Posty

Wyświetlam posty z etykietą gentle giant

[Recenzja] Gentle Giant - "The Missing Piece" (1977)

Obraz
1977 rok zapisał się w historii rocka ze względu na eksplozję popularności punk rocka, która niemal całkowicie zmiotła starszych wykonawców. Szczególnie mocno oberwały zespoły progresywne, które nagle z docenianego przez krytyków i słuchaczy zjawiska, stały się obiektem drwin. Poniekąd z własnej winy. Już od jakiegoś czasu wyraźny był spadek jakości ich kolejnych albumów. Jedynie nielicznym, jak Pink Floyd czy Van der Graaf Generator, udawało się utrzymywać wysoki poziom artystyczny. Inne zespoły wyraźnie się pogubiły, albo uparcie trzymając się swojego stylu i nagrywając coraz gorsze wersje tych samych albumów, na których doprowadzały swoją muzykę do coraz większego absurdu, albo zaczęły się zwracać w stronę coraz prostszej muzyki, nie mającej wiele do zaoferowania pod względem artystycznym. Nie ominęło to nawet Gentle Giant. Pierwsze oznaki kryzysu objawiły się na albumie "Interview", utrzymanym jeszcze w stylu poprzednich wydawnictw, ale zbyt wtórnym wobec nich i wy

[Recenzja] Gentle Giant - "Playing the Fool: The Official Live" (1977)

Obraz
Dość późno muzycy Gentle Giant zdecydowali się na zarejestrowanie swojej pierwszej koncertówki. Album "Playing the Fool: The Official Live" ukazał się w styczniu 1977 roku, a nagrany został jesienią poprzedniego roku, podczas kilku europejskich koncertów (w Düsseldorfie, Monachium, Paryżu i Brukseli). A więc już po pierwszych oznakach twórczego zastoju (album "Interview"), ale jeszcze przed drastyczną zmianą stylu, jaką przyniosły kolejne longplaye. Na "Playing the Fool" nic jeszcze nie zapowiada tego, co wkrótce miało się wydarzyć. Dlatego też można potraktować to wydawnictwo jako podsumowanie pierwszego, najbardziej ambitnego okresu w twórczości grupy. Wydawać by się mogło, że zespół taki, jak Gentle Giant, czyli starannie aranżujący i dopracowujący w najmniejszym detalu swoje kompozycje, nie będzie drastycznie ich zmieniał podczas koncertów. Nic bardziej mylnego. Tzn. faktycznie, niektóre utwory nie odbiegają daleko od studyjnych pierwowzorów (np

[Recenzja] Gentle Giant - "Interview" (1976)

Obraz
Twórczość Gentle Giant wyraźnie dzieli się na dwa etapy. Pierwszy, obejmujący lata 1970-75, to rock progresywny w najlepszym wydaniu. Siedem wydanych w tym czasie albumów zawiera muzykę bardzo oryginalną, innowacyjną, skomplikowaną i niekonwencjonalną, a zarazem niespecjalnie pretensjonalną i pełną humoru. Drugi okres, czyli lata 1977-80, to zaskakujący zwrot stylistyczny w stronę prostszego, niezbyt ambitnego grania. Słuchając takich albumów, jak "Giant for a Day" czy "Civilian" aż trudno uwierzyć, że ten miałki pop grany jest przez tych samych muzyków, którzy stworzyli "The Power and the Glory" i "Free Hand", nie wspominając o "In a Glass House". Gdyby chociaż ta zmiana przyniosła im od dawna wyczekiwany sukces, jak stało się w przypadku Yes i Genesis, dałoby to chociaż jeden argument w obronie muzyków. Jednak spopowiona wersja Gentle Giant nie zainteresowała masowych odbiorców, za to pomogła pozbyć się dotychczasowych słuchaczy.

[Recenzja] Gentle Giant - "Free Hand" (1975)

Obraz
"Free Hand" osiągnął największy komercyjny sukces ze wszystkich albumów Gentle Giant - jako jedyny wszedł do top 50 amerykańskiego notowania. Nie powinno to dziwić, bo zawarta na nim muzyka jest wyjątkowo, jak na ten zespół, łatwo przyswajalna. Co jednak ciekawe, większa przebojowość w tym przypadku nie idzie w parze z rezygnacją z ambicji, artystycznej wartości i wirtuozerii (dopiero na kolejnych albumach zaczęło brakować tych elementów). W praktyce wygląda to tak, że utwory w rodzaju "Just the Same", "Free Hand" i "Time to Kill" w warstwie instrumentalnej nie różnią się drastycznie od wcześniejszych dokonań grupy - wciąż opierają się na nieoczywistej rytmice i bogatych, przemyślanych aranżacjach - ale znacznemu uproszeniu uległy melodie i partie wokalne, które stały się jeszcze bardziej chwytliwe, choć może trochę zbyt konwencjonalne. Pozostałe utwory mogą być już znacznie mniej przystępne dla przypadkowego słuchacza. Ale to właśnie one

[Recenzja] Gentle Giant - "The Power and the Glory" (1974)

Obraz
Na swoim szóstym longplayu grupa Gentle Giant wciąż nie schodzi z wysokiego poziomu. "The Power and the Glory" to kolejny - po "Three Friends" i "In a Glass House" - album koncepcyjny. Opowiada on o osobie, która chciała czynić dobro, lecz po zasmakowaniu władzy, stała się tym, przeciwko czemu wcześniej się buntowała. Temat banalny, ale jak zwykle okraszony rewelacyjną muzyką. Wciąż bardzo ambitną i niekonwencjonalną, choć zauważalny jest leciutki zwrot w kierunku bardziej komercyjnego grania. Najbardziej słyszalne jest to w utworze tytułowym, wydanym na singlu i... pominiętym na oryginalnym wydaniu albumu. Został dołączony dopiero na kompaktowych reedycjach i znacznie obniżył ich poziom. Gentle Giant nigdy wcześniej nie nagrało tak prostego i banalnego kawałka. Znacznie lepiej prezentuje się pozostałych osiem utworów zarejestrowanych podczas tej sesji. Szczególnie cztery wypełniające pierwszą, bardziej eksperymentalną stronę wydania winylowego. Alb

[Recenzja] Gentle Giant - "In a Glass House" (1973)

Obraz
"Octopus" doprowadził styl Gentle Giant do perfekcji, ale niestety okazał się także końcem pewnego etapu. Z zespołu zdecydował się odejść Phil Shulman, mający dość tras koncertowych i narastających konfliktów między nim, a jego braćmi, Derekiem i Rayem. Muzycy nie zdecydowali się przyjąć nikogo na jego miejsce. Zwiększyła się natomiast rola Dereka, który wysunął się na pozycję głównego wokalisty (choć w studiu wciąż miał dzielić się partiami wokalnymi z Kerrym Minnearem) i został jedynym członkiem grupy umiejącym grać na saksofonie. Wraz z odejściem Phila, zmieniła się muzyka zespołu. Na "In a Glass House" wszystkie składowe elementy stylu Gentle Giant są obecne, ale doszła nowa inspiracja - amerykańskim jazz rockiem, co słychać przede wszystkim w brzmieniu albumu. Na longplayu dominują wyjątkowo długie - jak na ten zespół - utwory. "The Runaway", "Experience" i tytułowy "In a Glass House" przekraczają siedem minut, a "Way o

[Recenzja] Gentle Giant - "Octopus" (1972)

Obraz
Tytuł czwartego albumu Gentle Giant jest dwuznaczny. Chodzić może oczywiście o ośmiornicę, którą widać na okładce. Ale może być też odczytany jako "octo opus" - co z łaciny oznacza "osiem dzieł". Z tylu właśnie utworów składa się ten longplay. Z ośmiu krótkich, ale - jak przystało na ten zespół - mocno pokręconych, bogato zaaranżowanych kompozycji. I to właśnie na tym albumie ten charakterystyczny styl został doprowadzony do absolutnej doskonałości. Takie utwory, jak "The Advent of Panurge", "Raconteur Troubadour" czy "River", to kwintesencja Gentle Giant - przebogate, misterne harmonie wokalne, oraz gęsta, połamana gra sekcji rytmicznej, a także (w zależności od utworu) klasycyzujące smyczki, jazzujące dęciaki, wyrafinowane, różnorodne klawisze i ostro brzmiąca gitara. Dzieje się w tych utworach naprawdę dużo, mimo krótkiego czasu trwania. Muzycy potrafili w ciągu czterech minut zmieścić więcej pomysłów, niż niejeden inny zespół n

[Recenzja] Gentle Giant - "Three Friends" (1972)

Obraz
Każdemu, kto dopiero planuje zmierzyć się z twórczością Gentle Giant, a trochę się boi przez te wszystkie opinie o niekonwencjonalnym, dziwnym czy awangardowym charakterze muzyki, polecałbym zacząć od trzeciego albumu grupy, "Three Friends". Tym razem zespół nieco wyluzował ze swoimi artystycznymi ambicjami i nagrał płytę bliższą takiego typowego rocka progresywnego, a momentami nawet hard rocka. Jednocześnie nie brakuje tu jednak - w przeciwieństwie do debiutu - grania bardziej zakręconego, w ten idiomatyczny dla Gentle Giant sposób. "Three Friends" to pierwszy album koncepcyjny w dorobku grupy. Poszczególne utwory w warstwie tekstowej opowiadają historię trzech przyjaciół z dzieciństwa, których drogi się rozeszły, znaleźli pracę w różnych zawodach, ale niezadowoleni ze swojego obecnego życia, postanowili odnowić dawną znajomość. Bardzo prosta, bezpretensjonalna opowieść, tak odmienna od sporej części płyt tego rodzaju. Wszystko zaczęło się od jednego motywu, za

[Recenzja] Gentle Giant - "Acquiring the Taste" (1971)

Obraz
Wielka szkoda, że pod tak paskudną, nieestetyczną i obsceniczną okładką - choć po otwarciu koperty winylowego wydania znacząco zmienia się kontekst - ukryto jedno z najwiekszych dzieł progresywnego rocka. Na "Acquiring the Taste", swoim drugim albumie, muzycy Gentle Giant poczynili ogromny postęp względem eponimicznego debiutu i zaprezentowali w pełni idiomatyczny styl. Najprościej opisać go jako połączenie rocka z muzyką poważną, co jednak wydaje się tyleż trafne, co mylące. Zawarta tu muzyka ma w sumie niewiele wspólnego z tym, co wówczas grali inni giganci proga, w rodzaju King Crimson, Yes, Genesis czy ELP. Zamiast inspiracji barokiem, klasycyzmem i romantyzmem dominują tu wpływy muzyki dawnej, z epoki średniowiecza i renesansu, ale słychać też nawiązania do muzyki współczesnej. Kolejna różnica to forma utworów, trwających nie po kilkanaście, a około pięciu minut, choć pomysłów w nich tyle, że starczyłoby na kilka płyt. Zwraca uwagę bardzo bogate instrumentarium "A

[Recenzja] Gentle Giant - "Gentle Giant" (1970)

Obraz
Do tak zwanej wielkiej szóstki rocka progresywnego zwykło się zaliczać trio Emerson, Lake & Palmer oraz zespoły Genesis, Jethro Tull, King Crimson, Pink Floyd i Yes. Jest w tym sporo sensu. W końcu to właśnie te kapele odniosły największy sukces komercyjny pośród przedstawicieli głównego nurtu postępowego rocka. Trzeba im też sprawiedliwie oddać, że każda z tych grup miała własny pomysł na poszerzanie ram gatunku, wypracowała sobie rozpoznawalny styl i inspirowała innych twórców. Tylko jeśli przyjmować też takie kryteria - zamiast brać pod uwagę jedynie popularność - to lista powinna być dłuższa o dwie nazwy: Van der Graaf Generator oraz Gentle Giant to także zespoły, które miały na siebie własny pomysł i bez których obraz głównonurtowego proga jest po prostu niepełny. O ile jednak pierwsza z tych kapel wydaje się dość rozpoznawalna wśród miłośników starego rocka w naszym kraju, tak druga pozostaje relatywnie nieznana. Grupa Gentle Giant powstała w 1970 roku z inicjatywy trzech