[Recenzja] Deep Purple - "Rapture of the Deep" (2005)



Choć poprzednie trzy albumy Deep Purple zdecydowanie nie należą do udanych, jednego odmówić im nie można - zespół przynajmniej próbował na nich w jakiś sposób odświeżyć swój styl i brzmienie. "Rapture of the Deep" to natomiast powrót do klasycznego hard rocka. Utwory są jednak strasznie nijakie i schematyczne, śpiew Iana Gillana strasznie wymęczony, a gra Steve'a Morse'a jak zwykle nudna, z topornymi riffami i technicznymi popisami zamiast solówek. Jako tako bronią się dość chwytliwe "Money Talks" i "Wrong Man", oraz melodyjna ballada "Clearly Quite Absurd". Wyróżnia się także utwór tytułowy, jednak głównie za sprawą kiczowatych orientalizmów z organów Dona Aireya. Cała reszta jest kompletnie niezapamiętywana. Przynajmniej nie ma tu zbyt wielu irytujących elementów, dzięki czemu całość wypada odrobinę lepiej od innych albumów zespołu wydanych po "Perfect Strangers". Jest to jednak zupełnie nieinspirujące, pozbawione kreatywności granie, które dla wszystkich słuchających czegoś więcej, niż ciężkiego rocka, będzie jedynie kompletną stratą czasu.

Ocena: 5/10



Deep Purple - "Rapture of the Deep" (2005)

1. Money Talks; 2. Girls Like That; 3. Wrong Man; 4. Rapture of the Deep; 5. Clearly Quite Absurd; 6. Don't Let Go; 7. Back to Back; 8. Kiss Tomorrow Goodbye; 9. Junkyard Blues; 10. Before Time Began

Skład: Ian Gillan - wokal; Steve Morse - gitara; Roger Glover - bass; Don Airey - instr. klawiszowe; Ian Paice - perkusja
Producent: Michael Bradford


Komentarze

  1. Utwór tytułowy to najlepszy kawałek Purpli ery bez Jona Lorda i obok Loosen My Strings najlepszy ery Steve Morse'a. Cleary Quite Absurd i Before Time Began to również genialne kawałki jakich niestey próżno szukać na dwóch ostatnich płytach tego składu. Ogólnie to uważam że to najlepsza płyta z Donem Airey na organach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie odnalazłem na tej stronie "skomentuj", więc wykorzystuję "odpowiedz". Zszokowała mnie ocena, że poprzednie trzy albumy nie należą do udanych - przecież choćby "Purpendicular" jest niesłychanie różnorodny, pełen inwencji, z nie tylko jednym z najsłynniejszych utworów DP, "Sometimes I Feel Like Screaming", ale z pięknymi balladami "Aviator" i "A Touch Away", z świetnym, wspomnianym przez autora powyższego postu "Loosen My Strings" albo z "The Purpendicular Waltz". Na tej płycie Gillan nie śpiewa w sposób "straszliwie wymęczony", a gra Morse'a nie jest nudna! Morse dodaje bardzo wiele swoją gitarą - jest niezwykle sprawny technicznie i muzykalny, dodający do kompozycji wartość - piszę to, choć gdybym miał wybierać, to wybrałbym Blackmore'a, ale Morse dodał do muzyki DP coś świeżego, innego. Z "Rupture of the Deep" można wyróżnić świetne: "Money Talks", utwór tytułowy czy "Junkyard Blues", ale nie ma tam choćby jednego utworu, który by nudził, który bym pominął.

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)