[Recenzja] Lynyrd Skynyrd - "Second Helping" (1974)



"Second Helping" to jeden z tych albumów, które swój ogromny sukces komercyjny zawdzięczają praktycznie wyłącznie jednemu przebojowi. "Sweet Home Alabama", bo o nim mowa, to bezsprzecznie jeden z największych rockowych hitów. Kawałek został niemiłosiernie ograny na wszystkie możliwe sposoby, więc po czasie może solidnie irytować, ale w zasadzie trudno się temu dziwić. W kategorii takiego lekkiego, bezpretensjonalnego, a przy tym bardzo prostego grania jest to faktycznie niezła rzecz, z autentycznie chwytliwą, skoczną melodią. Gorzej, że reszta płyty wypada znacznie mniej charakterystycznie. "Sweet Home Alabama" słusznie umieszczono na samym początku, bo to jedyny tak łatwo wpadający w ucho kawałek.

Całkiem pozytywne wrażenie sprawia jeszcze lekko bluesowa ballada "I Need You" z fajną partią wokalną Ronniego Van Zandta i niezłymi solówkami gitarzystów, choć ogólnie sprawia wrażenie zbyt jednostajnej, pozbawionej jakiegokolwiek budowania napięcia. Druga ballada, zalatująca country "The Ballad of Curtis Loew", wypada niestety zupełnie bezbarwnie. Z bardziej energetycznych kawałków jako tako bronią się luzackie, przepełnione klimatem południa Stanów Zjednoczonych "Swamp Music", "The Needle and the Spoon" oraz "Call Me the Breeze", choć ten ostatni to akurat kompozycja J.J. Cale'a. Słabsze wrażenie pozostawia hardrockowy "Workin' for MCA", nie dość, że sam w sobie dość nijaki, to jeszcze niezbyt tu pasujący właśnie ze względu na cięższe brzmienie oraz brak tego południowego luzu. Jest tu też niestety jeden prawdziwie okropny kawałek, "Don't Ask Me No Questions" - taki banał i sztampę trudno zaakceptować nawet w tej stylistyce. O dziwo, to właśnie to nagranie wytypowano na pierwszy singiel, który - i to już nie jest zaskoczeniem - w ogóle nie wszedł do notowań. Dopiero gdy przyszła druga pomoc, w postaci "Sweet Home Alabama", zespół dorobił się pierwszego przeboju.

Jeden hit może zapewnić dobrą sprzedaż całego albumu, ale nie sprawi, że będzie się go w całości słuchać z równą przyjemnością. Tak samo jedna ewidentna wpadka nie obniża jakoś znacząco poziomu. Jako całość jest to raczej średni longplay, który - podobnie jak debiut Lynyrd Skynyrd - w sprzyjających okolicznościach może zapewnić przyjemne tło, ale zupełnie nie wyobrażam sobie słuchania takiej muzyki jako jedynej czynności w danym momencie.

Ocena: 6/10



Lynyrd Skynyrd - "Second Helping" (1974)

1. Sweet Home Alabama; 2. I Need You; 3. Don't Ask Me No Questions; 4. Workin' for MCA; 5. The Ballad of Curtis Loew; 6. Swamp Music; 7. The Needle and the Spoon; 8. Call Me the Breeze

Skład: Ronnie Van Zant - wokal; Gary Rossington; gitara; Allen Collins - gitara; Ed King - gitara, gitara basowa (2,3); Leon Wilkeson - gitara basowa (1,4-8); Bob Burns - perkusja (1,3-8); Billy Powell - instr. klawiszowe
Gościnnie: Al Kooper - dodatkowy wokal (1), pianino (3,5); Clydie King, Sherlie Matthews, Merry Clayton - dodatkowy wokal (1); Mike Porter - perkusja (2); Bobby Keys, Trewor Lawrence, Steve Madiao - instr. dęte (3,8)
Producent: Al Kooper


Komentarze

  1. Widzę, że oceny na RYM'ie pospadały- czy ja wiem, czy to tak zły album, żeby dawać mu tylko 6? Mi tam ocena 8 (stara) bardziej tu pasuje (nie słuchałem go aż tak dawno temu), wydawało mi się, że jest lepszy od "Street Survivors", któremu podtrzymujesz ocenę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przesłuchałem właśnie "Workin' for MCA", "The Ballad of Curtis Loew", "Swamp Music" i faktycznie, to takie przeciętne, nawet nudne granie.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja teraz słucham "Groundhogs - Blues Obituary 1969". Fajne, i chyba pójdę za ciosem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Groundhogs to w sumie ciekawsza kapela od Lynyrd Skynyrd. Najlepsze są dwa następne albumy, "Thank Christ for the Bomb" i przede wszystkim "Split".

      Usuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024