[Recenzja] Scorpions - "In Trance" (1975)



Na okładce "In Trance", trzeciego albumu Scorpions, po raz pierwszy pojawiło się charakterystyczne logo grupy. Natomiast zdobiące ją zdjęcie wyznaczyło standard dla kolejnych wydawnictw grupy, które - zgodnie z zamysłem wydawcy - miały przyciągać uwagę kontrowersyjnymi grafikami. W Stanach okładka została ocenzurowana, co również stało się swego rodzaju tradycją. Co jednak najważniejsze, sama muzyka także okazała się drogowskazem dla dalszych poczynań Scorpions. Muzycy zdecydowanie odcięli się od swoich korzeni, decydując się na granie prostych, melodyjnych piosenek.

Ale przede wszystkim, właśnie na tym albumie zespół zaczął się specjalizować w balladach, które zajmują równo połowę wydawnictwa. Kompozycja tytułowa, z łagodnymi zwrotkami i zaostrzonym, chwytliwym refrenem, stała się wzorem, który muzycy do znudzenia powielali na swoich kolejnych longplayach. Choć utwór brzmi nieco sztampowo i nieporadnie, jest jednym z ciekawszych momentów "In Trance". Bardzo ładnym i zgrabnym utworem jest natomiast kolejna ballada, "Life's Like a River". To w ogóle jedna z najlepszych kompozycji grupy, a bardzo niedoceniana. Ciekawie wypada też klimatyczna "Evening Wind", odchodząca od piosenkowej struktury. "Living and Dying" jest już bardziej toporna, a finałowa, instrumentalna "Night Lights" brzmi strasznie naiwnie i kiczowato.

Jeśli chodzi o bardziej dynamiczne kawałki, to nie bardzo jest co chwalić. Otwierający całość "Dark Lady" pod względem instrumentalnym jest kompletnie nijaki, a wokalny duet Meine'a i Rotha jest naprawdę fatalny. "Top of the Bill", mimo ciężkiego, charakterystycznego riffu, wypada strasznie infantylnie. Choć jeśli chodzi o infantylność, to bezkonkurencyjny jest "Robot Man". To dla mnie niepojęte, że zespół, który jeszcze rok wcześniej wykazywał pewne artystyczne ambicje, nagle zaczął grać tak naiwną muzykę. W "Longing for Fire" na pewno nie jest poważniej, ale dość przyjemnie, za sprawą wyraźnego, pulsującego basu. "Sun in My Hand" jest natomiast kolejną, po "Drifting Sun" z poprzedniego albumu, próbą Rotha grania w stylu Jimiego Hendrixa. I znów zespół zrobił krok wstecz, bo utwór jest po prostu nieudolny.

Trudno uwierzyć, że "In Trance" to album nagrany przez ten sam zespół tuż po "Lonesome Crow" i "Fly to the Rainbow". Brzmi raczej jak demo jakiejś amatorskiej grupy, która dopiero uczy się jak komponować i grać na instrumentach. Zdarzają się tutaj pewne przebłyski, ale w większości jest to bardzo kiepski album.

Ocena: 5/10



Scorpions - "In Trance" (1975)

1. Dark Lady; 2. In Trance; 3. Life's Like a River; 4. Top of the Bill; 5. Living and Dying; 6. Robot Man; 7. Evening Wind; 8. Sun in My Hand; 9. Longing for Fire; 10. Night Lights

Skład: Klaus Meine - wokal (1-7,9); Uli Jon Roth - gitara, wokal (1,8); Rudolf Schenker - gitara; Francis Buchholz - gitara basowa; Rudy Lenners - perkusja i instr. perkusyjne
Gościnnie: Achim Kirschning - instr. klawiszowe
Producent: Dieter Dierks

Po prawej: okładka wydania amerykańskiego.


Komentarze

  1. Kolejna udana płyta. Chociaż na pewno nie tak dobra jak poprzednia. Otwierający Dark Lady zaśpiewał gitarzysta Uli Jon Roth i wcale mi to nie przeszkadza, to chyba ewenement i dość ryzykowne zagranie aby otwieracz śpiewał kto inny niż frontman. Zwraca uwagę świetna partia gitary. In Trance to już klasyka i jeden z najbardziej znanych utworów grupy. Zaskakuje Evening Wind z mrocznym, pulsującym basem. Klimat nieco sabbathowy. Sun in My Hand to drugi kawałek śpiewany przez gitarzystę, nie robi już niestety takiego wrażenia. Album kończy się niebyt udanym instrumentalnym utworem Night Lights. Można było trochę bardziej nad tym popracować. Potencjał był.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024