tag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post2434171741033618774..comments2024-03-28T14:22:38.066+01:00Comments on Pablo's Reviews: Recenzje płyt: [Recenzja] Black Sabbath - "The Eternal Idol" (1987)Paweł Pałaszhttp://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comBlogger10125tag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-7327929493903102542021-10-30T14:49:46.677+02:002021-10-30T14:49:46.677+02:00No niestety 13 brzmi jak próba nagrania czegoś na ...No niestety 13 brzmi jak próba nagrania czegoś na kształt Paranoid albo MOR, tu się rzeczywiście zgodzę, zbliża się do autoplagiatu, nie mniej od biedy można posłuchać i nawet poczuć jako taką przyjemność. Co do kwestii ery Martina to tam mimo wszystko riffy Iommego były bardziej majestatyczne, nie aż tak toporne i miało to trochę inny wymiar. Oczywiście był to rodzaj powrotu do korzeni choć akurat w tym nie ma nic złego. Moim zdaniem to nie był czas na eksperymenty, zbyt duże zamieszanie. Można rzec okres "permanentnej tymczasowości" ówczesnych składów zespołu. Nawet kiedy w okresie Tyr zespół się ustabilizował to w takim szlachetnym gronie, trzeba było nagrać coś bardziej epickiego. Szczególnie z taką osobą jak Tony Martin. Jego głos pasował to tej konwencji jak ulał. Po prostu myślę, że gdy był czas na eksperymenty, eksperymentowali, kiedy był czas na coś bardziej przebojowego to grali przebojowo, kiedy trzeba było wrócić do korzeni to wracali do korzeni. Moim zdaniem to pokazuje siłę tego zespołu. Czasem lepiej uprościć formułę i zrobić to dobrze niż na siłę kombinować. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-81999148632271489552021-10-30T14:20:54.191+02:002021-10-30T14:20:54.191+02:00Pierwsza połowa "13" jednak dość mocno s...Pierwsza połowa "13" jednak dość mocno się zbliża do autoplagiatu. A mam wrażenie, że już najpóźniej w czasach Martina przyjęta konwencja stała się zbyt ograniczająca dla zespołu. Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-30930043973410677092021-10-30T01:32:23.279+02:002021-10-30T01:32:23.279+02:00Właśnie z tym "krzykiem" może trochę prz...Właśnie z tym "krzykiem" może trochę przesadziłem, mam wręcz doskonałą świadomość, że w późniejszym czasie a nawet już w początkach zaczynał odchodzić od formuły i nagrywać bardziej zróżnicowane płyty. Pod tym względem uwielbiam wręcz Sabotage i Technical Ecstasy(btw moje dwie ulubione płyty z ery Ozziego) bo pomimo cech charakterystycznych zespołu pokazują inny wymiar grania. Natomiast co do kolejnej dekady to myślę, że potrzebne im było nagrać coś bardziej przebojowego tym bardziej, że pod względem eksperymentów i tak zrobili dużo. Heaven and Hell i Mob Rules może nie są niewiadomo jak odkrywcze ale były dobrym rozwiązaniem w obecnej sytuacji zespołu. Born Again z Gillianen to też był ciekawy pomysł i mimo powrotu do korzeni stworzyli album niebanalny( brzmienie mogło być inne) i intrygujący. Seventh Star to też był niezły album, trochę hard rocka, trochę glamu, trochę AOR - u i bluesa i wychodzi niezły miks. Co do Martina no to moje zdanie jest niezmienne - klimat, teksty, brzmienie i kompozycje - COŚ PIĘKNEGO. Ale mimo wszystko rozumiem o co ci chodzi. Trzeba poszerzać horyzonty i szukać innych doznań muzycznych. Mi tylko chodziło o to, że Sabbsi mimo wszystko nigdy nie nagrali czegoś identycznego co stanowiłoby totalny autoplagiat i zawsze tworzyli wartościowy materiał.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-11903900422740074372021-10-30T01:01:32.116+02:002021-10-30T01:01:32.116+02:00No właśnie niekoniecznie tak krzyczy. Debiut, pomi...No właśnie niekoniecznie tak krzyczy. Debiut, pomijając brzmienie, jest bardziej bluesrockowy, niż hardrockowy czy tam metalowy. Na kolejnych płytach były natomiast takie nagrania, jak "Planet Caravan", "Solitude" czy "Changes". A w drugiej połowie lat 70. to raczej kawałki oparte na ciężkich riffach stały się urozmaiceniem, a nie większością. Tak naprawdę w kolejnej dekadzie zespół mógł podążyć w różnych kierunkach i nie kłóciłoby się to z jego wcześniejszym dorobkiem. Ale muzycy wybrali najprostsze wyjście, skupiając się na graniu tego, z czym - nie do końca słusznie, jak wyżej wykazałem - byli najbardziej kojarzeni, rezygnując przy tym z dotychczasowego eklektyzmu.<br /><br />Swego czasu te późniejsze płyty tez lubiłem, niektóre nawet bardzo. Był nawet okres, że wyżej stawiałem te z Dio i Martinem, niż te z Ozzym. Ale wtedy słuchałem właściwie tylko rockowego mainstreamu, więc miałem dość ograniczony wybór. A chyba większość dąży do tego, by mieć jak najwięcej muzyki do słuchania. Dlatego miałem w tej puli niemal wszystkie płyty Black Sabbath. Jednak teraz, gdy słucham znacznie więcej różnych rodzajów muzyki, to z każdej stylistyki wystarczy mi kilka, kilkanascie albumów, które faktycznie czymś się wyróżniają. W przypadku BS jest to pięć pierwszych, a szczególnie 1., 3. i 4. Ale i tak od dawna ich nie słuchałem, bo jest mnóstwo innej muzyki (w tym takiej, której jeszcze nie slyszalem), a te płyty znam na pamięć.Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-85660302259872948222021-10-29T21:26:28.571+02:002021-10-29T21:26:28.571+02:00Tak to prawda, jest to jeden rodzaj stylistyki się...Tak to prawda, jest to jeden rodzaj stylistyki się z drugiej strony czego oczekiwać od takiego zespołu. Sama nazwa Black Sabbath wręcz krzyczy "This is heavy metal". Ja oczywiście lubię jak zespoły kombinują i poszerzają horyzonty natomiast mimo wszystko BS to band stworzony do grania heavy, tak po prostu było i jest. Mimo eksperymentów są ojcami i pionierami ciężkiego brzmienia. Tyle. Mimo to dla mnie jest to zespół magiczny i wyjątkowy. Poza tym w muzyce bardziej niż na eksperymentach i ogólnemu kombinowaniu zależy mi na podstawowej kwestii - Co mi daje słuchanie muzyki, po co to robię? Jeżeli coś porusza mnie do głębi i daje efekt radości, wzruszenia albo refleksji to cenię to bardziej niż cokolwiek innego. Dla mnie album nie musi być wybitny ale jeśli porusza mnie wewnętrznie to spełnił swoje zadanie. W ten właśnie sposób postrzegam Sabbatów i wiele innych mniej lub bardziej klasycznych zespołów. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-2845918635345459032021-10-29T10:16:06.355+02:002021-10-29T10:16:06.355+02:00To jednak wciąż są elementy wpisujące się w jedną ...To jednak wciąż są elementy wpisujące się w jedną stylistykę. Inaczej rozłożone akcenty nie zmieniają tego że wszystko, co oferuje "Eternal Idol", znajdziemy też na albumach z Ozzym, które przy okazji są bardziej pomysłową muzyką.Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-77227407962861102492021-10-28T15:03:42.430+02:002021-10-28T15:03:42.430+02:00Nie wiem, pewnie to kwestia gustu i jakiegoś rodza...Nie wiem, pewnie to kwestia gustu i jakiegoś rodzaju sentymentu ale ja uwielbiam erę Toniego Martina. Jeśli chodzi o wspomniane prze ze mnie indywidualne podejście uważam, że pomimo oczywistych podobieństw każdy album, czy z Ozzym, czy z Dio albo Martinem jest nieco inny i kładzie nacisk na inne aspekty - raz ciężkość, raz mrok, raz tematyka fantasy lub historyczna i w przypadku Dio czy Martina swego rodzaju epickość. Tak jak mówię, to pewnie kwestia gustu i sentymentu ale BS to zespół, który nigdy nie nagral albumu, którego by nie można było słuchać wgl i każdy ma cos innego do zaoferowania. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-49356717377286110952021-10-28T13:54:29.841+02:002021-10-28T13:54:29.841+02:00Każdy krążek BS powinien być traktowany na swój wł...<i>Każdy krążek BS powinien być traktowany na swój własny i wyjątkowy sposób.</i><br /><br />Nie bardzo rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć. Przecież wszystkie albumy zespołu wpisują się w ten sam styl, powtarzają te same patenty, jedynie za czasów Ozzy'ego były podejmowane jakieś próby wyjścia ze schematu. A zatem każdy album Black Sabbath można mierzyć tą samą miarą. Wyniki bynajmniej nie będą takie same. Te wczesne płyty wypadają naprawdę dobrze na tle całego hard rocka - było to coś niewątpliwie świeżego i nie chodziło tam wyłącznie o mrok i ciężar, do czego sprowadzają się płyty z Dio czy Martinem, co stanowi raczej infantylne podejście do muzyki. Biorąc pod uwagę to, jak wiele różnorodnej muzyki istnieje, naprawdę nie ma potrzeby ani wiele sensu w tym, by doszukiwać się czegoś ciekawego na tych słabszych albumach popularnych wykonawców. Sam tak kiedyś robiłem i żałuję straconego czasu, bo mógłbym mieć teraz mniejsze zaległości w bardziej wartościowej muzyce.Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-80237829701135580212021-10-28T11:58:05.691+02:002021-10-28T11:58:05.691+02:00Nie zgodziłbym się ze zdaniem szanownego recenzent...Nie zgodziłbym się ze zdaniem szanownego recenzenta. Album może i nie dorównuje poziomem późniejszym płytom z Tonym Martinem na wokalu ale na swój urok i klimat. Szczerze mówiąc dla mnie plasuje się na trzecim miejscu zaraz za Tyr i Headless Cross choć Forbidden i Cross Purposes trzymają poziom. Eternal Idol tak jak każdy inny krążek BS powinien być traktowany na swój własny i wyjątkowy sposób. Pozdrawiam:-)Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-86021262493530170002017-12-15T22:31:37.778+01:002017-12-15T22:31:37.778+01:00Jeśli chodzi o ten album to jedynie The Shining je...Jeśli chodzi o ten album to jedynie The Shining jest w miarę dobre. Ogólnie nie znoszę tego krążka. Natomiast Tony Martin brzmi tu zupełnie bezbarwnie i nijak ma się do potężnego głosu Ronniego Dio. Dopiero na późniejszych płytach jego wokal się rozwinął. Mnie najbardziej podoba się z czasów Cross Purposes. Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/02318787825925784158noreply@blogger.com