[Recenzja] Derek and the Dominos - "In Concert" (1973)



Wkrótce po zakończeniu nagrań na album "Layla and Other Assorted Love Songs", a jeszcze przed jego wydaniem, grupa Derek and the Dominos rozpoczęła podbój Stanów Zjednoczonych. Trasa odbyła się praktycznie bez udziału Duane'a Allmana. Gitarzysta, ze względu na zobowiązania wobec macierzystego The Allman Brothers Band, pojawił się tylko na dwóch koncertach, na początku grudnia 1970 roku, w Tampie i Nowym Jorku. Najważniejsze występy odbyły się jednak nieco ponad miesiąc wcześniej, 23 i 24 października w nowojorskim Fillmore East. To właśnie ich fragmenty wypełniły dwupłytowy album "In Concert", wydany ponad dwa lata później, gdy grupa już nie istniała.

Na repertuar tylko częściowo składają się kompozycje z jedynego albumu zespołu. Co ciekawe, zabrakło tego najsłynniejszego utworu. Ale przecież w tamtych czasach na koncertach - i albumach koncertowych - nie chodziło przecież o to, by odegrać swoje największe przeboje. Sam repertuar miał drugorzędne znaczenie. Liczyło się to, by zaprezentować go w jak najbardziej porywający sposób, traktując studyjne pierwowzory jako punkt wyjścia do improwizacji, w czasie których liczyły się zarówno indywidualne umiejętności instrumentalistów, jak i zgranie całego zespołu. Tak jest i tutaj. "In Concert" rozpoczyna się od "Why Does Love Got to Be So Sad?". W oryginale jest to krótka, banalna piosenka, jeden z niewielu kiepskich momentów "Layla and Other Assorted Love Songs". Jednak na żywo utwór nabrał znacznie większego luzu i polotu, rozrósł się ponad dwukrotnie i zachwyca fantastyczną grą muzyków - przede wszystkim licznymi solówkami Claptona, ale także organowym tłem Whitlocka, basowym pulsem Radle'a i energetyczną grą Gordona. Słychać tu niesamowitą chemię, jaka panowała między muzykami - i nie mam bynajmniej na myśli ich problemów z narkotykami. Wspomniany longplay reprezentują tu jeszcze "Tell the Truth" i klasyczna bluesowa ballada "Have You Ever Loved a Woman?", które również zaprezentowano w bardziej jamowych wersjach. Nie ma tu jednak aż takiego progresu względem oryginałów, a w pierwszy chyba nawet wolę w bardziej zwartej wersji studyjnej.

Dużą zaletą "In Concert" jest obecność dwóch utworów z czasów Derek and the Dominos, które nie trafiły na oryginalne wydanie "Layla and Other Assorted Love Songs" (ich studyjne wersje można znaleźć tylko na niektórych wznowieniach). "Roll It Over", kawałek ze strony B pierwszego singla zespołu, to w studyjnej wersji po prostu fajna piosenka, z bluesowymi zagrywkami i nieco beatlesowską melodyką. W koncertowym wykonaniu został bardziej podkreślony bluesowy charakter, kosztem beatlesowania, a ponadto brzmienie zyskało zadziorności, doszła też fajna partia organów. Druga niespodzianka to odrzut z sesji, "Got to Get Better in a Little While". Część piosenkowa zdradza, że nie jest to jedna z najlepszych kompozycji tego składu, ale to wykonanie, zwłaszcza w długim fragmencie instrumentalnym, jest fantastyczne. Znów słychać mnóstwo jamowej swobody i świetne zgranie kwartetu.

Na album trafiło też całkiem sporo utworów znanych z solowego debiutu Claptona, w którego nagrywaniu brali zresztą udział także pozostali członkowie Derek and the Dominos. Wszystkie trzy, a więc "Bottle of Red Wine", "Blues Power" oraz rozbudowany tutaj do osiemnastu minut "Let It Rain" (dużą część tego czasu zajmuje perkusyjny popis Gordona - niezły, ale przydługawy), zyskują tutaj naprawdę wiele. W końcu zyskały energię i odpowiednio ostre brzmienie, czego tak bardzo brakuje na całej tamtej płycie. Tym bardziej nie ma sensu w jej kupowaniu czy w ogóle słuchaniu. Okres, zanim Clapton zaczął współpracę z Whitlockiem, Radle'em i Gordonem, reprezentuje na "In Concert" tylko jedna kompozycja z repertuaru Blind Faith. Wybór akurat "Presence of the Lord" absolutnie nie dziwi, bo to przecież pierwszy utwór samodzielnie napisany przez gitarzystę, włącznie z tekstem. I jest to w dodatku jego najlepsza chyba kompozycja - wspaniała, emocjonalna ballada. Tyle tylko, że akurat w tej wersji fatalnie wypada śpiew. Dużą zaletą oryginału jest właśnie partia wokalna Steve'a Winwooda, będącego nieporównywalnie lepszym wokalistą od Claptona, którego śpiew na całym "In Concert" stanowi najsłabsze ogniwo, a w tym utworze został kompletnie położony. 

W 1994 roku album wznowiono pod tytułem "Live at the Fillmore", całkowicie zmieniając okładkę (zdjęcie zespołu zastąpiła fotografia Claptona), podmieniając trzy utwory na inne wykonania ("Why Does Love Got to Be So Sad?", "Let It Rain" i "Tell the Truth"), a także dodając cztery w ogóle nie obecne na pierwotnym wydaniu ("Key to the Highway", "Nobody Knows You When You're Down and Out", "Little Wing", "Crossroads"). Album w oryginalnej formie również doczekał się kompaktowych wznowień.

"In Concert" to bardzo fajny suplement "Layla and Other Assorted Love Songs", pokazujący Derek and the Dominos od trochę innej, chyba ciekawszej strony. Ale takich koncertówek powstało wówczas wiele, nierzadko lepszych, by wspomnieć tylko o podobnym stylistycznie, ale o wiele bardziej porywającym "At Fillmore East" The Allman Brothers Band. Tutaj trafiają się sporadycznie momenty mniej ekscytujące, poszczególne nagrania wypadają w sumie dość podobnie do siebie, a do życzenia sporo pozostawia warstwa wokalna. "In Concert" to wydawnictwo raczej tylko dla miłośników takiego trochę jamowego, a trochę piosenkowego grania, jakie w chwili wydania tego longplaya powoli już odchodziło do przeszłości.

Ocena: 7/10



Derek and the Dominos - "In Concert" (1973)

LP1: 1. Why Does Love Got to Be So Sad?; 2. Got to Get Better in a Little While; 3. Let It Rain; 4. Presence of the Lord
LP2: 1. Tell the Truth; 2. Bottle of Red Wine; 3. Roll It Over; 4. Blues Power; 5. Have You Ever Loved a Woman?


Derek and the Dominos - "Live at the Fillmore" (1994)


CD1: 1. Got to Get Better in a Little While; 2. Why Does Love Got to Be So Sad?; 3. Key to the Highway; 4. Blues Power; 5. Have You Ever Loved a Woman?; 6. Bottle of Red Wine
CD2: 1. Tell the Truth; 2. Nobody Knows You When You're Down and Out; 3. Roll It Over; 4. Presence of the Lord; 5. Little Wing; 6. Let It Rain; 7. Crossroads

Skład: Eric Clapton - wokal i gitara; Bobby Whitlock - instr. klawiszowe, dodatkowy wokal; Carl Radle - gitara basowa; Jim Gordon - perkusja i instr. perkusyjne
Producent: Derek and the Dominos

Po prawej: okładka "Live at the Fillmore".


Komentarze

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Pearl Jam - "Dark Matter" (2024)

[Recenzja] ||ALA|MEDA|| - "Spectra Vol. 2" (2024)

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Van der Graaf Generator - "The Least We Can Do Is Wave to Each Other" (1970)

[Recenzja] Santana - "Welcome" (1973)