Posty

Wyświetlam posty z etykietą the allman brothers band

[Artykuł] Lubisz Led Zeppelin i szukasz więcej muzyki w tym stylu? Są lepsze możliwości, niż Greta Van Fleet

Obraz
Autentycznie przeraża mnie rosnąca popularność Grety Van Fleet i coraz większy szum wokół tej kapeli. Amerykański kwartet, niedawno debiutujący albumem "Anthem of the Peaceful Army", w sposób jawny, bezczelny i niewyobrażalnie odtwórczy kopiuje stylistykę Led Zeppelin. Nie tylko nie dodaje nic do siebie, ale wręcz jeszcze bardziej ją upraszcza, sprowadzając wyłącznie do prostych piosenek, całkowicie pozbawionych ambicji, jakie nierzadko zdradzał brytyjski kwartet. O ile mogę zrozumieć, że muzycy GVF po prostu nie mają żadnych artystycznych aspiracji i wystarcza im zabawa w swój ulubiony zespół, tak nie mogę pojąć, dlaczego ich twórczość jest tak nachalnie promowana przez media. Coraz więcej ludzi daje się nabrać na głoszone przez dziennikarzy bzdury o rzekomej świeżości (najlepszą odpowiedzią na to jest nazwanie przez magazyn "Pitchfork" muzyki zespołu  czerstwym, wyświechtanym, przecenianym retrofetyszyzmem ) i nowej nadziei dla muzyki rockowej (choć przecież poka

[Recenzja] The Allman Brothers Band - "Where It All Begins" (1994)

Obraz
The Allman Brothers Band w pierwszej połowie lat 90. wydawał nowe albumy z zadziwiającą, jak na zespół z takim stażem, częstotliwością. Kończący ten okres "Where It All Begins" - trzeci longplay z kolei i, jak się okazało, ostatni na prawie dekadę - zdradza, niestety, pewne ślady zmęczenia. Pomysł na ten materiał jest identyczny, jak w przypadku dwóch poprzednich wydawnictw. Już sam tytuł informuje, że to kolejny album nawiązujący do korzeni grupy. Pod względem kompozytorskim nie jest tak dobrze, jak na poprzednim "Shades of Two Worlds", ale nieco ciekawiej, niż na wcześniejszym "Seven Turns". Na pewno cieszy większa aktywność kompozytorska Gregga Allmana, który tym razem jest współautorem czterech z dziesięciu utworów. Bez wątpienia czterech najlepszych fragmentów tego longplaya. Wrażenie robią przede wszystkim dwa z nich: zadziorny i chwytliwy zarazem "Sailin' 'Cross the Devil's Sea", oraz "Temptation Is a Gun", bar

[Recenzja] The Allman Brothers Band - "Shades of Two Worlds" (1991)

Obraz
Dokładnie rok po premierze "Seven Turns", reaktywowany The Allman Brothers Band opublikował kolejny album, zatytułowany "Shades of Two Worlds". W międzyczasie zdążył się nieco zmienić skład (odszedł klawiszowiec Johnny Neel, zaś dołączył grający na perkusjonaliach Marc Quiñones). Nie zmieniła się natomiast koncepcja - podobnie jak na poprzednim wydawnictwie, zespół stawia tutaj na energetyczne bluesrockowe granie. Tym razem ze znacznie ciekawszym skutkiem. "Shades of Two Worlds" to nie tylko świetne brzmienie i wykonanie, lecz także znacznie ciekawsze kompozycje. Znalazły się tutaj dwie prawdziwe perły: dziesięciominutowy "Nobody Knows", łączący chwytliwe zwrotki z długimi improwizacjami (jego przewodni motyw brzmi jak wariacja na temat "Whipping Post"), oraz ośmiominutowy jazzujący instrumental "Kind of Bird" (czyżby nawiązanie do "Kind of Blue"?), przywodzący na myśl skojarzenia z "In Memory of Elizabet

[Recenzja] The Allman Brothers Band - "Seven Turns" (1990)

Obraz
Dwudziestolecie powstania The Allman Brothers Band, wypadające w 1989 roku, okazało się dobrym pretekstem do reaktywacji zespołu. Grupa zawiesiła działalność siedem lat wcześniej, z powodu konfliktu z ówczesnym wydawcą, wymuszającym na muzykach bardziej komercyjne brzmienie (czego efektem były najgorsze w dyskografii albumy "Reach for the Sky" i "Brothers of the Road" z początku lat 80.). W składzie reaktywowanego zespołu, oprócz czterech muzyków oryginalnego składu - Gregga Allmana, Dickeya Bettsa, Jaia Johansona i Butcha Trucksa - znalazło się także trzech nowych członków: gitarzysta Warren Haynes, klawiszowiec Johnny Neel (obaj występowali wcześniej w Dickey Betts Band), oraz basista Allen Woody. Sukces jubileuszowej trasy zachęcił grupę do zarejestrowania nowego materiału. Krótka sesja nagraniowa, pod okiem sprawdzonego producenta Toma Dowda, zaowocowała albumem "Seven Turns". Dzięki świeżej krwi, zespół odzyskał dawną energię i wrócił na właści

[Recenzja] The Allman Brothers Band - "Enlightened Rogues" (1979)

Obraz
Muzycy The Allman Brothers Band coraz bardziej mieli dość wspólnego grania. W 1976 roku doszło do nieukojonego rozpadu zespołu. Gregg Allman rozpoczął działalność pod szyldem The Gregg Allman Band, Dickey Betts stworzył grupę Great Southern, a Chuck Leavell, Lamar Williams i Jai Johanny Johanson połączyli siły pod szyldem Sea Level. Przerwa od współpracy dobrze im wszystkim zrobiła, bo dawne urazy szybko odeszły w niepamięć. Już dwa lata później podczas kilku występów Great Southern na scenie pojawili się Allman, Johanson oraz nie mający żadnego zajęcia Butch Trucks. Od tego był już tylko krok do reaktywacji The Allman Brothers Band. Jedynie Leavell i Williams nie byli zainteresowani powrotem. Ich miejsca zajęli więc dwaj członkowie grupy Bettsa: gitarzysta Dan Toler i basista David Goldflies. Sekstet wkrótce rozpoczął pracę nad nowym materiałem, angażując do współpracy producenta Toma Dowda, z którym nagrali swoje klasyczne albumy "Idlewild South", "At Fillmore Ea

[Recenzja] The Allman Brothers Band - "Win, Lose or Draw" (1975)

Obraz
Muzycy The Allman Brothers Band i producent Johnny Sandlin zgodnie przyznają, że "Win, Lose or Draw" był najtrudniejszym albumem do nagrania. Sesje ciągnęły się przez wiele miesięcy, a w studiu rzadko kiedy przebywali wszyscy muzycy na raz. Najbardziej zaangażowani w prace byli Jai Johanny Johanson, Chuck Leavell i Lamar Williams (ostatni z nich żartował, że powinni zmienić nazwę na We Three). Gregg Allman i Dickey Betts niedługo wcześniej zaczęli działać pod własnymi nazwiskami, traktując kariery solowe priorytetowo. Z drugiej strony, to właśnie oni, tradycyjnie, dostarczyli niemal wszystkie kompozycje, nie licząc dwóch przeróbek. Inna sprawa, że nie są to ich kompozytorskie wyżyny. Początek longplaya jest całkiem niezły. Mocna, zaostrzona wersja "Can't Lose What You Never Had" z repertuaru Muddy'ego Watersa to bardzo fajny kawałek, łączący bluesowy klimat z rockową energią, ozdobiony świetnymi popisami Bettsa i Leavella, dający też pole do popisu se

[Recenzja] The Allman Brothers Band - "Brothers and Sisters" (1973)

Obraz
W zespole został tylko jeden z braci Allman, jednak nazwa pozostała. Pod koniec 1972 roku muzycy zabrali się za nagrywanie kolejnego albumu - pierwszego, na którym nie miał znaleźć się żaden utwór z udziałem zmarłego rok wcześniej Duane'a Allmana. Pomiędzy nagraniami na "Brothers and Sister" doszło do kolejnej tragedii. 11 listopada Barry Oakley zginął w podobnych okolicznościach, odnosząc poważne obrażenia w wypadku motocyklowym. Zespół kontynuował nagrania z nowym basistą, Lamarem Williamsem (do składu dołączył też pianista Chuck Leavell) i w grudniu album był już gotowy. Longplay okazał się ogromnym sukcesem komercyjnym. Jako jedyne wydawnictwo The Allman Brothers Band doszedł na szczyt amerykańskiego notowania, a z czasem, podobnie jak dwa poprzednie, pokrył się w Stanach platynową płytą. Nie jest to już jednak ten sam zespół, co dotychczas i nie chodzi tylko o brak dwóch oryginalnych muzyków (zresztą Oakley zdążył zarejestrować partie do dwóch kawałków). "Br

[Recenzja] The Allman Brothers Band - "Eat a Peach" (1972)

Obraz
Album "Eat a Peach" ukazał się pomiędzy dwiema tragediami. Najpierw, 29 października 1971 roku, w wypadku motocyklowym zginął Duane Allman. Gitarzysta znacznie przekroczył dozwoloną prędkość i nie zdążył wyhamować, gdy na skrzyżowaniu zatrzymała się jadąca przed nim ciężarówka. Początkowo wydawało się, że nie odniósł większych urazów, ale obrażenia wewnętrzne okazały się tak poważne, że zmarł jeszcze tego samego wieczora. Do drugiej tragedii doszło trochę ponad rok później, 11 listopada 1972 roku - w niemal identycznych okolicznościach i zaledwie trzy przecznice od miejsca wypadku Allmana - zginął basista Berry Oakley. Obaj muzycy w chwili śmierci mieli zaledwie po 24 lata. Dwupłytowy "Eat a Peach" w znacznej części składa się z materiału zarejestrowanego jeszcze z udziałem Duane'a Allmana. Przede wszystkim trafiły tutaj dwa koncertowe nagrana, które nie zmieściły się na "At Fillmore East", pochodzące z tych samych występów w nowojorskim Fillmore

[Recenzja] The Allman Brothers Band - "At Fillmore East" (1971)

Obraz
Rzadko się zdarza, by najpopularniejszy album danego wykonawcy był koncertówką. Jeszcze rzadziej, by takie wydawnictwo sprzedało się w nakładzie przekraczającym milion egzemplarzy i było obecne na większości liczących się listach płyt wszech czasów. A tak właśnie wygląda sytuacja z The Allman Brothers Band i kultowym "At Fillmore East". Przed jego wydaniem zespół nie odnosił znaczących sukcesów, jednak media muzyczne coraz częściej donosiły o jego porywających występach na żywo. Do takich zdecydowanie należała seria koncertów z marca 1971 roku w nowojorskim Fillmore East. Gdy tylko ukazał się dwupłytowy album prezentujący fragmenty tego wydarzenia, spotkał się z bardzo entuzjastycznym przyjęciem recenzentów oraz słuchaczy, którzy pobiegli wykupywać szybko wyczerpujący się nakład. Nie da się zaprzeczyć, że to doskonały dokument tamtych czasów, gdy na rockowych koncertach nie chodziło o odegranie kilku przebojów. Wykonawcy często stawali na mniej oczywisty repertuar, nierza

[Recenzja] The Allman Brothers Band - "Idlewild South" (1970)

Obraz
The Allman Brothers Band nie kazali czekać długo na następcę swojego eponimicznego debiutu. "Idlewild South" ukazał się zaledwie dziesięć miesięcy później. Materiał powstawał od lutego do lipca 1970 roku, w kilku różnych studiach. Podczas prac w Capricorn Sound Studios w Macon oraz Criteria Studios w Miami muzykom towarzyszył doświadczony producent i realizator dźwięku Tom Dowd, współpracujący wcześniej z tak różnymi wykonawcami, jak John Coltrane, Ornette Coleman, Ray Charles, Aretha Franklin czy Cream. Był to początek długoletniej relacji. Nawiasem mówiąc, to właśnie za pośrednictwem Dowda doszło do spotkania Erica Claptona i Duane'a Allmana. Wynikiem tego był udział tego drugiego w sesjach "Layla and Other Assorted Love Songs", które rozpoczęły się tuż po zakończeniu prac nad "Idlewild South". Ostatnie nagrania na drugi album Allmanów, w nowojorskim Regent Sound Studios, odbyły się jednak bez udziału Dowda, który miał inne zobowiązania. Jego mie

[Recenzja] The Allman Brothers Band - "The Allman Brothers Band" (1969)

Obraz
Ojczyzną bluesa są Stany Zjednoczone. Jednak łączenie bluesa z rockiem to już przede wszystkim domena wykonawców z Wysp Brytyjskich. Ale od każdej reguły zdarzają się wyjątki. Znakomity przykład amerykańskiego blues rocka to The Allman Brothers Band. Zespół co prawda kojarzony jest głównie z southern rockiem, będąc obok Lynyrd Skynyrd wręcz sztandarowym przedstawicielem tego stylu. Jednak początki tej grupy to rasowy blues rock. A zaczęło się wszystko od pomysłu Duane'a Allmana - do tamtej pory działającego głównie jako gitarzysta sesyjny - na zespół składający się z dwóch gitarzystów solowych oraz dwóch perkusistów. Szybko pozyskał chętnych do współpracy. Drugim wioślarzem został specjalizujący się w graniu techniką slide Dickey Betts, za bębnami zasiedli Butch Trucks i Jai Johanny Johanson (właśc. John Johnson), a składu dopełnili basista Berry Oakley oraz klawiszowiec Reese Wynans. Obowiązki wokalne początkowo dzielili między siebie Allman, Oakley i Betts, ale nie wypadało t