Posty

Wyświetlam posty z etykietą muddy waters

[Recenzja] Muddy Waters - "The London Sessions" (1972)

Obraz
Klasycy bluesa #5: Muddy Waters (część II)   Przedstawiciele Chess Records doszli do zapewne słusznego wniosku, że skoro coś się sprawdziło raz, to sprawdzi się i drugi. Po sukcesie "The London Howlin' Wolf Sessions" kwestią czasu było wysłanie do Anglii kolejnego bluesmana, aby z pomocą lokalnych, młodych muzyków rockowych nagrał nieco uwspółcześnione wersje swoich hitów. Padło na Muddy'ego Watersa, który obok Howlin' Wolfa był najbardziej zasłużonym podopiecznym wspomnianej wytwórni. Waters miał już na koncie podobne próby, by przypomnieć tylko o już recenzowanym "Electric Mud" czy nagranym m.in. z pomocą muzyków The Paul Butterfield Blues Band "Fathers and Sons". Tym razem w studiu wsparli go tacy instrumentaliści, jak Rory Gallagher, Steve Winwood, basista Ric Grech (Blind Faith / Traffic) czy bębniarz Mitch Mitchell (The Jimi Hendrix Experience). W sesji udział wzięli także stali współpracownicy bluesmana, gitarzysta Sam Lawhorn oraz

[Recenzja] Muddy Waters - "Electric Mud" (1968)

Obraz
Klasycy bluesa #2: Muddy Waters (część I)   W połowie lat 60. zaczęło wyraźnie maleć zainteresowanie bluesem wśród jego głównej grupy docelowej, młodych Afroamerykanów. Miejsce tego stylu zajęły inne gatunki, jak funk i soul. Zbiegło się to w czasie z rosnącą popularnością bluesa wśród białych słuchaczy, którzy jednak preferowali bluesa granego w bardziej rockowy sposób przez białych muzyków. Dostrzegli to przedstawiciele najważniejszej bluesowej wytwórni, Chess Records z Chicago. I zwietrzyli w tym interes. Wystarczyło nakłonić jednego ze swoich podopiecznych, by przygotował album w stylu Jimiego Hendrixa lub grupy Cream. Padło na jednego z najważniejszych chicagowskich bluesmanów, uznawanego za twórcę nowoczesnego bluesa. Muddy Waters, a w zasadzie McKinley Morganfield, był aktywny od początku lat 40., a wiele z jego utworów stało się standardami. To on był pierwszym wykonawcą wielu spośród pisanych przez Williego Dixona hitów, by wspomnieć tylko o "Hoochie Coochie Man"