Posty

[Recenzja] Emerson, Lake & Palmer - "Tarkus" (1971)

Obraz
Trio Emerson, Lake & Palmer narzuciło sobie szybkie tempo pracy. Jeszcze przed ukończeniem prac nad debiutanckim albumem, w sierpniu 1970 muzycy roku zaczęli publiczne występy. Do końca roku zagrali ponad trzydzieści koncertów na terenie Wielkiej Brytanii (m.in. na słynnym Isle of Wight Festival), Niemiec, Austrii i Szwajcarii. Już w styczniu 1971 roku wrócili do studia, by zarejestrować materiał na swój drugi studyjny longplay. Czasu na nagrania nie było wiele, bo w lutym zespół musiał wrócić na trasę. Jednym ze stałych punktów występów była interpretacja cyklu "Obrazki z wystawy" Modesta Musorgskiego. Muzycy planowali, by zapis jednego z wykonań został dołączony, na drugiej płycie winylowej, do właśnie nagranego albumu. Na takie rozwiązanie nie chcieli jednak zgodzić się przedstawiciele wytwórni Island, obawiając się o powodzenie komercyjne dwupłytowego wydawnictwa (choć zespół zdobywał coraz większą popularność). W rezultacie, studyjny materiał wydano w czerwcu

[Recenzja] Emerson, Lake & Palmer - "Emerson, Lake & Palmer" (1970)

Obraz
Emerson, Lake & Palmer to jeden z najsłynniejszych zespołów progresywnych. Został założony przez klawiszowca Keitha Emersona (ex-The Nice) i śpiewającego basistę Grega Lake'a (ex-King Crimson) w 1970 roku. Początkowo planowali przyjąć do składu perkusistę Mitcha Mitchella (z The Jimi Hendrix Experience), ostatecznie zdecydowali się jednak na Carla Palmera (ex-Atomic Rooster i The Crazy World of Arthur Brown). Doniesienia prasy, że zespół chciał zatrudnić także Jimiego Hendrixa, były wyłącznie wymysłem dziennikarzy. O posadę gitarzysty starał się natomiast Robert Fripp (z sypiącego się, po odejściu wszystkich pozostałych członków, King Crimson). Emerson nie chciał jednak w składzie żadnego gitarzysty, co było dość nietypowym rozwiązaniem, jak na zespół rockowy, aczkolwiek przetestowanym już i przez The Nice, i przez Atomic Rooster oraz Crazy World. W niektórych utworach grupy pojawiają się jednak partie gitary - głównie akustycznej - na której gra Lake, który nalegał na c

[Artykuł] Najważniejsze utwory Queen

Obraz
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych zespołów na świecie, mający na koncie ponad 60 singli, z których niemal każdy jest wielkim przebojem, znanym także przez ludzi nie interesujących się muzyką rockową. Na poniższą listę wybrałem kilkanaście utworów z tych, które były najwyżej notowane w Wielkiej Brytanii lub Stanach. Uzupełniłem je innymi ważnymi utworami, jak "Stone Cold Crazy" i "The Prophet's Song", które pokazują mniej znane - ale bardziej interesujące - oblicze Queen. Poza tym większych niespodzianek nie będzie - na liście dominują takie pewniaki, jak "Bohemian Rhapsody", "We Will Rock You", "We Are the Champions", "Don't Stop Me Now", "Another One Bites the Dust" czy "Under Pressure". A całość zaczyna się od pierwszego przeboju Królowej, "Killer Queen"... Queen: Roger Taylor, Freddie Mercury, Brian May i John Deacon. 1. "Killer Queen" (z albumu "Sheer Heart

[Recenzja] Genesis - "Calling All Stations" (1997)

Obraz
Najbardziej kontrowersyjny album w dyskografii Genesis. Tuż przed jego nagraniem, ze składu odszedł Phil Collins, zbyt zajęty robieniem własnej kariery, muzycznej i aktorskiej. Zespół w jednej chwili stracił charyzmatycznego frontmana, rozpoznawalnego wokalistę, sprawnego perkusistę i kompozytora potrafiącego tworzyć wielkie przeboje. Nowym wokalistą został wybrany właściwie anonimowy Ray Wilson - członek szkockiej grupy post-grunge'owej Stiltskin. Dysponujący rozpoznawalnym, głębokim głosem, ale pozbawiony charyzmy swojego poprzednika. Za bębnami posadzono natomiast aż dwóch muzyków (mających status gości): Nira Zidkyahu i Nicka D'Virgilio. Ich gra nie zwraca jednak szczególnie uwagi, obaj ograniczają się do zwyczajnego akompaniamentu. Dziwne, że Tony Banks i Mike Rutherford nie zatrudnili Chestera Thompsona, który jest nie tylko zdolniejszym perkusistą, ale też po kilkunastu latach wspierania zespołu na scenie z pewnością lepiej rozumiał jego muzykę. Taki wybór nowych

[Recenzja] Genesis - "We Can't Dance" (1991)

Obraz
Przed wydaniem "We Can't Dance" nastąpiła najdłuższa do tamtej pory przerwa wydawnicza w historii Genesis. Od wydania "Invisible Touch" minęło pięć lat. Przez ten czas wiele w muzyce się zmieniło. W rockowym mainstreamie nastała właściwie nowa epoka. W 1991 roku ukazał się eponimiczny (lepiej znany jako "czarny") album Metalliki, Guns N' Roses opublikowali podwójny "Use Your Illusion", wielką popularnością zaczęła cieszyć się scena Seattle za sprawą "Nevermind" Nirvany, "Ten" Pearl Jam i "Badmotorfinger" Soundgarden, uznanie zyskała fuzja rapu, funku i rocka w wykonaniu Red Hot Chili Peppers ("Blood Sugar Sex Magik"), warto też wspomnieć o albumie "Loveless" My Bloody Valentine. Takiej muzyki wówczas najchętniej słuchano. Patrząc na wymienione wyżej tytuły i nazwy (pomijając "Use Your Illusion"), łatwo dojść do wniosku, że do łask wróciła muzyka o bardziej naturalnym, suro

[Recenzja] Genesis - "Invisible Touch" (1986)

Obraz
Nie musieli nagrywać tego albumu. Poprzednie wydawnictwa Genesis zaprowadziły zespół na szczyt i mogły zapewnić muzykom solidną emeryturę. Zresztą mieli już inne muzyczne zajęcia. Phil Collins stał się wielką gwiazdą także jako piosenkarz. Solowe sukcesy odnosił też Mike Rutherford, który ponadto stworzył nowy zespół, Mike + The Mechanics. Nieco mniejszym powodzeniem cieszyły się dokonania Tony'ego Banksa, choć i on nie mógł narzekać na brak zainteresowania. W październiku 1985 roku trio weszło jednak razem do własnego studia The Farm, gdzie do lutego pracowało nad nowym albumem Genesis. Zapewne w bardzo swobodnej atmosferze, bez żadnego przymusu. Jak wpłynęło to na ostateczny kształt albumu, który otrzymał tytuł "Invisible Touch"? Entuzjaści tego wydawnictwa odpowiedzą, że muzycy nie musieli już martwić się o zyski, więc po prostu nagrali, co im grało w duszy. Albo, że nie musieli już nikomu niczego udowadniać, więc nagrali album, na którym każdy fan znajdzie co

[Recenzja] Queen - "Queen Rock Montreal" (2007)

Obraz
Dziś mijają równo dwadzieścia dwa lata od śmierci Freddiego Mercury. Z tej okazji postanowiłem przypomnieć album, do którego mam pewien sentyment, choć niekoniecznie ze względów muzycznych. Jak dotąd tylko raz w życiu udało mi się wygrać coś w konkursie, a nagrodą był właśnie "Queen Rock Montreal". To zapis koncertów z 24 i 25 listopada 1981 roku, które grupa dała w tytułowym kanadyjskim mieście w ramach promocji albumu "The Game". Wybór materiału akurat z tego okresu może trochę rozczarowywać, gdyż na płytach upamiętniono już zarówno poprzednią, jak i następną trasę - odpowiednio na wydanym w epoce "Live Killers" oraz "Queen on Fire - Live at the Bowl" z 2004 roku. Zespół nie modyfikował jakoś drastycznie swoich setlist, dlatego sporo kompozycji powtarza się na wszystkich trzech wydawnictwach. Na pewno lepszym pomysłem byłoby ujawnienie jakiegoś zapisu z początków kariery, bo ten okres nie doczekał się jeszcze podsumowania w postaci płyty ko

[Recenzja] Genesis - "Genesis" (1983)

Obraz
Po wielkim sukcesie komercyjnym albumu "Abacab" i promującej go trasy, muzycy mogli w końcu zrobić sobie dłuższą przerwę. Wydawca zadbał jednak, żeby fani mieli na co wydawać w tym czasie pieniądze, najpierw wypuszczając EPkę "3 x 3", zawierającą odrzuty z ostatniej sesji (jeden z nich, banalny "Paperlate", udało się wykreować na przebój), a następnie koncertówkę "Three Sides Live". Po ośmiu miesiącach zespół wrócił do pracy. Nie musiał się jednak śpieszyć, ponieważ cały proces tworzenia kolejnego albumu - komponowanie, nagrywanie i miksowanie - odbywał się w należącym do zespołu studiu The Farm. Wyluzowana atmosfera najwyraźniej miała dobry wpływ na muzyków, którzy tym razem postarali się bardziej, niż w przypadku poprzedniego longplaya. Przynajmniej do pewnego stopnia. Problem z eponimicznym albumem Genesis polega na tym, że brzmi jak dwa różne wydawnictwa, które znacznie różnią się od siebie poziomem. Pierwsza strona winylowego wydani