833707noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-76478567326545845672018-09-03T11:54:42.981+02:002018-09-03T11:54:42.981+02:00Ponownie posłuchałem Thick as a Brick i nie mogę z...Ponownie posłuchałem Thick as a Brick i nie mogę zrozumieć jak wcześniej mogłem nie lubić tej płyty. Jethro Tull ogólnie nie lubię , Aqualung jest dla mnie nudny. Jednak Thick mnie wcisnęła w fotel. Niesamowita dynamika. Zero dłużyzn i specjalnego naciągania. Ciągła jazda przez całe 45 minut. Często w 20 minutowych utworach nawet moich ulubionych zespołów czekam aż utwór się skończy. Tu jest odwrotnie. Słuchając miałem nadzieję że płyta będzie trwała ale niestety nastąpił koniec. Anonymousnoreply@blogger.com