tag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post3028742063097975484..comments2024-03-27T00:53:04.479+01:00Comments on Pablo's Reviews: Recenzje płyt: [Recenzja] Queen - "Queen II" (1974)Paweł Pałaszhttp://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comBlogger11125tag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-41757208450084918962023-02-23T15:11:26.417+01:002023-02-23T15:11:26.417+01:00To mylne wrażenie. Do każdego dzieła (utworu, albu...To mylne wrażenie. Do każdego dzieła (utworu, albumu) podchodzę indywidualnie i nie ma dla mnie znaczenia, kto go nagrał, ale jakie znajduję w nim obiektywne walory - artystyczne i użytkowe - i czy trafia w moje poczucie estetyki. Akurat w przypadku Queen bardziej cenię pojedyncze utwory, których sporo by się nazbierało, niż całe albumy, gdzie jednak poziom jest zawsze nierówny, a eklektyzm sprawia, że nie wszystkie wybory stylistyczne muzyków mnie przekonują. Queen to raczej taki zespół, żeby zrobić sobie własną składankę lub playlistę, a nie wracać do konkretnych płyt, chociaż dwójka, opera, wyścigi czy nawet ”The Game” są całkiem w porządku, nawet jeśli też chętnie pogrzebałbym w ich repertuarze.Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-6237434346221687012023-02-23T02:40:23.551+01:002023-02-23T02:40:23.551+01:00A Paweł czasem wydaje mi się uprzedzony do tego ze...A Paweł czasem wydaje mi się uprzedzony do tego zespołu ;) Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-45929082878788316572023-02-23T02:37:54.933+01:002023-02-23T02:37:54.933+01:00Często mam dylemat, który album uznać za szczytowe...Często mam dylemat, który album uznać za szczytowe osiągnięcie Queen i jednocześnie uznać, że jest to album na ocenę 10. Oczywiście, chodzi o ten album jak i o "A Night at the Opera". Według mnie, "dwójka" - jeśli chodzi o "moc" utworów jest "mocniejsza", tak "Opera" jest równiejsza. Jeżeli chodzi o "Operę", myślę że da się ją podciągnąć nawet na najwyższą ocenę choć mam troszkę wątpliwości, jeśli chodzi o jeden utwór. To "Sweet Lady". Porównując z "A Day at the Races" (sam robiłem sobie taki spis, jakie utwory z "wyścigów" wepchałbym na "Operę" i byłyby to co najwyżej dwa utwory, White Man - za wspomniane Sweet Lady oraz The Millionaire Waltz. Ok, przyznam się że wolę Drowse od I'm in Love with My Car ale przyznaję, to taka tylko mała drobnostka) - większość utworów należałaby wciąż do Opery. Można by się pokusić o włączenie "Tie Your Mother Down" i "Somebody to Love" ale to zwiększyłoby tylko eklektyzm (zwłaszcza w przypadku tego drugiego utworu choć nie powiem żeby to było jakieś osłabienie). Przechodząc do "dwójki", najbardziej przeszkadza mi "Funny How Love Is", w mniejszym stopniu natomiast "Seven Seas of Rhye" oraz "Some Day, One Day". Myślę, że bardziej pasowałaby strona B z singla, czyli "See What a Fool I've Been". Dobry blues - jaka szkoda że nie umieścili tego na albumie. Myślę też, że muzykom nie pomagała sytuacja. Jak zaczęli myśleć o debiucie, to mieli problem ze studiem. Dlatego album został uznany za wtórny, później z kolei zaczęli tak jakby za bardzo się śpieszyć. A szkoda, bo może jakby popracowali trochę dłużej nad dwójką, nawet kosztem "Sheer Heart Attack" - to byłoby bez wad. Ale tak to jest, jak studio nie jest dostępne na dość spokojny okres czasu, tylko jest pozwolenie aby nagrywać po godzinach - tutaj mam na myśli debiutancki album, bo myślę że przez to, co się wtedy działo, zespół kuł żelazo póki gorące. A co do "The Loser in the End" to się nie zgodzę. Dużo czytałem nt. tego utworu że jest najsłabszy i nie mogę się z tym zgodzić. Proszę porównać śpiewany przez Briana "Some Day, One Day". A "Loser" naprawdę daje radę. wydaje mi się czasem że tak jest głównie przez wokal Rogera Taylora. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-80835790227247296442022-06-18T15:49:19.422+02:002022-06-18T15:49:19.422+02:00Szkoda ze potem poszli coraz bardziej w kierunku ...Szkoda ze potem poszli coraz bardziej w kierunku przebojowej muzyki. II jest niesamowita. Jak dla mnie zdecydowanie słabszy moment to Loser In The End. Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-14309722756874110492021-10-25T21:44:33.759+02:002021-10-25T21:44:33.759+02:00Zastosowanie identycznego efektu to też jest podob...Zastosowanie identycznego efektu to też jest podobieństwo. I jak najbardziej można się tu doszukiwać wpływu Gentle Giant, skoro oba zespoły mają też w swoim dorobku bardzo podobne interpretacje "God Save the Queen".Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-51928935929424444232021-10-25T20:38:33.054+02:002021-10-25T20:38:33.054+02:00Z "Live at the Rainbow '74" jest jed...Z "Live at the Rainbow '74" jest jeden problem - jest długi, chyba żadna wersja nie schodzi poniżej 80 minut. A w wypadku albumów rockowych to dużo, co nie-wielbicieli tej stylistyki może męczyć. Chodziło mi o coś zwartego, wczoraj usłyszałem 2 pierwsze utwory z I i niby było to fajne (chociaż nie dam sobie uciąć ręki że nie słyszałem "Keep Yourself Alive" więcej niż raz czy dwa) ale niezbyt odkrywcze/ambitne. Czyli dwójka, ewentualnie kończąc na "March of The Black Queen" ;) <br /><br />Za nic na świecie nie mogę dosłyszeć się w solówce do "Brighton Rock" podobieństw z "Peel The Paint". Sam efekt gitarowy tego nie czyni, "BR" to tylko taka napieprzanka.Cymbergajhttps://www.blogger.com/profile/06736168461811106692noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-57641278265339145782021-10-25T10:53:59.424+02:002021-10-25T10:53:59.424+02:00Zdecydowanie dwójka. Na obu albumach jest po jedny...Zdecydowanie dwójka. Na obu albumach jest po jednym, powiedzmy, że znanym kawałku. W sensie "Keep Yourself Alive" długo utrzymywał się w ich koncertowej setliscie, a "Seven Seas of Rhye" był pierwszym notowanym singlem, ale nie sądzę, by dziś stacje radiowe grały cokolwiek starszego od "Bohemian Rhapsody". Debiut to w zasadzie taki trochę udziwniony i ugrzeczniony hard rock, raczej nieporadny i przeciętny kompozytorsko. "Queen II" ma większe ambicje i lepsze kompozycje. Ale jeśli chcesz komuś pokazać naprawdę inny Queen, to może "Live at the Rainbow '74"?Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-28214600154374427732021-10-25T00:43:06.356+02:002021-10-25T00:43:06.356+02:00Chcę komuś zaprezentować album Queen - jak najleps...Chcę komuś zaprezentować album Queen - jak najlepszy i z jak najmniejszą ilością mordowanych przez radio kawałków, by pokazać inne niż powszechnie znane oblicze Kuinu. Waham się międy I a II. Co bardziej polecasz wybrać? Nie pamiętam już ani jednego z tych albumów, toteż nie wiem czy po zapuszczeniu nie usłyszę zaraz jakiegoś granego wcześniej 500 razy utworu.Cymbergajhttps://www.blogger.com/profile/06736168461811106692noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-56814447234114060712021-08-07T10:47:14.527+02:002021-08-07T10:47:14.527+02:00Jako całość u mnie najlepiej broni się A Night At ...Jako całość u mnie najlepiej broni się A Night At The Opera - bardzo podoba mi się sposób poukładania utworów w tym albumie. Pod tym względem super też wypadają, pomijając Queen II: Sheer Heart Attack, A Day At The Races, The Game, The Miracle i Innuendo.MrEzio45https://www.blogger.com/profile/03907807832266456962noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-30714888498135942021-08-06T22:46:56.882+02:002021-08-06T22:46:56.882+02:00Ze studyjnej części dyskografii Queen właśnie ten ...Ze studyjnej części dyskografii Queen właśnie ten album najlepiej zniósł próbę czasu, jeśli chodzi o mój odbiór. Najlepiej broni się jako całość.Paweł Pałaszhttps://www.blogger.com/profile/11390970107187461571noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7513734168842843579.post-52058825414602664622021-08-06T19:03:26.394+02:002021-08-06T19:03:26.394+02:00Czarny koń dyskografii Queen - wspaniały, kreatywn...Czarny koń dyskografii Queen - wspaniały, kreatywny i niebanalny album. Dziwi mnie brak komentarzy pod tą recenzją :). Szkoda, że Nevermore jest tak króciutkie, to chyba moja ulubiona melodia, jaką stworzył Mercury.MrEzio45https://www.blogger.com/profile/03907807832266456962noreply@blogger.com