[Recenzja] King Gizzard & the Lizard Wizard - "Murder of the Universe" (2017)
Najnowszy album King Gizzard and the Lizard Wizard wywołuje raczej mieszane odczucia. Słychać, że muzycy wciąż mają mnóstwo pomysłów, ale chyba niepotrzebnie od razu je wszystkie realizują. Na "Flying Microtonal Banana" udało im się uzyskać doskonałe proporcje między wpadającymi w ucho melodiami, a eksperymentalnym - jak na retro rock - podejściem. Tymczasem na "Murder of the Universe" wszystko wydaje się zanadto przekombinowane, na czym cierpi przede wszystkim warstwa melodyczna. Album składa się z 21 ścieżek, jednak de facto mamy tutaj do czynienia z trzema kilkunastominutowymi utworami ("rozdziałami"), składającymi się z kilku części. Całkiem dobrze wypada "Chapter 1: The Tale of the Altered Beast", najbliższy poprzedniego albumu. Utrzymany w szybkim tempie, transowy, oparty na mikrotonowej skali, nadającej orientalnego charakteru, a także - czy też przede wszystkim - całkiem niezły melodycznie. Dodatkowo, pojawiają się tutaj wolniejsze