Posty

Wyświetlam posty z etykietą eric clapton

[Recenzja] The Lovin' Spoonful / The Paul Butterfield Blues Band / Eric Clapton and the Powerhouse / Al Kooper / Tom Rush - "What's Shakin'" (1966)

Obraz
W czasach sprzed internetowego piractwa oraz nieco późniejszych legalnych serwisów streamingowych, popularne było wydawanie tzw. samplerów. To nic innego, jak kompilacje utworów różnych wykonawców z katalogu danej wytwórni fonograficznej, dające możliwość zapoznania się z ich twórczością przed zakupem regularnych albumów. Jednym z ciekawszych wydawnictw tego typu jest "What's Shakin'" labelu Elektra Records z 1966 roku. Jeszcze w pierwszej połowie lat 60. oficyna była kojarzona wyłącznie z amerykańskim folkiem. Przedstawiciele oficyny dostrzegli jednak rosnące zainteresowanie powoli kształtującym się rockiem i rozpoczęli polowanie na tego typu zespoły. Wśród pierwszych zakontraktowanych grup były The Paul Butterfield Blues Band i Love, a największym odkryciem miał okazać się The Doors. Poczyniono też starania o pozyskanie The Lovin' Spoonful, jednak ostatecznie muzycy wybrali inną ofertę. Kilka utworów, jakie zarejestrowali dla Elektry, stało się podstawą &quo

[Recenzja] Eric Clapton and Steve Winwood - "Live from Madison Square Garden" (2009)

Obraz
Ścieżki Steve'a Winwooda i Erica Claptona wielokrotnie się krzyżowały w trakcie ich długoletnich karier muzycznych. Przede wszystkim w supergrupie Blind Faith, którą obaj współtworzyli przez kilka miesięcy 1969 roku. Z czasem jednak coraz rzadziej ze sobą współpracowali, skupiając się na własnych projektach. Jednak w 2007 roku Winwood pojawił się na zorganizowanym przez Claptona Crossroads Guitar Festival, na którym muzycy wykonali wspólnie kilka utworów. Entuzjastyczna reakcja na ten występ sprawiła, że postanowili zagrać razem kilka całych koncertów. Pierwsze z nich odbyły się w dniach 25, 26 i 28 lutego 2008 roku w nowojorskim Madison Square Garden. Na ich repertuar złożyły się, oczywiście, utwory Blind Faith, ale też solowe kompozycje Winwooda i Claptona, nagrania grup Traffic i Derek and the Dominos, oraz obszerna ilość bluesowych i rockowych coverów. Zapis fragmentów tych trzech koncertów wypełnił album "Live from Madison Square Garden" (wydany także w wersji D

[Recenzja] Eric Clapton - "Slowhand" (1977)

Obraz
Trzy lata po wydaniu "461 Ocean Boulevard" i dwóch albumach w międzyczasie, Clapton opublikował swoje drugie, jak się okazało, najsłynniejsze wydawnictwo. Początek longplaya wypada wręcz zaskakująco dobrze. Energetyczny i przebojowy "Cocaine" przypomina o bluesrockowych korzeniach muzyka. Główny riff nasuwa nawet skojarzenia ze starszym o dekadę "Sunshine of Your Love". Co bardziej osłuchani wiedzą jednak, że to utwór skomponowany i oryginalnie wykonany przez amerykańskiego muzyka J.J. Cale'a, którego wersja nie różni się jakość drastycznie. Clapton nie dodał tu zbyt wiele od siebie, co trochę podważa sens tego wykonania. Inna sprawa, że to i tak jeden z lepszych kawałków w jego solowym dorobku, jeśli nie najlepszy. Z tej płyty broni się jeszcze następny na trackliście "Wonderful Tonight" - naiwna, ale dość urocza ballada. To akurat autorska kompozycja muzyka firmującego ten album. Jedna z nielicznych, których istnienie warto w ogóle odn

[Recenzja] Eric Clapton - "461 Ocean Boulevard" (1974)

Obraz
Eric Clapton w roli solisty zadebiutował w 1970 roku, jednak dopiero wydany cztery lata później "461 Ocean Boulevard" faktycznie rozpoczął jego solową karierę, trwającą po dziś dzień. Karierę pełną komercyjnych sukcesów i nie oferującą praktycznie żadnych walorów artystycznych. Niedługo po triumfalnym powrocie na deskach londyńskiego Rainbow Theatre, udokumentowanym całkiem niezłą koncertówką "Rainbow Concert", muzyk otrzymał taśmę demo od dawnego kompana z Derek and the Dominos, basisty Carla Radle'a. Zawierała ona kilka przeróbek cudzych kompozycji, nagranych przez Radle'a wraz z perkusistą Jamie Oldakerem i klawiszowcem Dickiem Simsem. Materiał przypadł do gustu Claptonowi, który postanowił zaprosić całą trójkę do nagrania swojego drugiego albumu, na którym miała znaleźć się część materiału z taśmy. W nagraniach uczestniczyli także drugi gitarzysta George Terry oraz wokalistka Yvonne Elliman. Skład ten towarzyszył Claptonowi przez kilka lat i trzy nas

[Recenzja] Eric Clapton - "Rainbow Concert" (1973)

Obraz
Na początku lat 70. Eric Clapton upadł na samo dno. Muzyk coraz bardziej pogrążał się w heroinowym nałogu, doprowadzając do rozwiązania Derek and the Dominos. Po udziale w Concert for Bangladesh, zorganizowanym przez George'a Harrisona w sierpniu 1971 roku, praktycznie całkiem porzucił granie i wycofał się z życia publicznego. Blisko dwa lata zajęło mu uporanie się z osobistymi problemami. Z niebytu wydobył go dopiero Pete Townshend. Gitarzysta The Who wpadł na pomysł specjalnego koncertu, mającego być wielkim powrotem jego przyjaciela na scenę. Wydarzenie odbyło się 13 stycznia 1973 roku w londyńskim Rainbow Theatre. Podczas dwóch występów Claptonowi towarzyszył nie tylko Townshend, ale też tacy muzycy, jak gitarzysta Ronnie Wood (ex-Jeff Beck Group, później w The Rolling Stones) czy prawie cały ówczesny skład Traffic, w tym Steve Winwood i Ric Grech, z którymi lider współtworzył niegdyś supergrupę Blind Faith. Warto też wspomnieć, że właśnie wtedy Clapton po raz pierwszy wyst

[Recenzja] Derek and the Dominos - "In Concert" (1973)

Obraz
Wkrótce po zakończeniu nagrań na album "Layla and Other Assorted Love Songs", a jeszcze przed jego wydaniem, grupa Derek and the Dominos rozpoczęła podbój Stanów Zjednoczonych. Trasa odbyła się praktycznie bez udziału Duane'a Allmana. Gitarzysta, ze względu na zobowiązania wobec macierzystego The Allman Brothers Band, pojawił się tylko na dwóch koncertach, na początku grudnia 1970 roku, w Tampie i Nowym Jorku. Najważniejsze występy odbyły się jednak nieco ponad miesiąc wcześniej, 23 i 24 października w nowojorskim Fillmore East. To właśnie ich fragmenty wypełniły dwupłytowy album "In Concert", wydany ponad dwa lata później, gdy grupa już nie istniała. Na repertuar tylko częściowo składają się kompozycje z jedynego albumu zespołu. Co ciekawe, zabrakło tego najsłynniejszego utworu. Ale przecież w tamtych czasach na koncertach - i albumach koncertowych - nie chodziło przecież o to, by odegrać swoje największe przeboje. Sam repertuar miał drugorzędne znaczenie.

[Recenzja] Derek and the Dominos - "Layla and Other Assorted Love Songs" (1970)

Obraz
Od razu po zakończeniu nagrań na niezbyt udany solowy debiut Erica Claptona, lider i znaczna część tamtego składu wspomogli George'a Harrisona w tworzeniu słynnego albumu "All Things Must Pass". Sesje trwały od maja do października 1970 roku. W międzyczasie jeszcze bardziej zacieśniły się więzi Claptona z Carlem Radle'em, Jimem Gordonem, a zwłaszcza Bobbym Whitlockiem, który w tamtym czasie zamieszkał u gitarzysty. W wolnym czasie obaj muzycy często grywali razem jam sessions, podczas których powoli krystalizowały się nowe kompozycje. W końcu pojawił się pomysł stworzenia zespołu. Składu dopełnili oczywiście Radle i Gordon, a także gitarzysta Dave Mason, najbardziej znany z Traffic, z którym pozostała czwórka miała okazję współpracować już podczas trasy z Delaney & Bonnie, a następnie zetknęli się z nim podczas prac nad "All Things Must Pass". Kwintet zadebiutował na scenie już w czerwcu 1970 roku. Choć występ miał odbyć się pod nazwą Eric and the D

[Recenzja] Eric Clapton - "Eric Clapton" (1970)

Obraz
Eric Clapton w drugiej połowie lat 60. należał do ścisłej czołówki najbardziej ekscytujących gitarzystów. To w znacznej mierze jego instrumentalny talent pomagał w sukcesach kolejnych składów, jakie współtworzył, począwszy od The Yardbirds i grupy Johna Mayalla, po Cream i Blind Faith. Po rozpadzie tego ostatniego zespołu dołączył do koncertowego składu duetu Delaney & Bonnie, tworzonego przez małżeństwo Bramlettów. To właśnie wtedy po raz pierwszy miał okazję współpracować z Bobbym Whitlockiem, Carlem Radle'em i Jimem Gordonem - muzykami, z którymi wkrótce potem stworzył słynny Derek & the Dominos. Wcześniej jednak Delaney Bramlett namówił Claptona na nagranie albumu solowego. Eponimiczny album nagrywany był pomiędzy listopadem 1969 a majem 1970 roku, a w sesji uczestniczyli m.in. Bramlettowie, Whitlock, Radle i Gordon, Stephen Stills (z Crosby, Stills & Nash), pianista Leon Russell czy saksofonista Bobby Keys (w tamtym czasie stały współpracownik The Rolling Ston

[Recenzja] John Mayall with Eric Clapton - "Blues Breakers" (1966)

Obraz
John Mayall to niezwykle ważna postać. Uznawany jest za twórcę stylu określanego mianem blues rocka. Co prawda już wcześniej działały w Wielkiej Brytanii rockowe zespoły inspirujące się bluesem - żeby wspomnieć tylko o The Rolling Stones, The Yardbirds czy The Animals - jednak u Mayalla to blues, w swojej zelektryfikowanej odmianie, był podstawą. Same kompozycje, zwłaszcza na jego wczesnych albumach, są oparte na typowo bluesowych rozwiązaniach, lecz wykonane z rockową energią i cięższym brzmieniem. Stylistyka ta szybko znalazła licznych naśladowców. Druga połowa lat 60. ubiegłego wieku to wysyp bluesrockowych grup w rodzaju Cream, Fleetwood Mac, Savoy Brown, Chicken Shack, Ten Years After, Free, Groundhogs, Keef Hartley Band, The Aynsley Dunbar Retaliation czy czerpiącego także z jazzu Colosseum. Co istotne, wiele z nich współtworzyli muzycy, którzy doświadczenie zbierali grając z Mayallem. Ojciec blues rocka zadebiutował w 1965 roku koncertówką "John Mayall Plays John May