Posty

[Recenzja] Santana - "Santana" (1969)

Obraz
Kariera grupy Santana zaczęła się chyba w najlepszy sposób, jaki można było sobie wówczas wyobrazić. W sierpniu 1969 roku nikomu nieznany sekstet - założony kilkanaście miesięcy wcześniej w San Francisco przez meksykańskiego gitarzystę Carlosa Santanę - pojawił się na największym i najłsynniejszym muzycznym wydarzeniu, jakie odbyło się do tamtej pory. Chodzi oczywiście o festiwal Woodstock. Było to możliwe wyłącznie dzięki uporowi menadżera Billa Grahama, który przekonał organizatorów, by dali szansę grupie bez żadnego wydanego albumu. Trwający ledwie trzy kwadranse występ okazał się jednym z najbardziej porywających momentów festiwalu. Twórczość grupy -:w oryginalny sposób łącząca elementy psychodelicznego rocka, jazzu, bluesa oraz muzyki latynoskiej i afrykańskiej - była czymś niewątpliwie świeżym, odmiennym od tego, co zaprezentowali inni wykonawcy. Na trwałe w historii muzyki rozrywkowej zapisało się zwłaszcza niesamowite wykonanie "Soul Sacrifice" z porywającymi soló

[Recenzja] Stone the Crows - "Ode to John Law" (1970)

Obraz
Jest postęp. O ile debiutancki album Stone the Crows sprawia wrażenie, jakby muzycy szkockiego zespołu nie byli przekonani, w jakim kierunku podążyć, tak "Ode to John Law" jest płytą bez wątpienia bardziej zborną. Tym razem wyraźnie dominuje dynamiczny rock o bluesowym, a czasem nawet nieco psychodelicznym zabarwieniu. W najbardziej tu energetycznym otwieraczu "Sad Mary" na pierwszy plan plan wybijają się typowe dla tamtych czasów gitarowo-klawiszowe popisy, wsparte odpowiednio mocną sekcja rytmiczną. Może nie jest to szczególnie wyrafinowane ani wirtuozerskie granie, ale słychać odpowiednią chemię między instrumentalistami. A całości dopełnia naprawdę dobry, zadziorny wokal Maggie Bell. Rockowej ekspresji nie brakuje też w czy to nieco bardziej klimatycznych nagraniach, jak "Friends" i tytułowy "Ode to John Law", czy lekko zabarwionych soulem "Love 74" i "Things Are Getting Better", czy też wolnym bluesie "Danger Zon

[Recenzja] Opeth - "Sorceress" (2016)

Obraz
Jeśli ktoś, choćby pod wpływem okładki, liczył na powrót deathmetalowych elementów do twórczości Opeth, to może poczuć się zawiedziony. "Sorceress" idzie drogą wyznaczoną przez "Heritage" i kontynuowaną na "Pale Communion". Nie ma tu żadnych growli, metalowych riffów ani brutalnych bębnów. Zamiast tego zespół okopał się w estetyce retro-proga. Tradycyjnie nie brakuje nawiązań do przeszłości już w samych tytułach poszczególnych utworów - tym razem podebranych m.in. od Cream ("Strange Brew"), The Moody Blues ("The Seventh Sojourn") czy Wishbone Ash ("Perspehone"). Jest też odniesienie do Jimiego Hendrixa i jego "Voodoo Child (Slight Return)" w "Persephone (Slight Return)", a także wspomnienie wytwórni Chrysalis, dla której nagrywali m.in. Procol Harum, Jethro Tull czy Gentle Giant. Musiały też, jak zwykle, pojawić się nazwy mało znanych grup z przeszłości: The Wilde Flowers - której byli muzycy założyli p

[Recenzja] Jimi Hendrix - "Machine Gun: The Fillmore East First Show" (2016)

Obraz
Na przełomie 1969 i 1970 roku Jimi Hendrix dał cztery występy w nowojorskim Fillmore East - po dwa 31 grudnia oraz 1 stycznia. Towarzyszył mu wówczas nowy zespół, nazwany Band of Gypsys, w skład którego wchodzili także basista Billy Cox i perkusista Buddy Miles. Grupa okazała się efemerydą. Pod koniec stycznia zagrała jeszcze jeden koncert, który był kompletną porażką z powodu występującego na haju lidera. Niektórzy wierzą, że to ówczesny menadżer, Michael Jeffery, podał muzykowi LSD, ponieważ chciał rozpadu Band of Gypsys oraz powrotu wcześniejszej grupy The Jimi Hendrix Experience, z Mitchem Mitchellem i Noelem Reddingiem. Jeżeli faktycznie tak było, to osiągnął swój cel jedynie połowicznie. Band of Gypsys faktycznie się rozpadło, a do swojego kolejnego składu Jimi ściągnął z powrotem Mitchella, ale jednocześnie zdecydował się kontynuować współpracę z Coxem, swoim kumplem jeszcze z czasów służby wojskowej. Wszystkie cztery występy tria w Fillmore East zostały profesjonalnie za

[Recenzja] Gary Moore - "Blues for Greeny" (1995)

Obraz
"Blues for Greeny" to hołd dla jednego z największych idoli Gary'ego Moore'a - Petera Greena. Na repertuar złożyły się wyłącznie utwory, które ten nieco zapomniany gitarzysta nagrał z Johnem Mayallem i jego Bluesbreakers ("The Same Way", "The Supernatural") lub z założonym przez siebie Fleetwood Mac (wszystkie pozostałe). Co ciekawe, Moore nie sięgnął po te najbardziej oczywiste tytuły - jak "Black Magic Woman", "Albatross", "Man of the World", "Oh Well" czy "The Green Manalishi" - lecz wybrał mniej znane kawałki. W zdecydowanej większości są to kompozycje jego autorstwa lub współautorstwa, choć znalazło się też miejsce na "Need Your Love So Bad" Little Willie'ego Johna, który grupa Fleetwood Mac włączyła do swojego wczesnego repertuaru. Moore postanowił zagrać nawet na dokładnie tej samej gitarze Les Paul Standard z 1959 roku, której Peter Green używał w oryginalnych nagraniach -

[Recenzja] Anthrax - "Among the Living" (1987)

Obraz
Cykl "Ciężkie poniedziałki" #9 1986 mógł być najlepszym rokiem dla thrash metalu, który pomimo swojej brutalności i ciężaru coraz bardziej przenikał do mainstreamu. To wtedy grupy Metallica, Megadeth i Slayer wydały swoje najsłynniejsze stricte thrashowe płyty: "Master of Puppets", "Peace Sells… But Who's Buying?" oraz "Reign in Blood". Do kompletu zabrakło jedynie pełnowymiarowego wydawnictwa Anthrax - nowojorski kwintet dopiero pracował nad "Among the Living". Album ukazał się dopiero na początku kolejnego roku, jednak w dyskografii zespołu jest dokładnie tym, czym wspomniane wyżej klasyki dla ich twórców. Tym, co od razu zwraca uwagę, okazuje się znaczny progres w kwestii brzmienia. Za odpowiednią jakość nagrań - i właściwy dla takiej muzyki ciężar - zadbał producent oraz inżynier dźwięku Eddie Kramer, znany ze współpracy z Jimim Hendrixem, Led Zeppelin, Erikiem Claptonem czy The Rolling Stones. Jednak "Among the Living&

[Recenzja] Island - "Pictures" (1977)

Obraz
Jednym z ciekawszych przedstawicieli tzw. Nieznanego Kanonu Rocka (jakkolwiek głupio by to określenie nie brzmiało) jest pochodząca ze Szwajcarii grupa Island. Istniała tylko przez krótki okres drugiej połowy lat 70. - dokładne lata działalności nie są znane - i pozostawiła po sobie dwa wydawnictwa, w tym jedno opublikowane dopiero po wielu latach. Debiutancki album "Pictures" przyciąga uwagę już swoją niepokojącą okładką, stworzoną przez kontrowersyjnego H. R. Gigera, mającego na koncie także grafiki "Brain Salad Surgery" Emerson, Lake & Palmer, "Attahk" francuskiej grupy Magma, "To Mega Therion" Celtic Frost czy "How the Gods Kill" Danzig. Mroczny styl Gigera idealnie komponuje się z muzyką Island. W nagraniu tej płyty udział wzięli klawiszowiec Peter Scherer, grający na różnych instrumentach dętych René Fisch, perkusista Güge Jürg Meier oraz były wokalista hardrockowego Toad, Benjamin Jäger. W zespole nie było w tamtym czasie