[Recenzja] Gentle Giant - "Acquiring the Taste" (1971)



Wielka szkoda, że pod tak paskudną, nieestetyczną i obsceniczną okładką - choć po otwarciu koperty winylowego wydania znacząco zmienia się kontekst - ukryto jedno z najwiekszych dzieł progresywnego rocka. Na "Acquiring the Taste", swoim drugim albumie, muzycy Gentle Giant poczynili ogromny postęp względem eponimicznego debiutu i zaprezentowali w pełni idiomatyczny styl. Najprościej opisać go jako połączenie rocka z muzyką poważną, co jednak wydaje się tyleż trafne, co mylące. Zawarta tu muzyka ma w sumie niewiele wspólnego z tym, co wówczas grali inni giganci proga, w rodzaju King Crimson, Yes, Genesis czy ELP. Zamiast inspiracji barokiem, klasycyzmem i romantyzmem dominują tu wpływy muzyki dawnej, z epoki średniowiecza i renesansu, ale słychać też nawiązania do muzyki współczesnej. Kolejna różnica to forma utworów, trwających nie po kilkanaście, a około pięciu minut, choć pomysłów w nich tyle, że starczyłoby na kilka płyt.

Zwraca uwagę bardzo bogate instrumentarium "Acquiring the Taste" i to pomimo niewielu gościnnych występów. Każdy z muzyków Gentle Giant - poza perkusistą Martinem Smithem, mającym zresztą wkrótce opuścić skład - zagrał na różnych instrumentach. Oprócz rożnego rodzaju gitar były to m.in. syntezator Minimoog, organy Hammonda, melotron, pianino, czelesta, klawesyn, klawikord, wibrafon, ksylofon, mandolina, skrzypce, altówka, wiolonczela, saksofon altowy i tenorowy, klarnet czy trąbka. Jeżeli ktoś myśli, że nie można być wirtuozem w grze na kilku odmiennych instrumentach, to po przesłuchaniu tego albumu powinien zmienić zdanie. Przy czym nie należy nastawiać się na jakieś efektowne popisy solowe, pod które podciągnąć można właściwie tylko gitarowe solówki z "Pantagruel's Nativity" i "The House, the Street, the Room". Poza tym to bardzo kolektywne granie, gdzie liczy się przede wszystkim interakcja i równouprawnienie wszystkich muzyków. Sekstet musiał poddać się bardzo ścisłej dyscyplinie, aby muzyka tak złożona, oparta na skomplikowanych i zmiennych rytmach, nierzadko wykorzystująca zaczerpnięty z muzyki renesansu kontrapunkt - prowadzenie jednocześnie kilku niezależnych, ale zazębiających się linii melodycznych - nie brzmiała chaotycznie. A najlepsze, że mimo tej całej złożoności, jest to wciąż granie pełne atrakcyjnych, chwytliwych i niebanalnych melodii.

"Aquiring the Taste" to najdłuższy studyjny album Gentle Giant, choć zabrakło kilkudziesięciu sekund do pełnych czterdziestu minut. Rozpoczyna go stosunkowo długi, blisko siedmiominutowy "Pantagruel's Nativity", który jest właściwie takim Łagodnym Olbrzymem w pigułce. Czego tu nie ma? Syntezatorowy wstęp, mediewalny wokal z akompaniamentem gitary akustycznej w zwrotkach i chromatyczne harmonie wokalne w refrenie, niemal hardrockowe partie gitary, podniosłe partie trąbki, jazzujące solówki wibrafonu, a do tego tekst inspirowany satyryczną twórczością renesansowego pisarza François Rabelais'go. Wszystko to składa się na bardzo spójną całość, także za sprawą powtarzania tej samej sekwencji dźwięków w różnych fragmentach utworu, za każdym razem na innym instrumencie. Inspiracja tradycją przeplata się tu ze współczesnością w zupełnie oryginalny sposób. Jest w tym wszystkim dostojność, ale nie patos symfonicznego proga. A pomimo niekonwencjonalnego, wręcz nieco dziwacznego charakteru, jest to przecież bardzo ładne, melodyjne granie.

Jeszcze dalej od progowego mainstreamu odchodzi "Edge of Twilight", subtelniejszy utwór w wieczornym klimacie, zdominowany przez instrumenty smyczkowe, klarnet i gitarę akustyczną, z oryginalnym podejściem do wielogłosowych wokali i rytmu, do dziś brzmiącymi nowocześnie klawiszami oraz bardziej eksperymentalną częścią perkusyjną. Inspiracje tym razem idą raczej w kierunku współczesnej poważki, a zespół cytuje tu nawet fragment "Pierrot Lunaire" Arnolda Schönberga. Wpływy muzyki XX-wiecznej słychać także w kolejnym na płycie "The House, the Street, the Room", a konkretnie w gitarowej solówce Gary'ego Greena, utrzymanej w skali całotonowej. Powinna spodobać się także miłośnikom cięższych brzmień ze względu na odpowiednio ostre brzmienie. Jest to ponadto pierwszy na płycie utwór z Derekiem Shulmanem w roli głównego wokalisty, którego zadziorny śpiew idealnie pasuje do tego cięższego, zrytmizowanego utworu, choć pojawiają się w nim również humorystyczne wstawki w klimacie muzyki dawnej. Pierwszą stronę winyla wieńczy tytułowy "Acquiring the Taste" - instrumentalna miniatura, w której słychać wyłącznie syntezator Kerry'ego Minneara, grającego melodię znów kojarzącą się raczej z odległymi epokami. Warto zauważyć, że Minnear - w przeciwieństwie do innych progowych klawiszowców - nie używał elektroniki do naśladowania istniejących instrumentów, lecz pozwalał jej brzmieć po swojemu. Nagranie jest tu jednak niewiele wnoszącym przerywnikiem. W chwili wydania było to coś nowatorskiego, jednak album nic by nie stracił bez tego fragmentu.

Stronę B rozpoczyna natomiast utwór, od którego być może poznawanie Gentle Giant powinni zacząć mniej doświadczeni słuchacze - "Wreck" to najbardziej normalna, a przy tym autentycznie chwytliwa piosenka na albumie. Marynistyczny tekst koresponduje z muzyką, która okazuje się połączeniem hard rocka z szantą. Świetnie to wyszło, niebanalnie i niesztampowo. "The Moon Is Down" z początku także może wydawać się dość konwencjonalnym utworem w klimacie subtelnej ballady, jednak ciekawie się rozwija w części instrumentalnej, zachwycającej całą paletą przeróżnych brzmień. Uwielbiam saksofonowy wstęp tego nagrania, znów przywołujący ten wieczorny klimat z "Edge of Twilight", którego tekst rozpoczyna się zresztą frazą "The Moon is Down", zaczerpniętą z Shakespeare'a. Wspomniany nastrój utrzymuje się jeszcze w kolejnej łagodnej quasi-piosence, "Black Cat", zwracającej uwagę wokalnymi harmoniami, bogatą aranżacją smyczków - których partie w pewnym momencie zmierzają w bardziej awangardowe rejony - oraz... imitowaniem kociego miauczenia za pomocą bliżej nieokreślonego instrumentu. Trwający ponad siedem i pół minuty "Plain Truth" to jeden z pięciu najdłuższych utworów Gentle Giant i potężny finał albumu, oparty na intensywnej grze sekcji rytmicznej i gitarowo-smyczkowych riffach, znakomicie łączący wpływy hard rocka oraz muzyki dawnej.

Naprawdę piękny album. Zawiera wszystko, co najlepsze w rocku progresywnym, ale bez nadmiernego patosu, epatowania umiejętnościami instrumentalnymi czy przerostu formy nad treścią. "Acquring the Taste” to autentycznie postępowa, bardzo kreatywna muzyka, podparta wysokimi umiejętnościami - i wiedzą muzykologiczną - w zakresie kompozycji, aranżacji i wykonania. Aż trudno mi zrozumieć, że Gentle Giant nie zdobył popularności na miarę grup z tzw. wielkiej szóstki progresywnego rocka. No bo owszem, to nieco bardziej złożona muzyka, która ze względu na inspiracje średniowieczem, renesansem i XX-wieczną muzyką poważną, a także inne niekonwencjonalne wybory muzyków, przez wielu słuchaczy może być odbierana jako przesadnie dziwna. Nie jest to jednak szczególnie trudna w odbiorze muzyka, niektóre fragmenty spodobają się nawet miłośnikom hard rocka, jednak potrzeba zwykle kilku przesłuchań, aby oswoić się z tą dziwnością i ją polubić. Mnie nie udało się przekonać jedynie do okładki, która niepotrzebnie odstrasza już na starcie.

Ocena: 10/10

Zaktualizowano: 01.2024



Gentle Giant - "Acquiring the Taste" (1971)

1. Pantagruel's Nativity; 2. Edge of Twilight; 3. The House, the Street, the Room; 4. Acquiring the Taste; 5. Wreck; 6. The Moon Is Down; 7. Black Cat; 8. Plain Truth

Skład: Kerry Minnear - instr. klawiszowe, wibrafon (1,7), wiolonczela (2,3,7), instr. perkusyjne (2,7), wokal (1,2), dodatkowy wokal (3,5,6,8); Phil Shulman - trąbka (1,3), saksofon tenorowy (1,6), klarnet (2), pianino (3), saksofon altowy (6), instr. perkusyjne (7,8), wokal (5,7), dodatkowy wokal (1-3,5,6,8); Derek Shulman - saksofon altowy (1,6), klawikord (3), cowbell (3), wokal (3,5,6), dodatkowy wokal (1,2,7,8); Gary Green - gitara (1,3,5-8), mandolina (3), gitara basowa (3), efekty (7), głos (8); Ray Shulman - gitara basowa (1-3,5-8), skrzypce (2,3,5,7,8), gitara (2,3,6), tamburyn (5), organy (6), altówka (7), dodatkowy wokal (1-3,6); Martin Smith - perkusja (1-3,5-8), instr. perkusyjne (1,2)
Gościnnie: Paul Cosh - trąbka (3), organy (3); Tony Visconti - flet (3,5), instr. perkusyjne (7); Chris Thomas - programowanie (1-5)
Producent: Tony Visconti


Komentarze

  1. Ha! Faktycznie z tymi okładkami może być coś na rzeczy :D Zwłaszcza to lizanie brzoskwini na okładce "Acquiring the Taste"... no... wygląda jakby to było lizanie zupełnie czego innego :D

    Jeżeli chodzi o popularność to jest to muzyka, którą trudno załapać od razu. King Crimson czy Yes posłuchasz raz, dwa razy i już zaczyna się podobać. Do Olbrzyma ludzie podchodzą na ogół wiele razy bo z poziomu konwencjonalnego rocka trudno takie granie załapać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Album absolutnie fantastyczny. Perełka.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024