[Recenzja] Faith No More - "Sol Invictus" (2015)
Dla wielu jest to z pewnością jedna z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku. Faith No More, być może najciekawszy przedstawiciel rockowego mainstreamu lat 90., opublikował właśnie pierwszy od osiemnastu lat album studyjny. Czego można się spodziewać po takim wydawnictwie? Raczej nie równie świeżego podejścia, co na takich płytach, jak "The Real Thing", "Angel Dust" czy "King for a Day,,, Fool for a Lifetime". Już przecież ironicznie zatytułowany "Album of the Year" świadczył o wypaleniu przyjętej przez zespół formuły i braku pomysłów na dalszy rozwój. Po zawieszeniu działalności muzycy mogli realizować się artystycznie we własnym zakresie, z czego skorzystał przede wszystkim Mike Patton, powołując liczne projekty. Teraz natomiast nie po to kwintet odnowił współpracę pod starym szyldem, by próbować czegoś nowego. Byłoby jednak dobrze, gdyby nowy album, nie mając do zaoferowania żadnych świeżych pomysłów, przynajmniej zawierał równie udan