Posty

[Recenzja] Colosseum - "Those Who Are About to Die Salute You" (1969)

Obraz
Colosseum uznawany jest za jeden z pierwszych zespołów jazzrockowych, choć sami muzycy swoją twórczość określali raczej jako blazz , czyli mieszankę bluesa i jazzu. Grupa powstała pod koniec 1968 roku z inicjatywy mającego już spore doświadczenie perkusisty Jona Hisemana. Karierę zaczął w połowie dekady jako muzyk sesyjny, jednak szybko trafił do jazzowego tria pianisty Mike'a Taylora, a następnie do rhythm'n'bluesowego Graham Bond Organisation, w którym zajął miejsce Gingera Bakera. Grając z Taylorem po raz pierwszy zetknął się z basistą Tony'm Reevesem, a u Bonda miał okazję współpracować z saksofonistą Dickiem Heckstall-Smithem. W kwietniu 1968 roku Hiseman, Reeves i Heckstall-Smith znaleźli się w składzie Bluesbreakers Johna Mayalla. Odeszli wkrótce po nagraniu albumu "Bare Wires", by założyć własną grupę. Składu dopełnili jeszcze dwaj muzycy, klawiszowiec Dave Greenslade oraz gitarzysta Jim Roche. Kwintet szybko rozpoczął pracę nad pierwszym albumem.

[Recenzja] John Mayall's Bluesbreakers - "Bare Wires" (1968)

Obraz
"Bare Wires" to czwarty album Johna Mayalla pod szyldem Bluesbreakers. Tradycyjnie już do studia wszedł nieco inny skład niż podczas poprzedniej sesji. Z muzyków towarzyszących Mayallowi na "Crusade" zostali tylko Mick Taylor i saksofonista Chris Mercer. Miejsce długoletniego basisty Johna McVie najpierw zajął Andy Fraser, późniejszy muzyk Free, jednak ostatecznie rolę tę objął Tony Reeves. Nowym perkusistą został z kolei Jon Hiseman. Do składu dołączyli także saksofonista Dick Heckstall-Smith oraz grający na trąbce i skrzypcach Henry Lowther. O ile na wcześniejszych albumach udział sekcji dętej sprowadzał się do roli tła w wybranych kawałkach, tak tutaj dęciaki nierzadko wychodzą na pierwszy plan, czasem jako instrumenty solowe. Uwagę zwraca także szersza paleta brzmień klawiszowych, obejmujących już nie tylko pianino i organy, ale także klawesyn czy fisharmonię. Tak bogate brzmienie nie jest często spotykane w bluesie ani w blues rocku. Zdarzają się tu zreszt

[Recenzja] Keef Hartley Band - "Halfbreed" (1969)

Obraz
John Mayall potrafił dobierać sobie utalentowanych współpracowników. Wielu spośród nich założyło potem własne zespoły. Wymieniając tylko te najlepsze, nie można zapomnieć o Cream, Colosseum, Fleetwood Mac, The Aynsley Dunbar Retaliation czy Keef Hartley Band. Za powstanie tego ostatniego odpowiadał, oczywiście, perkusista Keef Hartley. Jego muzyczna kariera zaczęła się już na początku lat 60., gdy zajął miejsce Ringo Starra w Rory Storm and the Hurricanes. Następnie dołączył do grupy The Artwoods (w której występował m.in. u boku Jona Lorda) i wziął udział nagrywaniu jej jedynego albumu, "Art Gallery". Wkrótce potem zainteresował się nim Mayall, zapraszając na sesje nagraniowe "The Blues Alone" i "Crusade". Hartley, podobnie jak i inni muzycy, nie zagrzał długo miejsca w Bluesbreakers. Idąc śladem innych, postanowił stworzyć własny zespół. Perkusista pozostał jednak w przyjaznych stosunkach z Mayallem, o czym świadczy gościnny występ tego drugiego

[Recenzja] Chicken Shack - "Imagination Lady" (1972)

Obraz
Pomiędzy grupami Chicken Shack i Savoy Brown istnieje wiele podobieństw. Łączy je nie tylko stylistyka, ale także podobna i częściowo przeplatająca się historia oraz liczne powiązania personalne. W obu przypadkach jedynym stałym muzykiem jest gitarzysta. Na początku lat 70. Kim Simmonds stracił wszystkich swoich współpracowników, a wkrótce potem to samo spotkało Stana Webba, gdy pozostali instrumentaliści Chicken Shack odeszli do bardziej popularnego... Savoy Brown. Jakiś czas później sam Webb przeszedł na pewien czas do grupy Simmondsa. Wcześniej jednak podjął próbę skompletowania nowego składu własnego zespołu. Znaleźli się w nim późniejszy członek Jethro Tull, basista John Glascock oraz perkusista Pip Pyle. związany ze sceną Canterbury (później grał m.in. w Gong, Hatfield and the North i National Health). Miejsce tego drugiego szybko zajął Paul Hancox i tak powstał skład, który można usłyszeć na "Imagination Lady". Album składa się z siedmiu utworów, w tym trzech pr

[Recenzja] Savoy Brown - "Street Corner Talking" (1971)

Obraz
Na okładce widnieje nazwa Savoy Brown, jednak niewiele zostało tu z zespołu, który nagrał "Raw Sienna" i pozostałe z wcześniejszych albumów. W składzie przetrwał jedynie Kim Simmonds, któremu towarzyszą tu aż trzej muzycy podebrani z konkurencyjnego Chicken Shack - klawiszowiec Paul Raymond, basista Andy Silvester i perkusista Dave Bidwell - a także wokalista Dave Walker, późniejszy członek Fleetwood Mac i... Black Sabbath (pod koniec lat 70. chwilowo zajął miejsce Ozzy'ego Osbourne'a). Co odróżnia nowe wcielenie grupy od poprzednich? Przede wszystkim poszerzenie brzmienia ograny elektryczne organy oraz sekcja rytmiczna nierzadko grająca w bardziej funkowy sposób. Oczywiście nie brakuje tu bluesa, słyszanego przede wszystkim w gitarowych zagrywkach Simmondsa. Doskonale do takiej stylistyki pasuje mocny głos Walkera (w stylu Paula Rodgersa lub Davida Coverdale'a), choć niestety śpiewa on w dość nijaki sposób. Ale dobrze, że znalazł się w składzie. Bo śpiewając

[Recenzja] John Mayall - "The Blues Alone" (1967)

Obraz
Popularność Johna Mayalla wciąż rosła. Przedstawiciele wytwórni chcieli dodatkowo pomnożyć zyski, wydając kompilację z jego najpopularniejszymi utworami. Muzykowi pomysł się nie spodobał i jako alternatywę zaproponował nagranie na własny koszt premierowego materiału. Bez finansowego wsparcia wytwórni trzeba było jednak maksymalnie przyciąć koszty. Sesja nagraniowa zamknęła się w ciągu jednego dnia, 1 maja 1967 roku. Na repertuar złożyły się wyłącznie kompozycje Mayalla, który nie tylko samodzielnie je zaśpiewał, ale także zarejestrował wszystkie partie gitar, basu, instrumentów klawiszowych oraz harmonijki, a w dwóch utworach zagrał nawet na perkusji. W ośmiu innych kawałkach za bębnami zasiadł Keef Hartley i jest to jedyny muzyk, poza liderem, jakiego można usłyszeć na tym longplayu. Na liście płac znalazł się też producent Mike Vernon oraz dwóch inżynierów dźwięku. W porównaniu z albumami nagranymi w pełnym składzie Bluesbreakers, "The Blues Alone" jest tylko trochę

[Recenzja] The Aynsley Dunbar Retaliation - "The Aynsley Dunbar Retaliation" (1968)

Obraz
Perkusista Aynsley Dunbar w trakcie swojej kariery zaliczył wiele artystycznych lub komercyjnych wzlotów. I to pomimo dość niefortunnego początku, gdy dosłownie o rzut monetą nie dostał się do zespołu Jimiego Hendrixa. Szybko jednak trafił do innej dobrze prosperującej grupy, Bluesbreakers Johna Mayalla Bluesbreakers. Dunbar zdążył wziąć udział w nagraniu albumu "A Hard Road" oraz EPki "All My Life" (z gościnnym udziałem amerykańskiego mistrza harmonjki Paula Butterfielda), zanim został zwolniony. Nie mogąc znaleźć nowego angażu, zaczął rozglądać się za muzykami do własnego zespołu. Padło na Roda Stewarta, Jacka Bruce'a oraz Petera Greena, który niedługo po nim odszedł z Bluesbreakers. Kwartet przyjął nazwę Crazy Blue i w połowie 1967 roku odbył swoją jedyną sesję nagraniową. Zarejestrowane zostały trzy utwory, z których publikacji doczekał się tylko jeden. "Stone Crazy", klasyczny blues w wolnym tempie, trafił na kompilację "History of Briti

[Recenzja] Savoy Brown - "Looking In" (1970)

Obraz
Po odejściu Chrisa Youldena zespół nie szukał dla niego następcy. W końcu już wcześniej zdarzało się, że w roli wokalisty zastępował go gitarzysta Dave Peverett. Trzeba jednak pamiętać, że Youlden nie tylko posiadał charakterystyczny głos, ale był także głównym kompozytorem. To pisane przez niego utwory w znacznym stopniu decydowały o jakości poprzednich longplayów. Tym razem cały ciężar stworzenia materiału spoczął na pozostałych muzykach - głownie na Kimie Simmondsie, choć swoje dołożyli tez Peverett (współautor czterech kawałków) i basista Tony Stevens (autor "Poor Girl"). Zaproponowali dość zróżnicowane - choć nie wykraczające poza dotychczasowe ramy stylu zespołu - utwory. Nie tworzą one jednak tak spójnej całości, jaką był "Raw Sienna", choć próbowano stworzyć wrażenie dobrze przemyślanego dzieła. Album jest spięty klamrą w postaci dwóch delikatnych, bliźniaczych miniaturek: "Gypsy" i "Romanoff". Poza tym trudno wskazać tu jakikolwiek