Posty

Wyświetlam posty z etykietą deep purple

[Recenzja] Deep Purple - "Turning to Crime" (2021)

Obraz
Ostrzeżenie: tekst powstał wyłącznie w celu zwiększenia liczby wyświetleń, z czego nie mam żadnych korzyści, oraz ilości komentarzy, z których większość i tak nie będzie się nadawać do opublikowania.   Jakiś czas temu przypadkiem natknąłem się na recenzję singla zapowiadającego najnowszy album Deep Purple, składającego się wyłącznie z przeróbek cudzych kompozycji. Abstrahując już od dziwnego pomysłu recenzowania pojedynczego nagrania, równie mocno zdumiało mnie, że autor bezwstydnie przyznaje się do nieznajomości utworów Boba Dylana czy Raya Charlesa, Fleetwood Mac kojarzy mu się tylko z mdłymi piosenkami z płyty "Rumours" , a o dość ważnej przecież dla rozwoju muzyki rockowej grupie Love nawet nie słyszał. Takich osób - fanów popularnego zespołu, którzy nie znają nawet absolutnych podstaw reprezentowanego przez niego gatunku - jest z pewnością więcej. Dlatego pomyślałem sobie, że fajnie byłoby wykorzystać fakt wydania "Turning to Crime", by przybliżyć nieco twórców

[Recenzja] Deep Purple - "Infinite" (2017)

Obraz
"Infinite" to dwudziesty - i być może ostatni - album tej zasłużonej, lecz od dawna nieekscytującej grupy. Przedpremierowe zapowiedzi nie nastrajały pozytywnie. Po przesłuchaniu longplaya mogę z całym przekonaniem stwierdzić, że oba single dały dobry pogląd na to, czego spodziewać się po całości. "Time for Bedlam" - pierwszy ujawniony utwór, a zarazem otwieracz albumu - to taki typowy hardrockowy kawałek w szybkim tempie, lecz wygładzony brzmieniowo i pozbawiony dobrej melodii. Zaskoczeniem była elektroniczna klamra utworu, z przetworzonym głosem Iana Gillana, brzmiąca kuriozalnie i zbyt pretensjonalnie. Jak się okazuje, to nie jedyny utwór, w którym zespół próbuje ukryć braki kompozytorskie udziwnioną, taką niby-nowoczesną aranżacją. W "On Top of the World" pojawia się niemal identyczny fragment z deklamacją Gillana i elektronicznym podkładem, ale umieszczony w środku kompozycji. Z kolei "Get Me Outta Here" w całości opiera się na elektroni

[Recenzja] Deep Purple - "Long Beach 1976" (2016)

Obraz
Niewiele zespołów wydało tyle koncertówek, co Deep Purple. Zapowiedzi kolejnych - pojawiające się nawet po kilka razy w ciągu roku - nie robią już na mnie żadnego wrażenia. Czasem jednak któreś z tych wydawnictw zwróci moją uwagę. Tak też jest w przypadku "Long Beach 1976", którego już jutro będzie miał swoją premierę. Jest to bowiem zapis występu składu znanego jako Mark IV, który istniał zaledwie kilka miesięcy i pozostawił po sobie tylko jeden album - niedoceniany, choć przecież bardzo dobry "Come Taste the Band". Dotąd miałem okazję zapoznać się tylko z jedną koncertówką tego wcielenia Deep Purple, wydaną jeszcze w latach 70. "Last Concert in Japan". Niestety, jest to akurat zapis niezbyt udanego koncertu, na co wpłynęły problemy Tommy'ego Bolina z ręką, będące rezultatem leżenia na niej przez kilka godzin po zapadnięciu w narkotykowy trans, co uniemożliwiło mu precyzyjną grę na gitarze. Dlatego też postanowiłem sprawdzić, na co naprawdę było s

[Artykuł] Historie okładek: "In Rock" Deep Purple

Obraz
Pomysł na najsłynniejsza okładki Deep Purple opiera się na dwuznaczności słowa "rock", oznaczającego zarówno muzykę rockową, jak i skałę. Na pomysł umieszczenia na okładce pomnika Mount Rushmore National Memorial, w którym twarze czterech najważniejszych prezydentów USA zastąpiono podobiznami muzyków Deep Purple, wpadł ówczesny menadżer zespołu, Tony Edwards. Ówczesny basista, Roger Glover, wyjaśniał: Kiedy gdzieś graliśmy, mówiło się: "Deep Purple in concert". Nie "Deep Purple show", nie "Deep Purple gra dziś wieczorem", ale "Deep Purple in concert". Trochę pretensjonalnie. A Tony Edwards wpadł na pomysł, aby to "Deep Purple in concert" zmienić na "Deep Purple in rock" i przedstawić nas wykutych w skale Mount Rushmore. To cała historia . Podobno rewers okładki także miał przedstawiać muzyków wykutych w Mount Rushmore, ale widocznych od tyłu - pomysł został ponoć odrzucony, bo nie spodobał się któremuś

[Recenzja] Deep Purple - "Copenhagen 1972" (2013)

Obraz
Trudno zliczyć która to już koncertówka Deep Purple - nawet licząc tylko oficjalne. Przynajmniej czterdziesta-któraś. Za to dopiero druga z serii  The Official Deep Purple (Overseas) Live Series , przygotowywanej przez obecnego wydawcę zespołu, earMUSIC. Jest to zapis koncertu najsłynniejszego składu grupy, znanego jako Mark II, z Kopenhagi, z 1 marca 1972 roku. A więc tuż przed premierą albumu "Machine Head", a także mniej niż pół roku przed słynnymi koncertami w Japonii, których zapis znalazł się na klasycznym "Made in Japan". Tutaj setlista była bardzo podobna. Główna różnica to brak "Smoke on the Water". Dzisiaj trudno sobie wyobrazić koncert Deep Purple bez tego kawałka, ale trzeba pamiętać, że dopiero w 1973 roku, kiedy został wydany na singlu, stał się przebojem. Wcześniej muzycy w ogóle nie zauważyli jego potencjału. Wydawca znalazł jednak sposób, aby i ten utwór się tutaj znalazł, ale o tym później. Pierwsze zaskoczenie, i to niezbyt mi

[Artykuł] Najważniejsze utwory Deep Purple

Obraz
Napisanie tego tekstu sprawiło mi więcej trudności, niż się spodziewałem. Ciężko było dotrzeć do wypowiedzi muzyków na temat poszczególnych utworów - z wyjątkiem tych pochodzących z albumów "In Rock" i "Machine Head" - tutaj akurat był ich nadmiar (patrz fragment o "Smoke on the Water"). Szkoda, że dziennikarze rozmawiający z zespołem nie pamiętają, że grupa wydała także inne płyty... Zdecydowałem się pominąć dwa utwory, które być może powinny się tutaj znaleźć: pierwszy przebój Deep Purple, "Hush", który nie jest autorską kompozycją grupy, oraz "Concerto for Group and Orchestra", którego nie można traktować na równi z ich innymi utworami. Deep Purple Mark II: Jon Lord, Ian Paice, Ian Gillan, Ritchie Blackmore i Roger Glover. 1. "April" (z albumu "Deep Purple", 1969) Pierwszy (i jedyny obok "Concerto for Group and Orchestra" i "Gemini Suite") utwór w repertuarze grupy, który pokazuj

[Recenzja] Deep Purple - "Now What?!" (2013)

Obraz
Muzycy Deep Purple wyjątkowo długo kazali czekać na następcę wydanego w 2005 roku "Rapture of the Deep". Niektórzy członkowie zespołu twierdzili, że nie warto nagrywać nowego albumu, skoro obecnie nie zarabia się na wydawaniu płyt. A gdzie w tym wszystkim naturalna dla muzyków potrzeba tworzenia? Cóż, może problem leży właśnie w braku kreatywności. Jeżeli "Now What?!" jest zbiorem najlepszych pomysłów, na jakie muzycy wpadli w ciągu niemal ośmiu lat, to faktycznie kiepsko u nich z inwencją. To bardzo bezpieczny longplay, na którym zespół jednocześnie próbuje zadowolić mało wymagających fanów, jak i zamknąć usta zarzucającym stagnację krytykom. Dla tych pierwszych przygotowali chociażby takie kawałki, jak "Weirdistan", "Hell to Pay" i "Body Line" - utrzymane w charakterystycznym dla grupy stylu, a tym samym bardzo sztampowe. Ale także orientalizujący "Out of Hand" czy "A Simple Song", składający się z dwóch c

[Recenzja] Deep Purple - "Live in California 74" (2005)

Obraz
"Live in California 74" to druga - i niestety ostatnia - część serii "The Deep Purple DVD Archive Collection". Zawiera zapis osławionego występu Deep Purple (w składzie Mark III z Davidem Coverdale'em i Glennem Hughesem) na festiwalu California Jam, który miał miejsce 6 kwietnia 1974 na Ontario Motor Speedway. Festiwal został zorganizowany przez telewizję ABC, która później emitowała jego fragmenty w swoim programie "In Concert". Poza Deep Purple wystąpili m.in. Emerson, Lake & Palmer, Black Sabbath i The Eagles. Było to największe tego typu wydarzenie od czasu wielkich festiwali z końca poprzedniej dekady (Woodstock, Isle of Wight). Zgromadziło się na nim ponad 250 tysięcy widzów. Deep Purple nigdy wcześniej, ani później, nie występował przed tak liczną publicznością. Festiwal został przygotowany bardzo starannie - zbudowano trzy sceny, które za pomocą szyn można było zamieniać miejscami. Dzięki temu, gdy występował jeden wykonawca, na dr

[Recenzja] Deep Purple - "Live in Concert 72/73" (2005)

Obraz
W 2005 roku dyskografia Deep Purple poszerzyła się o dwa bardzo interesujące wydawnictwa DVD, opublikowane w ramach serii "The Deep Purple DVD Archive Collection". Wartość tego materiału jest ogromna - to jedne z niewielu audiowizualnych materiałów Deep Purple z czasów szczytowej popularności i formy grupy, które się zachowały. Większość filmowych materiałów przedstawiających zespół niestety przepadła przez ówczesną politykę stacji telewizyjnych, które po wyemitowaniu zarejestrowanych przez siebie koncertów, nie przechowywały ich, lecz przeznaczały taśmy do ponownego użytku. Na szczęście nie wszystkie kraje trzymały się tej zasady. Np. w archiwach duńskiej telewizji przetrwała jedyna kompletna filmowa rejestracja występu Mark II z lat 70., będąca zapisem koncertu z 1 marca 1972 roku w Kopenhadze. I to właśnie ten materiał jest główną atrakcją pierwszej odsłony wspomnianej serii, zatytułowanej "Live in Concert 72/73". Chociaż koncert odbył się jeszcze w ramach

[Recenzja] Deep Purple - "Rapture of the Deep" (2005)

Obraz
Choć poprzednie trzy albumy Deep Purple zdecydowanie nie należą do udanych, jednego odmówić im nie można - zespół przynajmniej próbował na nich w jakiś sposób odświeżyć swój styl i brzmienie. "Rapture of the Deep" to natomiast powrót do klasycznego hard rocka. Utwory są jednak strasznie nijakie i schematyczne, śpiew Iana Gillana strasznie wymęczony, a gra Steve'a Morse'a jak zwykle nudna, z topornymi riffami i technicznymi popisami zamiast solówek. Jako tako bronią się dość chwytliwe "Money Talks" i "Wrong Man", oraz melodyjna ballada "Clearly Quite Absurd". Wyróżnia się także utwór tytułowy, jednak głównie za sprawą kiczowatych orientalizmów z organów Dona Aireya. Cała reszta jest kompletnie niezapamiętywana. Przynajmniej nie ma tu zbyt wielu irytujących elementów, dzięki czemu całość wypada odrobinę lepiej od innych albumów zespołu wydanych po "Perfect Strangers". Jest to jednak zupełnie nieinspirujące, pozbawione kreat

[Recenzja] Deep Purple - "Bananas" (2003)

Obraz
Pierwszy album Deep Purple nagrany bez Jona Lorda (zastąpił go Don Airey, grający wcześniej m.in. z Rainbow i Ozzym Osbourne'em), odpycha już przy pierwszym kontakcie, jeszcze przed poznaniem zawartej na nim muzyki. Kretyński tytuł i tandetna okładka szargają dobre imię jednej z legend hard rocka. Nie mam pojęcia dlaczego Gillan, Glover i Paice postanowili ośmieszyć zespół, który trzydzieści lat wcześniej zapewnił im nieśmiertelność. A co gorsze, pod względem muzycznym wcale nie jest tutaj lepiej. Zespół powierzył produkcję niejakiemu Michaelowi Bradfordowi - facetowi, który wcześniej współpracował m.in. z Madonną. Jego wpływ słychać przede wszystkim w takich potwornych kawałkach, jak "Doing It Tonight", nawiązującym do współczesnej muzyki pop, czy balladowym "Haunted", w którym pojawia się ckliwy duet wokalny Iana Gillana z Beth Hart i jeszcze bardziej kiczowate smyczki w tle. Ale na tym lista okropności wcale się nie kończy. Bo znalazł się tu jeszcze ch

[Recenzja] Deep Purple - "Abandon" (1998)

Obraz
"Abandon"  to typowy wypełniacz dyskografii. Muzycy uznali że pora wydać nowy album, więc napisali szybko kilkanaście kawałków, nagrali je i opublikowali. Tak przynajmniej brzmi ten materiał, jakby za wydaniem longplaya nie kryły się żadne artystyczne powody, a jedynie chęć szybkiego wypełnienia kontraktu. "Abandon" jest przynajmniej bardziej spójny od swojego poprzednika. Dominuje na nim wyjątkowo, jak na ten zespół, ciężkie i nowoczesne granie. Niestety, przez kanciaste riffy Morse'a utwory brzmią zbyt ociężale, brakuje w nich energii, nie mówiąc już o dobrych melodiach. Śmieszą próby przypodobania się młodszej publiczności (pseudo-rapowane partie Gillana w "Any Fule Kno That"), czasem razi strasznym banałem ("Whatsername", "'69"), a gwoździem do trumny jest nowa wersja "Bloodsucker" z "In Rock", w której dzikie wrzaski Gillana brzmią bardzo kuriozalnie, jak niezamierzona autoparodia. Najbardziej j