[Recenzja] King Crimson - "Three of a Perfect Pair" (1984)



"Three of a Perfect Pair" to ostatnia część tzw. "kolorowej trylogii" - trzech albumów King Crimson nagranych w latach 80. przez ten sam skład, spójnych stylistycznie i ozdobionych podobnymi, minimalistycznymi okładkami z jednolitym tłem w innym kolorze. Po bardzo udanym, odświeżającym styl grupy "Discipline" i dobrym, choć nierównym "Beat", przyszła pora na... najsłabszą odsłonę trylogii.

"Three of a Perfect Pair" wyraźnie dzieli się na dwie części, odpowiadające dwóm stronom wydania winylowego. Strona A, zatytułowana "The Left Side", to utwory o bardziej piosenkowym charakterze. Tytułowy "Three of a Perfect Pair", "Model Man", "Sleepless" i "Man with an Open Heart", pomimo pewnych udziwnień (zwłaszcza w warstwie rytmicznej), to kawałki bardzo melodyjne, wręcz przebojowe. W przypadku "Sleepless" dosłownie - to największy singlowy przebój zespołu. Jedyny któremu udało się trafić na brytyjskie notowanie (choć 79. miejsce nie robi wrażenia). Zwraca uwagę bardziej syntetyczne brzmienie - oprócz tradycyjnego instrumentarium zespół sięgnął po syntezatory i elektroniczną perkusję. Stronę kończy łagodny instrumental "Nuages (That Which Passes, Passes Like Clouds)", w którym te technologiczne nowinki pełnią dominującą rolę, uzupełnia je jednak cieplejsza gitarowa partia Roberta Frippa.

"The Right Side", czyli strona B, to bardziej eksperymentalne oblicze grupy. Dominują utwory instrumentalne. "Industry", zgodnie z tytułem, brzmi bardzo industrialnie, mechanicznie. Muzykom udało się stworzyć tutaj świetny, mroczny klimat. "Dig Me" wyróżnia się dziwną partią wokalną i sprawiającym wrażenie kompletnego chaosu warstwą muzyczną. Równie przypadkowy wydaje się mroczny, zdominowany przez elektroniczne brzmienia "No Warning". Całość kończy trzecia część kompozycji "Larks' Tongues in Aspic", jeszcze bardziej pokomplikowana i pokręcona od poprzednich dwóch (z wydanego jedenaście lat wcześniej tak samo zatytułowanego albumu), świetnie wykorzystująca charakterystyczne dla tego albumu brzmienia elektroniczne.

"Three of a Perfect Pair" jako całość przekonuje trochę mniej od poprzednich części trylogii. Są tutaj naprawdę interesujące momenty (jak "Industry", "Larks'...", czy zgrabnie łączący przebojowość z bardziej ambitnym podejściem utwór tytułowy), ale czasem zespół odrobinę za daleko zapuszcza się w mainstreamowe rejony (jak na ten zespół zbyt konwencjonalne "Man with an Open Heart" i "Modal Man").

Ocena: 8/10



King Crimson - "Three of a Perfect Pair" (1984)

1. Three of a Perfect Pair; 2. Model Man; 3. Sleepless; 4. Man with an Open Heart; 5. Nuages (That Which Passes, Passes Like Clouds); 6. Industry; 7. Dig Me; 8. No Warning; 9. Larks' Tongues in Aspic (Part III)

Skład: Adrian Belew - wokal i gitara; Robert Fripp - gitara; Tony Levin - gitara basowa, Chapman stick, syntezator, dodatkowy wokal; Bill Bruford - perkusja i instr. perkusyjne
Producent: King Crimson


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024