Posty

[Recenzja] Carbon Based Lifeforms - "Derelicts" (2017)

[Recenzja] EABS - Repetitions (Letters to Krzysztof Komeda) (2017)

[Recenzja] Wacław Zimpel & Kuba Ziołek - "Zimpel / Ziołek" (2017)

Obraz
Wacław Zimpel wydaje kolejne płyty z zadziwiającą w dzisiejszych czasach częstotliwością. Co prawda, daleko mu pod tym względem do grupy King Gizzard and the Lizard Wizard, która w tym roku wydała cztery premierowe albumy, jednak dwa longplaye rocznie to też niezły wynik. Na początku roku ukazał się drugi album zespołu Saagara, a przed dwoma miesiącami płytowego debiutu doczekał się jego najnowszy projekt, współtworzony z gitarzystą Jakubem Ziołkiem, znanym chociażby z takich zespołów, jak Stara Rzeka czy Alameda. Na longplay składa się pięć utworów (ostatni jest dostępny wyłącznie na limitowanych wydaniach fizycznych - kompaktowym i winylowym). To bardzo klimatyczna muzyka, składająca się z orientalizująco-folkowych pasaży gitary akustycznej, jazzowych solówek na klarnecie, melodyjnych i delikatnych partii wokalnych Ziołka, oraz zapętlonych, repetycyjnych brzmień elektronicznych. Te ostatnie stały się obowiązkowym elementem twórczości Zimpla, od pewnego czasu zafascynowanego mi

[Recenzja] The Rolling Stones - "On Air" (2017)

Obraz
Nieco ponad rok temu historia The Rolling Stones zatoczyła koło. Wydany wówczas album "Blue and Lonesome" był powrotem do muzycznych korzeni grupy. Kolejne wydawnictwo grupy to jeszcze większa gratka dla wszystkich wielbicieli najwcześniejszego etapu kariery Stonesów. Album zatytułowany "On Air" to zbiór radiowych sesji zespołu, zarejestrowanych w studiach BBC w latach 1963-65. Mamy tu zatem do czynienia z najbardziej surowym, nieokrzesanym obliczem grupy, która nie wykraczała jeszcze poza rhythm'n'bluesowe schematy i instrumentarium. Podstawowe wydanie zawiera 18 utworów, a wersja deluxe przynosi 14 dodatkowych. Repertuar składa się w większości z przeróbek bluesowych i rock'n'rollowych standardów, z których tylko część powtarza się na regularnych albumach grupy. Możemy się przekonać, jak wielkim uwielbieniem muzycy darzyli wówczas Chucka Berry'ego - aż sześć utworów pochodzi z jego repertuaru ("Come On", "Roll Over Beetho

[Recenzja] Lotto - "VV" (2017)

Obraz
W tym roku nie można narzekać na brak ciekawych polskich wydawnictw. Oczywiście należy ich szukać nie w mainstreamie, a w ofercie niezależnych wytwórni. Jednym z takich albumów jest "VV" - trzecie wydawnictwo warszawskiego tria Lotto, tworzonego przez gitarzystę Łukasza Rychlickiego, basistę Mike'a Majkowskiego i perkusistę Paweł Szpura. Choć skład wygląda na bardzo tradycyjny, sama muzyka zdecydowanie taka nie jest. Twórczość grupy określana jest mianem post-rocka; dla mnie brzmi raczej jak jakaś odmiana elektroniki, mieszcząca się gdzieś między noisem, industrialem, post-minimalizmem i ambientem. Materiał w znacznej części składa się z różnych szumów, pisków, pogłosów, a całość ma bardzo mechaniczny, repetycyjny charakter. Na tle całości na pewno wyróżnia się "Paperchase", za sprawą czystego brzmienia gitary, która występuje tu w głównej roli. Uwagę zwraca także najbardziej dynamiczny "Heel" - nie jest to jednak rockowa dynamika, bliżej jej do d

[Recenzja] Greta Van Fleet - "From the Fires" (2017)

Obraz
Kiepsko jest z kondycją rockowej sceny, jeśli jej objawieniem i nadzieją zostaje ogłoszony bodajże najbardziej wtórny i pozbawiony własnej tożsamości zespół, jaki dane było mi słyszeć. Muzycy amerykańskiej grupy Greta Van Fleet (naprawdę nie da się już wymyślić lepszej nazwy?) postanowili zostać jak najwierniejszym sobowtórem Led Zeppelin. I muszę przyznać, że to imitowanie wychodzi im naprawdę doskonale. Parę miesięcy temu przypadkiem słuchałem radia (celowo nie robię tego od lat) i akurat był odtwarzany jeden z ich utworów, a ja zastanawiałem się, czy nie przegapiłem informacji o opublikowaniu jakiegoś niewydanego wcześniej utworu Led Zeppelin. Stylizowane na lata 70. brzmienie to norma u retro-rockowych grup, ale ten zespół prócz tego posiada wokalistę, który potrafi śpiewać dokładnie tak, jak młody Robert Plant i bynajmniej nie ustępuje mu możliwościami. Szkoda tylko, że swoje umiejętności i naturalne warunki głosowe wykorzystuje w najgorszy możliwy sposób. Maksymalnie odtwó

[Recenzja] Ulver - "The Assassination of Julius Caesar" (2017)

Obraz
Norweski Ulver zaczynał od grania black metalu, by z czasem zwrócić się w stronę ambientowej elektroniki i post-rocka (w międzyczasie flirtując też z innymi stylistykami). W ostatnim czasie muzycy najwyraźniej doszli do wniosku, że dotychczasowa formuła się wyczerpała (lub po prostu takie granie przestało być opłacalne) i czas na kolejną zmianę stylu. Efektem jest tegoroczny album "The Assassination of Julius Caesar". To wciąż muzyka przepełniona brzmieniami elektronicznymi, lecz odświeżonymi żywszą rytmiką i wyrazistymi melodiami. Ten longplay to po prostu hołd dla elektronicznego popu lat 80., ale z zachowaniem dobrego smaku, bez popadania w przesadny kicz lub banał. Skojarzenia idą przede wszystkim w stronę Depeche Mode. To ten sam rodzaj przebojowej, a zarazem dość mrocznej elektroniki. I zdecydowanie bliżej tutaj do późniejszych albumów brytyjskiej grupy, na których dźwięki generowane z syntezatorów są dopełniane brzmieniem tradycyjnych instrumentów. Utwory na &qu

[Recenzja] Television - "Marquee Moon" (1977)

Obraz
Punkrockowa rewolucja niewątpliwie miała wiele negatywnych następstw. Takich jak całkowita zmiana oblicza przemysłu fonograficznego i muzycznego mainstreamu, które odcięły się od bardziej ambitnych rodzajów muzyki. Lecz z drugiej strony, równolegle z punk rockiem pojawiły się takie nurty, jak post-punk czy new wave, ściśle z nim powiązane, ale pod wieloma względami będące jego przeciwieństwem. Przede wszystkim była to muzyka znacznie bardziej wartościowa artystycznie, nie tak prostacka i prymitywna. W tzw. podziemiu działało wiele grup, które eksperymentowały i poszukiwały nowych rozwiązań, niejako przejmując rolę pełnioną dotychczas przez progrockowych gigantów, którzy w tamtym czasie woleli się skupiać na pisaniu popowych przebojów, aby tylko utrzymać się w mainstreamie. Co ciekawe, więcej ambitnego punku (choć brzmi to jak oksymoron, wcale nim nie jest) powstawało w Stanach, niż w Wielkiej Brytanii. Wiele interesujących rzeczy działo się na scenie nowojorskiej, której jednym