Posty

Wyświetlam posty z etykietą caravan

[Recenzja] Caravan - "For Girls Who Grow Plump in the Night" (1973)

Obraz
"For Girls Who Grow Plump in the Night" uznawany jest za jedno z największych osiągnięć kanterberyjskiej grupy Caravan. A zarazem ostatnie, z którym warto się zapoznać. Materiał został zarejestrowany po kolejnej zmianie składu - odeszli Richard Sinclair i Steve Miller, wrócił David Sinclair, doszli basista John G. Perry i grający na altówce Geoff Richardson. To na tym albumie po raz pierwszy w twórczości zespołu zostały wykorzystane instrumenty smyczkowe i syntezatory. Nie spowodowało to jednak większych zmian w samej muzyce. Zespół wciąż gra tutaj charakterystyczną dla siebie mieszankę popu, rocka progresywnego i psychodelii, z lekkimi wpływami jazzu. Jak zwykle, najsłabiej wypadają krótkie, piosenkowe utwory. Nie byłoby nic złego w tym, że zespół lubił pograć prostsze i łagodniejsze kawałki, gdyby nie to, że zwykle popadał w nich w banał i sztampę. Nie inaczej jest w przypadku "Hoedown", "Suprise, Suprise" i "The Dog, The Dog, He's at It

[Recenzja] Caravan - "Waterloo Lily" (1972)

Obraz
Album "In the Land of Grey and Pink", pomimo dobrej prasy, nie odniósł komercyjnego sukcesu. Jak zwykle zawiodła polityka wytwórni Decca, polegająca na wypuszczaniu małych nakładów płyt. Najbardziej rozczarowany tym faktem wydawał się być Dave Sinclair, który bez wahania przyjął ofertę ex-perkusisty Soft Machine, Roberta Wyatta, aby dołączyć do jego nowej grupy, Matching Mole. Pozostali muzycy Caravan postanowili jednak kontynuować karierę. Nowym klawiszowcem został Steve Miller z grupy Delivery. W składzie tym powstał zaledwie jeden album - niesłusznie niedoceniany "Waterloo Lily". Miller - w przeciwieństwie do swojego poprzednika, grającego głównie na organach Hammonda, ale także na pianinie i melotronie - zdecydowanie preferował pianino elektryczne. Jego brzmienie nadało muzyce Caravan bardziej jazzowego charakteru. Słychać to przede wszystkim na przykładzie rozbudowanej, instrumentalnej kompozycji "Nothing at All / It's Coming Soon / Nothing at A

[Recenzja] Caravan - "In the Land of Grey and Pink" (1971)

Obraz
Najsłynniejszy album Caravan jest taki, jak jego okładka - bajkowy w klimacie, pastelowy w brzmieniu. Longplay składa się z czterech krótszych utworów, wypełniających stronę A winylowego wydania, oraz ponad 20-minutowej suity, zajmującej stronę B. Głównymi twórcami materiału są Richard i David Sinclairowie. Kompozytorski wkład Pye'a Hastingsa jest znacznie mniejszy, niż na poprzednich albumach. Podpisał się tylko pod jednym utworem, "Love to Love You (And Tonight Pigs Will Fly)", zresztą najsłabszym, irytująco banalnym i zaniżającym poziom całości. Niestety, kompozycje kuzynów Sinclairów też nie zawsze są najwyższych lotów, czego przykładem otwierający całość "Golf Girl", o popowo miałkiej melodii zbudowanej wokół prostego tematu na puzonie. Nieco lepiej wypada tytułowy "In the Land of Grey and Pink",pozornie nieciekawy, ale zwracający uwagę ładnymi klawiszowymi pasażami w instrumentalnej części. Prawdziwą perłą jest natomiast siedmiominutowy &qu

[Recenzja] Caravan - "If I Could Do It All Over Again, I'd Do It All Over You" (1970)

Obraz
Najsłynniejszym albumem Caravan jest trzeci z kolei, "In the Land of Grey and Pink". Gdybym jednak miał wskazać najbardziej interesujące wydawnictwo grupy, bez wahania wybrałbym wydany rok wcześniej "If I Could Do It All Over Again, I'd Do It All Over You". Muzykom udało się tutaj osiągnąć doskonałe proporcje pomiędzy graniem bardziej przebojowym i piosenkowym, a bardziej ambitnym. Przeważa tutaj to drugie. Piosenkową formę mają tylko dwa utwory, wydane zresztą na promującym album singlu, czyli bardzo pogodny twór tytułowy oraz psychodeliczny, trochę w stylu wczesnego Pink Floyd, "Hello Hello". Są też dwie proste miniaturki: elektroniczna "Asforteri", oraz folkowa, oparta na brzmieniu gitary akustycznej i fletu "Limits". W pozostałych kompozycjach muzycy rozwijają skrzydła. Najkrótsza z nich, "As I Feel I Die", rozpoczyna się bardzo subtelnie, wręcz eterycznie, by w drugiej minucie niespodziewanie nabrać dynamiki i.

[Recenzja] Caravan - "Caravan" (1969)

Obraz
Jednym z najciekawszych nurtów rocka progresywnego jest tzw. Scena Canterbury. Wbrew nazwie, do nurtu zaliczane są zespoły z różnych stron świata, jednak te najważniejsze, a więc także najwcześniejsze, były tworzone głównie przez muzyków z brytyjskiego miasta Canterbury. Ze względu na liczne personalne powiązania między tymi grupami, w ich muzyce można znaleźć wiele cech wspólnych, jednak każda z nich grała trochę inaczej. Świetnie słychać to na przykładzie trzech najbardziej znanych przedstawicieli nurtu: jazzowego Soft Machine, psychodeliczno-spacerockowego Gong, oraz grającego bardziej przystępnie Caravan. Pora przyjrzeć się bliżej temu ostatniemu. Zespół powstał w 1968 roku z inicjatywy czterech muzyków: dwóch kuzynów, śpiewającego basisty Richarda Sinclaira i klawiszowca Davida Sinclaira, oraz śpiewającego gitarzysty Pye'a Hastingsa i perkusisty Richarda Coughlana. Dwaj pierwsi zainteresowani byli bardziej ambitną muzyką, podczas gdy dwóch pozostałych ciągnęło w stronę