tag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post609906485324849707..comments2024-03-28T14:22:38.066+01:00Comments on Pablo's Reviews: Recenzje płyt: [Recenzja] Colosseum - "Those Who Are About to Die Salute You" (1969)Paweł Pałaszhttp://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comBlogger12125tag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-69905026407460998822024-03-20T00:24:51.589+01:002024-03-20T00:24:51.589+01:00Ten mój pierwszy akapit był raczej przywołaniem tw...Ten mój pierwszy akapit był raczej przywołaniem twojej opinii z tamtej recenzji. Byłem ciekawy twojej aktualnej opinii. Tyle.<br /><br />W sumie gdyby zaliczyć tą suitę do jakiegoś gatunku to pasowałby tu rock psychodzeliczny, rock eksperymentalny (ze względu na lekki wpływ awangardy i nietypowy koncept i struktura "spektaklu") i na siłę proto-prog (choć i tak na takiej zasadzie jak "A Quick one..." The Who, bo brak tu jakiegolwiek charakteru tego podgatunku, a sam koncept połączenia teatralności z poezją już pojawił się w The End czy When The Musics Over, więc brak tu poszrzania granic Rocka).Cat's Squirrelhttps://www.blogger.com/profile/14497245751449590131noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-90390118527067162592024-03-17T14:12:38.975+01:002024-03-17T14:12:38.975+01:00Źle mnie chyba zrozumiałeś. Nie krytykuję "Ce...Źle mnie chyba zrozumiałeś. Nie krytykuję "Celebration of the Lizard", tylko w odpowiedzi na pytanie stwierdzam, że nie jest to rock progresywny. Uważam, że był to niezły eksperyment, choć faktycznie jego poszczególne fragmenty lepiej bronią się osobno, niż jako całość. Najlepszym tego dowodem fragment "Not to Touch the Earth", który z powodzeniem funkcjonuje jako samodzielne nagranie o zamkniętej formie.Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-19597567848875911612024-03-17T13:24:54.651+01:002024-03-17T13:24:54.651+01:00Kiedyś chwaliłeś w recenzji "Absolutely Live&...Kiedyś chwaliłeś w recenzji "Absolutely Live" "Celebration of The Lizard" za m.in. za dobre dobre pomysły muzyczne, oraz za ciekawe fragmenty o charakterze muzyki ilustracyjnej. <br /><br />Abstrachując od tego czy to Prog, czy nie, aktualnie uważasz tą suitę za coś na takim samym poziomie jak np. "The Soft Parade", "I saw America" Stone The Crows, czyli zbiorowisko ciekawych pomysłów muzycznych, lecz pozbawionych spójności za sprawą ich topornego sklejenia między sobą?Cat's Squirrelhttps://www.blogger.com/profile/14497245751449590131noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-63693300621164822992024-03-17T12:58:55.939+01:002024-03-17T12:58:55.939+01:00Nigdy nie przyszło mi na myśl, żeby zaliczać te na...Nigdy nie przyszło mi na myśl, żeby zaliczać te nagrania do proga. Kawałki Ten Years After ani nie wpisują się stylistycznie w żaden progowy nurt (bazują jednak na typowo blues-rockowych / psychodelicznych patentach), ani nie poszerzają granic rocka o nowe pomysły. To po prostu taki bardziej kreatywny blues rock. Nie tylko prog może być kreatywny. Co do "Celebration of the Lizard", to ja stanowczo protestuję przed łączeniem rocka progresywnego z rzeczami typu: <i>połączmy kilka niemających ze sobą nic wspólnego utworów w jeden i powiążmy je tekstowo, żeby wydawało się to spójne i ambitne</i>. Jasne, w progu zdarzają się takie nagrania, ale nie są one bardziej typowe dla tej odmiany rocka niż dla innych. Jako pierwszy coś takiego robił już przecież The Who, a ten zespół to wzorzec rockowej sztampy, wręcz totalne zaprzeczenie progresywnego myślenia w muzyce, choć muzycy nieudolnie próbowali sprawiać wrażenie ambitnych i poszukujących.Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-71295297444694515432024-03-17T00:59:31.088+01:002024-03-17T00:59:31.088+01:00Świetny album! Naprawdę bardzo dobrze wyszła tutaj...Świetny album! Naprawdę bardzo dobrze wyszła tutaj ta fuzja rocka z bluesem, R&B, jazzem i muzyką klasyczną. Bardzo fajnie wypadają te piosenkowe fragmenty jak rhytm and bluesowy "Walking in the Park" i blues rockowy "Plenty Hard Luck" (może nie ma podjazdu do "Messing with the Kid" w wykonaniu Gallaghera, ale przebija "Got Love if you want it" Harpo, na którym jest oparty). Jednak crème(m) de la crème całości są utwory zarówno bardziej rozbudowane/improwizowane i z wyraźnymi wpływami (wówczas mało rozpowszechnionymi/zyskującymi popularność w muzyce rockowej) jazzu i muzyki klasycznej (zarówno ze Starego Kontynentu, jak i Dalekiego Wschodu, a konkretnie Japonii). Poczynając od fajnego (lecz dość zachowawczego w porównaniu z "Butty Blues" o podobnym charakterze) "Backwater Blues", żywiołowego utworu tytułowego z kontrastami o spokojnym charakterze, zanaczonymi wpływami Jazzu (we fragmentach instrumentalnych) "Debut" oraz "The Road She Walked Before" (faktycznie nie wykorzystano w pełni potencjału jaki krył się w nim krył), a kończąc na genialnych, jak orientalny "Mandarin" (ze świetnym solem Reeves'a) i "Beware The Idles of March", świetnie wykorzystując motyw "Arii na Strunie G" Bacha i Toccaty, która jest punktem wyjścia do porywającej improwizacji, zacierając ze sobą wpływy Rocka z Jazzem. Spokojnie można je zaliczyć do dojrzałych przykładów wczesnego Proga. Ode mnie 8/10, jednak gdyby zastąpiono tego archetypowego bluesa hard rockowym "I Can't Live Without You" to dałbym notę wyżej, jednakże nie ma to większego znaczenia przy tak zajebistym materiale.<br /><br />Pozostając w klimatach wczesnego Proga, to czy zaliczyłbyś np. te bardziej ambitne utwory TYA ze "Stonehendge" jak "Going To Try", "No Title" i "A Sad Song" lub "Celebration of The Lizard" Doorsów (co prawda dopiero opublikowany 1970 w wersji live, ale zachowało się studyjne demo z sesji "Waiting For The Sun (1968) do Proga czy raczej do ambitnych przykładów Psychodelii zapowiadającej Prog?Cat's Squirrelhttps://www.blogger.com/profile/14497245751449590131noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-48516116733031848542023-07-07T11:04:22.002+02:002023-07-07T11:04:22.002+02:00W "Mandarinie" jest świetne solo basu !W "Mandarinie" jest świetne solo basu !Adam Ostrogothhttps://www.blogger.com/profile/17195280072866593510noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-62803525275069899552020-08-10T19:22:12.876+02:002020-08-10T19:22:12.876+02:00Masz rację. Podobno jednak muzycy skorzystali ze s...Masz rację. Podobno jednak muzycy skorzystali ze skali stosowanej w muzyce japońskiej.Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-75928841903479336852020-08-10T15:55:28.004+02:002020-08-10T15:55:28.004+02:00Mnie mandaryn kojarzy się raczej z Chinami?Mnie mandaryn kojarzy się raczej z Chinami?tomhttps://www.blogger.com/profile/08744181696672879248noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-4967848120190180802015-08-08T08:08:44.952+02:002015-08-08T08:08:44.952+02:00tomorrows blues z 2003 rowniez jest godna wczesnie...tomorrows blues z 2003 rowniez jest godna wczesniejszych dokonan.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-11467178416645186542015-08-07T22:09:56.889+02:002015-08-07T22:09:56.889+02:00Valentyne Suite bije na głowę debiut, będąc jednoc...Valentyne Suite bije na głowę debiut, będąc jednocześnie najlepszym co nagrało Colloseum. Dobre jest jeszcze Daughter of Time i Live 1971.pawliq88https://www.blogger.com/profile/04569479849495757571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-62379004221233323172015-08-07T17:51:40.164+02:002015-08-07T17:51:40.164+02:00to doskonala plyta, tak jak cala tworczosc tego ze...to doskonala plyta, tak jak cala tworczosc tego zespolu.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-14432401692542109312015-08-07T14:32:11.479+02:002015-08-07T14:32:11.479+02:00Jak słyszę Colosseum od razu zapala mi się lampka ...Jak słyszę Colosseum od razu zapala mi się lampka zatytułowana "Valentyne Suite". To co panowie zrobili na drugim albumie, w szczególności w suicie tytułowej, po prostu powala. Ów suita to jeden z najlepszych progowych utworów lat sześćdziesiątych. Kapitalna kompozycja. Reszta ich dyskografii jakoś specjalnie nigdy mnie nie interesowała.SzyMonhttps://www.blogger.com/profile/05071818020453254511noreply@blogger.com