[Recenzja] King Gizzard & the Lizard Wizard - "Flying Microtonal Banana" (2017)
Australijski septet King Gizzard & the Lizard Wizard wyrasta na jednego z najważniejszych i najciekawszych przedstawicieli retro rocka. Grupa istnieje od 2010 roku i od tego czasu zdążyła wydać już dziesięć albumów studyjnych (z których dwa najnowsze ukazały się w tym roku). Na każdym z nich muzycy eksplorują nieco inne rejony. Podstawą zawsze jest rock psychodeliczny i garażowy, a wzbogacały go już m.in. wpływy muzyki ze spaghetti westernów (drugi w dyskografii "Eyes Like the Sky"), jazz rocka (szósty "Quarters!", składający się czterech utworów trwających równo 10 minut 10 sekund) czy folku (siódmy "Paper Mâché Dream Balloon"). Głośniej o zespole zrobiło się w zeszłym roku, za sprawą ósmego longplaya, "Nonagon Infinity" (na którym wszystkie utwory płynnie się przenikają, włącznie z ostatnim, który "przechodzi" w pierwszy, tworząc iluzję nigdy nie kończącego się albumu). Dobra prasa i komercyjny sukces wydawnictwa dodały zespo