Posty

[Artykuł] Najważniejsze utwory Pink Floyd

Obraz
Długo zastanawiałem się czy ma sens stworzenie artykułu o Pink Floyd w ramach cyklu Najważniejsze utwory . W końcu nie był to zespół nagrywający piosenki (poza samym początkiem działalności), a spójne, tworzące całość albumy. Niemniej jednak, zawsze tworzyli także utwory stanowiące klasę (klasykę) samą w sobie. A wkładu zespołu w rozwój muzyki nie da się przecenić - to kolejny argument, jaki przekonał mnie do stworzenia poniższego tekstu. Pink Floyd w 1968 roku: Nick Mason, Syd Barrett, David Gilmour, Roger Waters i Rick Wright. 1. "See Emily Play" (niealbumowy singiel, 1967) Drugi singiel zespołu, a zarazem pierwszy przebój na brytyjskiej liście przebojów - osiągnął na niej 6. miejsce. Pod względem muzycznym jest to typowa dla ówczesnego lidera grupy, Syda Barretta, psychodeliczna piosenka, o nieco popowym zabarwieniu - zupełnie jednak niezapowiadająca tego, co zespół miał zaprezentować na swoim eksperymentalnym debiucie, wydanym dwa miesiące później "T

[Recenzja] Motörhead - "March ör Die" (1992)

Obraz
Początek lat 90. był niewątpliwie udanym okresem dla Motörhead. Album "1916" odniósł komercyjny sukces i został nominowany do nagrody Grammy. Warto też wspomnieć o współpracy Lemmy'ego z Ozzym Osbourne'em - pomógł skomponować cztery utwory na jego album "No More Tears" (w tym przeboje "Mama, I'm Coming Home" i "I Don't Want to Change the World"), co z pewnością przyczyniło się do wzrostu zainteresowania jego grupą. Niestety, dobra passa nie trwała długo. Już podczas pracy nad albumem "March ör Die" doszło do zmian w składzie. W trakcie sesji ze składu odszedł Phil Taylor. Jego grę słychać tylko w jednym kawałku. Większość partii perkusyjnych zarejestrował Tommy Aldridge (znany ze współpracy z Osbourne'em), w jednym utworze zagrał ponadto Mikkey Dee, który wkrótce potem został członkiem zespołu (a z tej trójki tylko jego nazwisko pojawiło się na okładce albumu). Gdy longplay się ukazał, nie stał się kolejnym hi

[Recenzja] Motörhead - "1916" (1991)

Obraz
W 1987 roku do Motörhead wrócił perkusista Phil Taylor, po czym grupa nagrała album zatytułowany "Rock 'n' Roll". Był to najbardziej monotonny i najmniej wyrazisty album zespołu z wydanych do tamtej pory. Sprzedawał się nieźle, ale nie spotkał się z uznaniem krytyki. Muzycy wyciągnęli odpowiednie wnioski, zrobili sobie dłuższą przerwę, po czym nagrali kolejny album, na którym zadbali o większą różnorodność. Czy wyszło to na dobre? Początek longplaya bynajmniej nie zapowiada żadnych zmian. Cztery pierwsze kawałki to typowy Motörhead - energetyczne, rozpędzone granie na pograniczu hard rocka, heavy metalu i punku. Najbardziej z nich przebojowy, rock'n'rollowy "Going to Brazil" stał się kolejnym koncertowym klasykiem. "I'm So Bad (Baby I Don't Care)" i singlowy "The One to Sing the Blues" również były chętnie wykonywane podczas występów. Słusznie zapomniany został natomiast zupełnie bezbarwny "No Voices in the S

[Recenzja] Motörhead - "Orgasmatron" (1986)

Obraz
Po zakończeniu trasy promującej album "Another Perfect Day", ze składu wyleciał Brian Robertson. Koncerty wyraźnie pokazały, że nie pasował on do tego zespołu, a w dodatku odmawiał grania starszych kawałków.  Jego miejsce zajęli aż dwaj gitarzyści: Phil Campbell, który do dziś występuje z grupą, oraz Michael "Würzel" Burston, który odszedł w połowie lat 90. Niedługo później, ze składu odszedł także perkusista Phil Taylor. Jego tymczasowym, jak się wkrótce okazało, zastępcą został Pete Gill (wcześniej członek Saxon). Nowy skład, w którym jedynym oryginalnym członkiem był Lemmy, po raz pierwszy wszedł do studia w 1984 roku, by zarejestrować cztery nowe utwory na kompilację "No Remorse" (wśród których znalazł się spory przebój "Killed by Death"). Głównym celem tego wydawnictwa było wypełnienie kontraktu z dotychczasowym wydawcą. Następnie zespół stworzył własną wytwórnię i bez pośpiechu zabrał się za nowy materiał, który ukazał się dopiero w

[Recenzja] Motörhead - "Another Perfect Day" (1983)

Obraz
"Another Perfect Day" to jedyny album zespołu nagrany z gitarzystą Brianem Robertsonem, znanym przede wszystkim z grupy Thin Lizzy. Zmiana składu zaowocowała wzbogaceniem stylu o nowe elementy. Rozpoczynający całość "Back at the Funny Farm" to akurat kawałek bardzo typowy dla Motörhead, utrzymany w szybkim tempie i oparty na charakterystycznym, uwypuklonym w miksie basie. Jednak już "Shine" i "Dancing on Your Grave" zawierają więcej elementów charakterystycznych dla typowego hard rocka, bardziej wyrazista jest tu warstwa melodyczna, zarówno za sprawą solówek Robertsona, jak i śpiewu Lemmy'ego. Takich momentów jest tu więcej, żeby wspomnieć o wolniejszym "One Track Mind", tytułowym "Another Perfect Day", czy najbardziej znanym z tego albumu "I Got Mine". Nawet w bardziej typowych kawałkach zdarzają się niespodzianki, jak partia pianina w "Rock It". Włączenie to instrumentarium brzmień klawiszowych

[Recenzja] Motörhead - "Iron Fist" (1982)

Obraz
Jakoś tak plastikowo wygląda ta żelazna pięść z okładki. Na szczęście, grafika nie przekłada się na zawartość muzyczną. Może trochę słabsze jest brzmienie. Producentem tym razem został gitarzysta grupy, Eddie Clarke (wsparty przez Willa Reida Dicka), a efekt jego pracy jest często krytykowany. Sam Lemmy nie krył swojego rozczarowania, co doprowadziło do pierwszego rozłamu w zespole. Clarke odszedł z zespołu wkrótce potem, podczas sesji nagraniowej EPki Lemmy'ego i wokalistki Wendy O. Williams, podczas której znów pełnił rolę producenta. Tym samym, "Iron Fist" jest ostatnim albumem klasycznego składu Motörhead. Pomijając kwestię brzmienia - może i nie jakiegoś słabego, ale różnego w zależności od utworu - sam materiał nie do końca przekonuje. Wciąż jest to bardzo energetyczne granie, ale muzycy coraz bardziej zjadają swój ogon. Utwór tytułowy (najbardziej znany z tego zestawu, co stało się swego rodzaju tradycją) to wyjątkowo bezczelna kopia "Ace of Spades&qu

[Recenzja] Motörhead - "No Sleep 'til Hammersmith" (1981)

Obraz
Pierwsza koncertówka w repertuarze Motörhead została zarejestrowana w szczytowym momencie kariery grupy. Wbrew tytułowi, nagrania nie mają nic wspólnego z londyńskim Hammersmith Odeon. Większość materiału pochodzi z występów w Leeds (28 marca 1981 roku) oraz Newcastle (29 i 30 marca), ponadto znalazł się tu też jeden kawałek z nieokreślonego występu z 1980 roku. Na repertuar składa się pięć kompozycji z albumu "Overkill" (tytułowa, "Stay Clean", "Metropolis", "No Class", "Capricorn"), trzy z "Ace of Spades" (tytułowa, "The Hammer", "(We Are) The Road Crew"), dwie z eponimicznego debiutu (tytułowa, "Iron Horse / Born to Lose") i tylko jedna z "Bomber" (tytułowa). Wykonania nie odbiegają od albumowych, jednak energia jest tu jeszcze większa. To zresztą za mało powiedziane, bo muzycy grają tu naprawdę powalająco, z niesamowitym wręcz czadem. Wrażenie robi zwłaszcza potężne brzmienie

[Recenzja] Motörhead - "Ace of Spades" (1980)

Obraz
Najsłynniejszy album Motörhead. To tutaj znalazł się najbardziej znany kawałek zespołu (tytułowy "Ace of Spades") i kilka innych chętnie wykonywanych na żywo utworów ("The Chase Is Better Than the Catch", "(We Are) the Road Crew", "The Hammer"). A pomiędzy nimi nie brakuje zwyczajnych wypełniaczy (w rodzaju np. "Love Me Like a Reptile", "Fire Fire", "Jailbait", "Dance"). Zespół nie proponuje tutaj niczego nowego, po prostu powtarza patenty z poprzednich albumów. Ale ze słabszym efektem, bo i repertuar słabszy - mniej tu wyrazistych kawałków i żadnych prób urozmaicenia materiału. Nie mam pojęcia, dlaczego akurat ten album spotkał się z tak dobrym przyjęciem. Mogę jeszcze zrozumieć, ze zrobił wrażenie w Stanach, bo poprzednie longplaye w ogóle nie były tam wydane (choć akurat tam nie spotkał się początkowo z tak wielkim zainteresowaniem). Ale w Europie, gdzie wcześniej ukazały się "Overkill"