[Recenzja] Motörhead - "Bad Magic" (2015)



Już od pierwszych sekund grupa daje jasno do zrozumienia, że nie ma zamiaru niczego zmieniać, niczym zaskakiwać. "Victory or Die" to stuprocentowy Motörhead - szybkie tempo, ciężkie brzmienie i charakterystyczny, zachrypnięty wokal Lemmy'ego. Chociaż akurat jeśli chodzi o ten ostatni element, to pewną różnicę słychać, nawet w porównaniu z wydanym dwa lata wcześniej albumem "Aftershock". Wokalista jest tutaj jeszcze bardziej zachrypnięty i jakby zmęczony. To pewnie efekt jego problemów zdrowotnych, o czym głośno było ostatnio w mediach. Muzycznie jest jednak jak zwykle bardzo energetycznie i ciężko uwierzyć, że średnia wieku grających tutaj muzyków wynosi 58 lat! Gdyby tylko troszkę bardziej dbali o różnorodność utworów... Przy pierwszym przesłuchaniu kolejnego na płycie "Thunder & Lightning" miałem wrażenie, że przez przypadek jeszcze raz odtworzony został poprzedni kawałek. Dopiero w refrenie wyraźniej słychać, że to jednak inny utwór. Przed końcem płyty takie wrażenie jeszcze nie raz wracało.

Na pierwszą niespodziankę trzeba czekać aż do utworu numer dziewięć. "Till the End" to klasyczna rockowa ballada, w warstwie muzycznej wyróżniająca się czystszym brzmieniem. Nawet wokal Lemmy'ego brzmi tutaj bardziej melodyjnie - chociaż nie jest to czysty śpiew, jak w "Dust and Glass" z poprzedniego albumu, a typowe dla niego chrypienie. Od reszty albumu odstaje również "When the Sky Comes Looking for You", w którym położono większy nacisk na warstwę melodyczną. Z kolei "Choking on Your Screams" zwraca uwagę nieco nawiedzoną partią wokalną (trochę w stylu tytułowej kompozycji z "Orgasmatron"). Na tle całości na pewno wyróżnia się także "Sympathy for the Devil", czyli przeróbka jednego z największych przebojów The Rolling Stones. Wersja Motörhead jest wierna oryginałowi, jedynie zaostrzono brzmienie i... zepsuto wszystko okropną partią wokalną. Oczywiście, Lemmy nawet za swoich najlepszych lat nie zaśpiewałby tego utworu tak, jak Mick Jagger, ale tutaj wypada naprawdę tragicznie. Wyłącznie jako ciekawostkę należy natomiast potraktować fakt, że w "The Devil" gitarową solówkę zagrał Brian May. Były gitarzysta Queen tak bardzo wczuł się w styl Motörhead, że jego partia równie dobrze mogła wyjść spod palców Phila Campbella.

"Bad Magic" to album, który z powinien zachwycić większość wielbicieli Motörhead, nie oczekujących od zespołu nic więcej oprócz kolejnej porcji prostych, ciężkich i energetycznych kawałków. Jedynie zasmucić ich może kiepska forma wokalna Lemmy'ego. Album nie ma natomiast żadnych szans, aby zainteresować ludzi, których nie zainteresowały poprzednie wydawnictwa grupy.

Ocena: 5/10



Motörhead - "Bad Magic" (2015)

1. Victory or Die; 2. Thunder & Lightning; 3. Fire Storm Hotel; 4. Shoot Out All of Your Lights; 5. The Devil; 6. Electricity; 7. Evil Eye; 8. Teach Them How to Bleed; 9. Till the End; 10. Tell Me Who to Kill; 11. Choking on Your Screams; 12. When the Sky Comes Looking for You; 13. Sympathy for the Devil

Skład: Lemmy Kilmister - wokal i gitara basowa; Phil Campbell - gitara; Mikkey Dee - perkusja
Gościnnie: Brian May - gitara (5)
Producent: Cameron Webb


Komentarze

  1. Eee... dałbyś choć punkt wyżej :) Choćby z tego powodu, że nie wszyscy oczekują od Motorhead wszechstronności. To już nie ten okres, aby kapela szła w tym kierunku. Wystarczy, że dobrze brzmią.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Już od pierwszych sekund grupa daje jasno do zrozumienia, że nie ma zamiaru niczego zmieniać, niczym zaskakiwać. "
    ... i całe szczęście ;) Od Motorów nikt nie oczekuje zaskoczenia, mam być szybko, głośno i do przodu (jak mawia jeden dyrektor z Torunia).
    Kocham Motorhead!

    OdpowiedzUsuń
  3. No i niestety to chyba będzie ostatnia płyta Motörhead. Szkoda Lemmy'ego...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024