Posty

[Artykuł] Najważniejsze utwory Led Zeppelin

Obraz
Led Zeppelin - zespół legenda, którego nie mogło zabraknąć w cyklu Najważniejsze utwory...  Wybór dwudziestu kompozycji z ich repertuaru nie sprawił mi większych trudności, aczkolwiek nie obyło się bez pewnych wątpliwości. W części cyklu poświęconej Deep Purple przyjąłem zasadę nie umieszczania na listach utworów pochodzących z repertuaru innych wykonawców. Tymczasem kilka z najważniejszych kawałków Led Zeppelin to covery ("Babe, I'm Gonna Leave You") lub wręcz plagiaty ("Dazed and Confused", "Whole Lotta Love"). Nieporozumieniem byłoby jednak pominięcie tak istotnych - dla całej muzyki rockowej - kompozycji, dlatego ostatecznie trafiły na poniższą listę. Oczywiście nie zabrakło na niej też takich dzieł, jak - już w pełni autorskie - "Since I've Been Loving You" czy "Stairway to Heaven". Led Zeppelin: John Bonham, Robert Plant, Jimmy Page i John Paul Jones. 1. "Good Times, Bad Times" (z albumu "Led Zeppe

[Recenzja] Guns N' Roses - "Use Your Illusion" (1991)

Obraz
  Pomimo wielkiego sukcesu, jaki osiągnął "Appetite for Destruction", muzykom Guns N' Roses nie śpieszyło się z nagraniem drugiego albumu. Fakt, rok po debiucie ukazało się dziwactwo pod tytułem "G N' R Lies" - w połowie składające się z oszukanych nagrań koncertowych (głównie cudzych kompozycji), a w połowie z akustycznych nagrań studyjnych (w tym nową wersją jednego kawałka z debiutu). W sumie niewiele ponad pół godziny takiego nie-wiadomo-czego (aczkolwiek kawałek "Patience" stał się sporym przebojem). Dopiero w styczniu 1990 roku zespół - wzbogacony o nowego perkusistę Matta Soruma i klawiszowca Dizzy'ego Reeda - wszedł do studia, by zarejestrować pełnoprawnego następcę "Appetite for Destruction". Sesja ciągnęła się aż do sierpnia 1991 roku (czas pokazał, że jak na ten zespół było to wręcz błyskawiczne tempo nagrywania) i odbywała z wielką pompą - z mnóstwem dodatkowych muzyków (wśród których znalazł się nawet Alice Cooper).

[Recenzja] Guns N' Roses - "Appetite for Destruction" (1987)

Obraz
Guns N' Roses to jeden z dosłownie kilkunastu najsłynniejszych wykonawców rockowych. Popularność zespołu trwa już od ćwierć wieku i nie spada, o co niestrudzenie dbają komercyjne media muzyczne. Sukces nie wziął się jednak znikąd, bo zespół zadebiutował w doskonałym momencie. Pod koniec lat 80. rockowy mainstream oferował głównie plastikową tandetę i coraz bardziej ekstremalny metal. Wielbicielom bardziej klasycznego grania pozostawało słuchanie starych płyt. I właśnie wtedy na scenie pojawił się Guns N' Roses, grający z prawdziwie rockowym czadem, a jednocześnie nieustępujący przebojowością kapelom hair-metalowym. Było to tuż przed tym, gdy do powszechnej świadomości słuchaczy i mediów przebiły się kapele z Seattle i parę lat przed złagodzeniem brzmienia przez Metallikę. W chwili wydania "Appetite for Destruction" nie było zatem specjalnej konkurencji, zaś popyt na takie granie okazał się ogromny. Trudno powiedzieć, czy zespół przypadkiem wypełnił niszę, na któr

[Artykuł] Najważniejsze utwory Pink Floyd

Obraz
Długo zastanawiałem się czy ma sens stworzenie artykułu o Pink Floyd w ramach cyklu Najważniejsze utwory . W końcu nie był to zespół nagrywający piosenki (poza samym początkiem działalności), a spójne, tworzące całość albumy. Niemniej jednak, zawsze tworzyli także utwory stanowiące klasę (klasykę) samą w sobie. A wkładu zespołu w rozwój muzyki nie da się przecenić - to kolejny argument, jaki przekonał mnie do stworzenia poniższego tekstu. Pink Floyd w 1968 roku: Nick Mason, Syd Barrett, David Gilmour, Roger Waters i Rick Wright. 1. "See Emily Play" (niealbumowy singiel, 1967) Drugi singiel zespołu, a zarazem pierwszy przebój na brytyjskiej liście przebojów - osiągnął na niej 6. miejsce. Pod względem muzycznym jest to typowa dla ówczesnego lidera grupy, Syda Barretta, psychodeliczna piosenka, o nieco popowym zabarwieniu - zupełnie jednak niezapowiadająca tego, co zespół miał zaprezentować na swoim eksperymentalnym debiucie, wydanym dwa miesiące później "T

[Recenzja] Motörhead - "March ör Die" (1992)

Obraz
Początek lat 90. był niewątpliwie udanym okresem dla Motörhead. Album "1916" odniósł komercyjny sukces i został nominowany do nagrody Grammy. Warto też wspomnieć o współpracy Lemmy'ego z Ozzym Osbourne'em - pomógł skomponować cztery utwory na jego album "No More Tears" (w tym przeboje "Mama, I'm Coming Home" i "I Don't Want to Change the World"), co z pewnością przyczyniło się do wzrostu zainteresowania jego grupą. Niestety, dobra passa nie trwała długo. Już podczas pracy nad albumem "March ör Die" doszło do zmian w składzie. W trakcie sesji ze składu odszedł Phil Taylor. Jego grę słychać tylko w jednym kawałku. Większość partii perkusyjnych zarejestrował Tommy Aldridge (znany ze współpracy z Osbourne'em), w jednym utworze zagrał ponadto Mikkey Dee, który wkrótce potem został członkiem zespołu (a z tej trójki tylko jego nazwisko pojawiło się na okładce albumu). Gdy longplay się ukazał, nie stał się kolejnym hi

[Recenzja] Motörhead - "1916" (1991)

Obraz
W 1987 roku do Motörhead wrócił perkusista Phil Taylor, po czym grupa nagrała album zatytułowany "Rock 'n' Roll". Był to najbardziej monotonny i najmniej wyrazisty album zespołu z wydanych do tamtej pory. Sprzedawał się nieźle, ale nie spotkał się z uznaniem krytyki. Muzycy wyciągnęli odpowiednie wnioski, zrobili sobie dłuższą przerwę, po czym nagrali kolejny album, na którym zadbali o większą różnorodność. Czy wyszło to na dobre? Początek longplaya bynajmniej nie zapowiada żadnych zmian. Cztery pierwsze kawałki to typowy Motörhead - energetyczne, rozpędzone granie na pograniczu hard rocka, heavy metalu i punku. Najbardziej z nich przebojowy, rock'n'rollowy "Going to Brazil" stał się kolejnym koncertowym klasykiem. "I'm So Bad (Baby I Don't Care)" i singlowy "The One to Sing the Blues" również były chętnie wykonywane podczas występów. Słusznie zapomniany został natomiast zupełnie bezbarwny "No Voices in the S

[Recenzja] Motörhead - "Orgasmatron" (1986)

Obraz
Po zakończeniu trasy promującej album "Another Perfect Day", ze składu wyleciał Brian Robertson. Koncerty wyraźnie pokazały, że nie pasował on do tego zespołu, a w dodatku odmawiał grania starszych kawałków.  Jego miejsce zajęli aż dwaj gitarzyści: Phil Campbell, który do dziś występuje z grupą, oraz Michael "Würzel" Burston, który odszedł w połowie lat 90. Niedługo później, ze składu odszedł także perkusista Phil Taylor. Jego tymczasowym, jak się wkrótce okazało, zastępcą został Pete Gill (wcześniej członek Saxon). Nowy skład, w którym jedynym oryginalnym członkiem był Lemmy, po raz pierwszy wszedł do studia w 1984 roku, by zarejestrować cztery nowe utwory na kompilację "No Remorse" (wśród których znalazł się spory przebój "Killed by Death"). Głównym celem tego wydawnictwa było wypełnienie kontraktu z dotychczasowym wydawcą. Następnie zespół stworzył własną wytwórnię i bez pośpiechu zabrał się za nowy materiał, który ukazał się dopiero w

[Recenzja] Motörhead - "Another Perfect Day" (1983)

Obraz
"Another Perfect Day" to jedyny album zespołu nagrany z gitarzystą Brianem Robertsonem, znanym przede wszystkim z grupy Thin Lizzy. Zmiana składu zaowocowała wzbogaceniem stylu o nowe elementy. Rozpoczynający całość "Back at the Funny Farm" to akurat kawałek bardzo typowy dla Motörhead, utrzymany w szybkim tempie i oparty na charakterystycznym, uwypuklonym w miksie basie. Jednak już "Shine" i "Dancing on Your Grave" zawierają więcej elementów charakterystycznych dla typowego hard rocka, bardziej wyrazista jest tu warstwa melodyczna, zarówno za sprawą solówek Robertsona, jak i śpiewu Lemmy'ego. Takich momentów jest tu więcej, żeby wspomnieć o wolniejszym "One Track Mind", tytułowym "Another Perfect Day", czy najbardziej znanym z tego albumu "I Got Mine". Nawet w bardziej typowych kawałkach zdarzają się niespodzianki, jak partia pianina w "Rock It". Włączenie to instrumentarium brzmień klawiszowych