Posty

Wyświetlam posty z etykietą nirvana

[Recenzja] Nirvana - "Nirvana" (2002)

Obraz
Na początku XXI wieku doszło do ugody po kilkuletnim sporze pomiędzy żyjącymi muzykami Nirvany oraz wdową po Kurcie Cobainie. W sprawie chodziło głównie o niewydany wcześniej utwór "You Know You're Right". Krist Novoselic i Dave Grohl chcieli opublikować go jako część boksu z niepublikowanym dotąd materiałem, który ostatecznie ukazał się w 2004 roku pod tytułem "With the Lights Out". Wypełniły go głównie wątpliwej jakości demówki oraz odrzuty. Courtney Love uważała natomiast, że wspomniane nagranie - ostatnie, w którego zarejestrowaniu brał udział Cobain - to potencjalny przebój , który zasługuje na wydanie w lepszym otoczeniu. Ostatecznie udało jej się doprowadzić do wydania składanki z największymi przebojami grupy, którą rozpoczyna właśnie ten utwór. "You Know You're Right", zarejestrowany w styczniu 1994 roku, to typowa Nirvana, łącząca łagodniejsze momenty z agresywniejszym graniem. Jeśli taki kierunek obrałby zespół na swoim czwartym studyjny

[Recenzja] Nirvana - "From the Muddy Banks of the Wishkah" (1996)

Obraz
Wybór koncertowych nagrań z lat 1989-94. Nie mam pojęcia, czy zespół zawsze tak wypadał na żywo z prądem , czy ktoś się bardzo natrudził, by wybrać jak najgorsze wykonania, ale taką chałturę mógłby odwalić nawet kiepski zespół ze szkoły podstawowej. Muzycy grają (i śpiewają) nierówno, fałszywie, chaotycznie. Bootlegowe, naprawdę tragiczne brzmienie jest już tylko dopełnieniem ogólnej nędzy. No nie da się tego słuchać po prostu.  Ocena:  1/10 Nirvana - "From the Muddy Banks of the Wishkah" (1996) 1. Intro; 2. School; 3. Drain You; 4. Aneurysm; 5. Smells Like Teen Spirit; 6. Been a Son; 7. Lithium; 8. Sliver; 9. Spank Thru; 10. Scentless Apprentice; 11. Heart-Shaped Box; 12. Milk It; 13. Negative Creep; 14. Polly; 15. Breed; 16. tourette's; 17. Blew Skład: Kurt Cobain - wokal i gitara; Krist Novoselic - bass; Dave Grohl - perkusja (1-13,16,17); Pat Smear - gitara (8,10-12); Chad Channing - perkusja (14,15) Producent: Shauna O' Brien i Diane Stata

[Recenzja] Nirvana - "MTV Unplugged in New York" (1994)

Obraz
Historia Nirvany zakończyła się 5 kwietnia 1994 roku, wraz z samobójczą śmiercią Kurta Cobaina. Oczywiście tylko ta część historii związana z tworzeniem nowego materiału. Pojawienie się kolejnych wydawnictw z archiwalnymi nagraniami było wyłącznie kwestią czasu. Na pierwszy ogień, jeszcze przed końcem 1994 roku, poszedł zapis występu zespołu z 18 listopada 1993 roku w nowojorskim Sony Music Studios. Całość została nagrana i sfilmowania w celu wyemitowania w dziś już kultowym (w dużym stopniu właśnie dzięki występowi Nirvany) programie "MTV Unplugged", w którym popularni wykonawcy prezentowali swoje przeboje w wersjach akustycznych. Muzycy Nirvany - wsparci przez dodatkowych muzyków, jak gitarzysta Pat Smear i wiolonczelistka Lori Goldston - podeszli jednak do tematu nieco inaczej, unikając uwzględniania w repertuarze swojego występu singlowych hitów (jedyny wyjątek stanowi "Come As You Are", bowiem "All Apologies" na małej płycie wydano później). Ni

[Recenzja] Nirvana - "In Utero" (1993)

Obraz
"In Utero" brzmi jak efekt kompromisu. Z jednej strony słychać, że zespół dostał więcej swobody, dzięki czemu więcej tu agresji, brudu i ciężaru, niż na wygładzonym produkcyjnie "Nevermind" (to także zasługa nowego producenta, Steve'a Albiniego - legendarnej postaci noise-rockowej sceny, członka m.in. Big Black i Rapeman). A z drugiej - czuć presję wytwórni, która domagała się przynajmniej kilku bardziej przebojowych kawałków na promocyjne single. W efekcie powstał album, który nie zadowolił w pełni ani tych fanów, którzy oczekiwali powrotu do grania w stylu "Bleach", ani tym bardziej tych zdobytych dzięki przystępności "Nevermind". To jednak nie miało większego znaczenia - przynajmniej z punktu widzenia wydawcy - gdyż zespół był wówczas tak popularny, że czegokolwiek by nie nagrał, rozeszłoby się w milionowym nakładzie. Album promowały dwa single: "Heart-Shaped Box" i podwójny "All Apologies" / "Rape Me&quo

[Recenzja] Nirvana - "Incesticide" (1992)

Obraz
"Incesticide" to kompilacja nagrań z singli, EPek, składanek różnych wykonawców, a także niepublikowanych wcześniej demówek i odrzutów. To cenny z perspektywy fanów dodatek do podstawowej dyskografii, choć niewyczerpujący tematu niealbumowych utworów. Razić może też brak chronologii, co w przypadku nagrań zarejestrowanych na przestrzeni kilku lat (z czterema różnymi perkusistami i pięcioma producentami) wprowadza sporo chaosu. Najstarszy materiał to pięć nagrań demo ze stycznia 1988 roku: "Beeswax", "Downer", "Mexican Seafood", "Hairspray Queen" i "Aero Zeppelin" (ten ostatni tylko tytułem wywołuje skojarzenia z klasycznym hard rockiem). To Nirvana w najbardziej dzikim, surowym wydaniu, łącząca punkową agresję i metalowy ciężar, pełno tu gitarowych zgrzytów i agresywnych wrzasków. "Big Long Now", odrzut z sesji "Bleach", zdradza inspirację twórczością Black Sabbath; w podobnym stylu grała później gru

[Recenzja] Nirvana - "Nevermind" (1991)

Obraz
Jeden z najbardziej przecenianych, przereklamowanych albumów w historii fonografii. Ogromny sukces "Nevermind" (i czterech promujących go singli) musi być wynikiem doskonałej roboty marketingowców i opłacenia lub ogłupienia przez nich dziennikarzy muzycznych, bo na pewno nie artystycznej wartości tego materiału. Dziś, po ponad dwudziestu latach od premiery, popularność drugiego longplaya Nirvany nie słabnie, co pewnie w znacznym stopniu wynika z sentymentu słuchaczy lub obawy przed krytyką powszechnie uwielbianego albumu. Do dziś jest jednym z pierwszych, po które sięgają młodzi słuchacze rocka. Sam jako nastolatek przeszedłem fascynację Nirvaną i szczególnie tym wydawnictwem. Ale szybko z niej wyrosłem. Bo to naprawdę nie jest muzyka, której można słuchać latami bez odczucia znudzenia i dojścia do wniosku, że to straszna amatorszczyzna. O ile debiutancki "Bleach" posłużył muzykom do wyrzucenia z siebie ogromnych pokładów agresji - i w takiej konwencji wsze

[Recenzja] Nirvana - "Bleach" (1989)

Obraz
Tego zespołu przedstawiać nie trzeba. Choć działał krótko, a od jego rozwiązania minęły dwie dekady, wciąż jest jednym z pierwszych wykonawców, na których trafiają początkujący słuchacze rocka. Twórczość Nirvany doskonale trafia do młodych ludzi za sprawą swojej energii, ostrego brzmienia, agresji lub chwytliwych melodii (nierzadko występujących jednocześnie) i prostoty, całkowitego braku czegokolwiek wymagającego. Zwłaszcza w czasach, gdy zespół zaczynał karierę, a rockowy mainstream zdominowany był przez coraz bardziej plastikowe i kiczowate grupy, było zapotrzebowanie na taką muzykę. Nirvana podbiła świat jednak dopiero swoim drugim albumem. Debiutancki "Bleach" to jednak muzyka o zdecydowanie niekomercyjnym charakterze. Nieporównywalnie mniej przebojowa, bardzo surowa pod względem brzmienia. Dominują utwory w średnim tempie, osadzone na ciężkiej, prostej grze sekcji rytmicznej, z brudnymi, często dysonansowymi partiami gitary i z bełkotliwo-krzykliwymi wokalami,