Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2014

[Recenzja] Fleetwood Mac - "Future Games" (1971)

Obraz
Nieczęsto się zdarza, by założyciel zespołu był pierwszym członkiem, jaki go opuścił. Tak jednak stało się w przypadku Fleetwood Mac. Peter Green został usunięty ze składu, gdy jego narkotykowe uzależnienie i pogarszający się stan zdrowia psychicznego, stały się zagrożeniem dla dalszej działalności. Niedługo później ze składem rozstał się także Jeremy Spencer. Podczas trasy koncertowej w lutym 1971 roku poinformował pozostałych muzyków, że idzie po gazetę, po czym już nie wrócił... Po kilku dniach szalonych poszukiwań okazało się, że wstąpił do religijnego ruchu Children of God, rezygnując z muzycznej kariery. Co ciekawe, zespół zwrócił się wówczas do Greena, aby wziął udział w pozostałych zaplanowanych koncertach, na co gitarzysta chętnie przystał. Było to jednak rozwiązanie tymczasowe. Po zakończeniu trasy postanowiono zebrać nowy skład. Do Micka Fleetwooda, Johna McVie i Danny'ego Kirwana oficjalnie dołączyła współpracująca z grupą od dłuższego czasu pianistka Christine P

[Artykuł] Historie okładek: "Death Walks Behind You" Atomic Rooster

Obraz
Większość okładek powstaje specjalnie z myślą o danym wydawnictwie. Czasem zdarza się jednak, że wykorzystywane jest dzieło istniejące już wcześniej. Tak było chociażby przypadku okładki albumu "Death Walks Behind You" zespołu Atomic Rooster, na której wykorzystano obraz "Nabuchodonozor" Williama Blake'a. William Blake (1757-1827) to słynny angielski poeta, pisarz, malarz, rytownik, drukarz i mistyk. Zaliczany bywa do tzw. "poetów wyklętych" - ze względu na liczne skandale obyczajowe, ich twórczość była odrzucana przez współczesnych, dopiero po śmierci zyskiwała popularność. Obraz "Nabuchodonozor" powstał w 1795 roku. Przedstawia króla Babilonii, Nabuchodonozora II, a konkretnie zainspirowany został następującym fragmentem Biblii z Księgi Daniela:  Wypędzono go spośród ludzi, żywił się trawą jak woły, a rosa z nieba go obmywała. Włosy jego urosły [niby] pióra orła, paznokcie zaś jego jak [pazury] ptaka (Dn 4,30). Reprodukcja obrazu

[Recenzja] Fleetwood Mac - "The Original Fleetwood Mac" (1971)

Obraz
"The Original Fleetwood Mac" to kolejna składanka w dorobku Fleetwood Mac. Ciekawe, że na tamtym etapie kariery, zespół miał w dyskografii więcej kompilacji, niż regularnych albumów. Jednak tym razem uwzględniono wyłącznie materiał nigdy wcześniej niepublikowany, co znacznie zwiększa wartość tego wydawnictwa. Utwory zostały zarejestrowane podczas różnych sesji, w latach 1967-68. Najstarsze nagrania pochodzą z sierpnia 1967 roku, gdy grupa jeszcze formalnie nie istniała. Peter Green, John McVie i Mick Fleetwood byli wtedy wciąż członkami zespołu Johna Mayalla. Lider pozwolił im wykorzystać część swojego czasu studyjnego. Rezultatem były dwa utwory: zadziorny instrumental "Fleetwood Mac" - nazwany tak przez Greena na cześć sekcji rytmicznej - wyróżniający się świetnymi solówkami lidera na gitarze i harmonijce, a także bardzo typowa bluesowa ballada "First Train Home". To właśnie po ich nagraniu Green podjął decyzję o stworzeniu własnego zespołu, w skład

[Recenzja] Fleetwood Mac - "Greatest Hits" (1971)

Obraz
Tytuł mówi wszystko. To po prostu składanka największych hitów Fleetwood Mac zarejestrowanych do 1971 roku. A więc głównie w bluesowym okresie, gdy grupą dowodził Peter Green. Jest to jednak pozycja o tyle godna uwagi, że zawiera przede wszystkim utwory wcześniej wydane wyłącznie na singlach, ewentualnie na innych kompilacjach. "Greatest Hits" stanowi zatem doskonałe uzupełnienie pierwszych trzech albumów zespołu. I zdecydowanie nie należy traktować tego wydawnictwa wyłącznie jako suplementu dla największych fanów, gdyż owe niealbumowe przeboje nierzadko okazują się ciekawsze od nagrań, które trafiły na regularne płyty. Trochę w sumie niepotrzebnie zamieszczono tu cztery utwory znane już ze studyjnych albumów: "Shake Your Moneymaker" z eponimicznego debiutu, "Stop Messin' Round" i "Love That Burns" z "Mr. Wonderful", a także "Rattlesnake Shake" z "Then Played On". Żaden z nich nie był przecież przebojem. B

[Recenzja] Fleetwood Mac - "Then Play On" (1969)

Obraz
Po wydaniu dwóch albumów utrzymanych ściśle w stylistyce brytyjskiego bluesa, przyszedł czas na zmiany. Jeszcze w 1968 roku skład Fleetwood Mac poszerzył się o 18-letniego gitarzystę Danny'ego Kirwana. Muzyk zaczynał karierę w bluesowym trio Boilerhouse, które zostało zaangażowane jako koncertowy support dla Fleetwood Mac. Członkowie słynniejszej grupy byli pod wrażeniem umiejętności Kirwana, a jednocześnie zawiedzeni poziomem gry sekcji rytmicznej. Postanowili więc zorganizować przesłuchania, aby znaleźć bardziej utalentowanych współpracowników dla gitarzysty. Chętnych było wielu, ale żaden nie sprostał wymaganiom. Młody muzyk otrzymał więc zaproszenie do Fleetwood Mac. Tuż potem zespół niespodziewanie zaliczył wielki sukces z serią trzech niealbumowych singli, które dotarły na podium brytyjskiego notowania: "Albatross" (1. miejsce na liście sprzedaży), "Man of the World" i "Oh Well" (oba doszły do 2. pozycji). Innym ważnym wydarzeniem była ses

[Artykuł] Historie okładek: "In Rock" Deep Purple

Obraz
Pomysł na najsłynniejsza okładki Deep Purple opiera się na dwuznaczności słowa "rock", oznaczającego zarówno muzykę rockową, jak i skałę. Na pomysł umieszczenia na okładce pomnika Mount Rushmore National Memorial, w którym twarze czterech najważniejszych prezydentów USA zastąpiono podobiznami muzyków Deep Purple, wpadł ówczesny menadżer zespołu, Tony Edwards. Ówczesny basista, Roger Glover, wyjaśniał: Kiedy gdzieś graliśmy, mówiło się: "Deep Purple in concert". Nie "Deep Purple show", nie "Deep Purple gra dziś wieczorem", ale "Deep Purple in concert". Trochę pretensjonalnie. A Tony Edwards wpadł na pomysł, aby to "Deep Purple in concert" zmienić na "Deep Purple in rock" i przedstawić nas wykutych w skale Mount Rushmore. To cała historia . Podobno rewers okładki także miał przedstawiać muzyków wykutych w Mount Rushmore, ale widocznych od tyłu - pomysł został ponoć odrzucony, bo nie spodobał się któremuś

[Recenzja] Fleetwood Mac - "Mr. Wonderful" (1968)

Obraz
Drugi album Fleetwood Mac ukazał się zaledwie pół roku po debiucie. W latach 60. tak częste wydawanie płyt długogrających było normą. Jednak nie dla każdego wykonawcy było to dostatecznie dużo czasu, aby poradzić sobie z utrzymaniem równego poziomu kolejnych wydawnictw. Niestety, zadanie to przerosło także muzyków Fleetwood Mac. Starali się to ukryć za pomocą bogatszych aranżacji - wiele utworów na "Mr. Wonderful" zostało zarejestrowane z sekcją dętą, ponadto większą rolę odgrywają partie pianina, za które odpowiada Christine Perfect (wówczas związana z Chicken Shack, później na stałe dołączyła do Fleetwood Mac; prywatnie zaś została żoną Johna McVie). Niestety, pomimo tego, wyraźnie słychać brak pomysłów. Szczególnie w utworach Jeremy'ego Spencera. Z sześciu kompozycji, w których wystąpił jako wokalista i solowy gitarzysta, aż cztery opierają się na identycznym riffie (autorski "Need Your Love Tonight" oraz przeróbki "Dust My Broom" i "Comin

[Recenzja] Fleetwood Mac - "Fleetwood Mac" (1968)

Obraz
Nazwa Fleetwood Mac kojarzona jest obecnie przede wszystkim z kilkoma poprockowymi albumami z drugiej połowy lat 70., które odniosły spory sukces komercyjny. Dekadę wcześniej był to zupełnie inny zespół, zarówno pod względem personalnym, jak i stylistycznym. Założony został w 1967 roku przez brytyjskiego gitarzystę Petera Greena, który kilkanaście miesięcy wcześniej zasłynął jako następca Erica Claptona w grupie Bluesbreakers Johna Mayalla, z którą nagrał album "A Hard Road" i kilka singli. To właśnie tam poznał basistę Johna McVie, a także zasugerował liderowi wyrzucenie perkusisty Aynsleya Dunbara (który wyraził swoje rozgoryczenie formując grupę The Aynsley Dunbar Retaliation, co dosłownie znaczy "odwet Aynsleya Dunbara") i ściągnięcie na jego miejsce Micka Fleetwooda, z którym grał już wcześniej. Peterowi tak dobrze współpracowało się z tą sekcją rytmiczną, że zaproponował im stworzenie nowej grupy, a jako dodatkową zachętę postanowił ochrzcić ją nazwą łącz

[Artykuł] Historie okładek: "Born Again" Black Sabbath

Obraz
Tym razem o jednej z najbrzydszych i najgorszych okładek wszech czasów, za którą kryje się interesująca historia powstania... Kiedy ją zobaczyłem, zwymiotowałem - to wyznanie ówczesnego wokalisty Black Sabbath, Iana Gillana. Lider zespołu, gitarzysta Tony Iommi, w swojej autobiografii pisał: Ian nie mógł uwierzyć, kiedy ją zobaczył: "Nie możecie tego zrobić. Nie możecie dać na okładce dziecka z rogami i szponami!". Był nią całkowicie zdegustowany. Podobno ktoś pokazał projekt okładki Donowi Ardenowi [ówczesnemu menadżerowi zespołu], a jemu się to spodobało. Wmawiał ją nam mówiąc: "Ona narobi mnóstwo zamieszania, wzbudzi zainteresowanie, wszyscy będą o tym mówić!". Kiedy ją po raz pierwszy zobaczyłem, byłem w rozterce, ale w końcu się na nią zgodziliśmy . Oryginał. Przygotowanie okładki Don Arden zlecił Steve'owi Joule'owi, projektującemu wówczas okładki na solowe albumy byłego wokalisty Black Sabbath, Ozzy'ego Osbourne'a. Joule, n

[Recenzja] John Mayall & the Bluesbreakers - "A Hard Road" (1967)

Obraz
"A Hard Road" to drugi studyjny album Johna Mayalla i jego Bluesbreakers. Nagrany już bez Erica Claptona - który wspólnie z Jackiem Bruce'em i Gingerem Bakerem stworzył supergrupę Cream -oraz bez perkusisty Hugh Flinta, który odszedł do Savoy Brown. Ich miejsce zajęli jednak równie utalentowani muzycy - Peter Green i Aynsley Dunbar. Green występował wcześniej w rhythm'n'bluesowej grupie Shotgun Express (w skład której wchodzili także inni muzycy, którzy zrobili później spore kariery: wokalista Rod Stewart, perkusista Mick Fleetwood czy przyszły klawiszowiec Camel, Peter Bardens). Dunbar również grywał w różnych amatorskich składach, a niewiele brakowało, by trafił do grupy Jimiego Hendrixa (o tym, że nie został wybrany, zadecydował rzut monetą). W składzie Bluesbreakers pozostał natomiast basista John McVie oraz, oczywiście, sam Mayall. W kilku nagraniach znów wystąpiła sekcja dęta, a w jej składzie znaleźli się grający na poprzednim albumie John Almond i Ala

[Recenzja] John Mayall with Eric Clapton - "Blues Breakers" (1966)

Obraz
John Mayall to niezwykle ważna postać. Uznawany jest za twórcę stylu określanego mianem blues rocka. Co prawda już wcześniej działały w Wielkiej Brytanii rockowe zespoły inspirujące się bluesem - żeby wspomnieć tylko o The Rolling Stones, The Yardbirds czy The Animals - jednak u Mayalla to blues, w swojej zelektryfikowanej odmianie, był podstawą. Same kompozycje, zwłaszcza na jego wczesnych albumach, są oparte na typowo bluesowych rozwiązaniach, lecz wykonane z rockową energią i cięższym brzmieniem. Stylistyka ta szybko znalazła licznych naśladowców. Druga połowa lat 60. ubiegłego wieku to wysyp bluesrockowych grup w rodzaju Cream, Fleetwood Mac, Savoy Brown, Chicken Shack, Ten Years After, Free, Groundhogs, Keef Hartley Band, The Aynsley Dunbar Retaliation czy czerpiącego także z jazzu Colosseum. Co istotne, wiele z nich współtworzyli muzycy, którzy doświadczenie zbierali grając z Mayallem. Ojciec blues rocka zadebiutował w 1965 roku koncertówką "John Mayall Plays John May

[Recenzja] Mike Oldfield - "Five Miles Out" (1982)

Obraz
Na przełomie lat 70.  i 80., Mike Oldfield zmienił formułę swoich płyt. Nie rezygnując całkiem z bardziej rozbudowanych utworów, zaczął coraz częściej nagrywać zwyczajne piosenki. Album "Five Miles Out" przyniósł dwa umiarkowane hity (oba single doszły jedynie do piątej dziesiątki UK Singles Chart, a w Stanach w ogóle nie trafiły do notowania). Na tle wcześniejszej twórczości, "Family Man" i tytułowy "Five Miles Out" wyróżniają się piosenkową budową, mniej złożoną fakturą brzmieniową oraz większym naciskiem na prostą, chwytliwą linię melodyczną. I o ile dotąd partie wokalne, głównie pod postacią wokaliz, były jedynie mało w sumie istotnym dodatkiem do twórczości Oldfielda, tak w tych nagraniach warstwa instrumentalna jest sprowadzana głównie do roli akompaniamentu dla konwencjonalnego śpiewu Maggie Reilly (w kawałku tytułowym słychać też przetworzony wokoderem głos Oldfielda). Innym krótkim utworem jest "Mount Teidi", ale to już w pełni inst

[Artykuł] Historie okładek: "In the Court of the Crimson King" King Crimson

Obraz
Wydany w październiku 1969 roku debiutancki album King Crimson, "In the Court of the Crimson King", wzbudził szok ówczesnych słuchaczy rocka - zarówno zawartą na nim muzyką, jak i za sprawą zdobiącej go okładki. Brytyjski magazyn Disc określił ją nawet "najstraszniejszą okładką roku"... Peter [Sinfield, tekściarz grupy] przyniósł obraz i od razu przypadł nam do gustu - wspominał gitarzysta King Crimson, Robert Fripp, w francuskim magazynie Rock & Folk. Ostatnio zabrałem oryginał z biura EG, ponieważ trzymali go w świetle słonecznym, co oczywiście spowodowałoby jego zniszczenie. Twarz na przodzie okładki to Schizotymik, natomiast wewnątrz znajduje się Karmazynowy Król. Jeśli zakryje się uśmiechnięte usta [króla], wtedy oczy wyrażają nieskończony smutek. Co można dodać? Okładka oddaje muzykę.  Schizotymik i Karmazynowy Król to oczywiście postaci z tekstów utworów z albumu: "21st Century Schizoid Man" i "The Court of the Crimson King".

[Recenzja] Mike Oldfield - "Ommadawn" (1975)

Obraz
Mike Oldfield po raz trzeci nagrał album oparty na tym samym schemacie. "Ommadawn" składa się - przynajmniej według opisu na okładce - jedynie z dwuczęściowej kompozycji tytułowej. Opartej na niewielu motywach, które ulegają nieznacznym przetworzeniom - głównie pod względem brzmieniowym. W tym aspekcie album charakteryzuje się prawdziwym bogactwem. Instrumentarium obejmuje przeróżne gitary akustyczne i elektryczne, harfę, mandolinę, buzuki, bandżo, fortepian, elektryczne organy i syntezatory (na wszystkich tych instrumentach zagrał sam Oldfield), a także northumbryjskie i irlandzkie dudy, flet, fletnię pana, trąbkę i inne dęciaki oraz przeróżne perkusjonalia, głównie afrykańskiego pochodzenia (na tych instrumentach zagrali liczni goście, wśród których znalazło się rodzeństwo Mike'a, Sally i Terry, a także francuski perkusista Pierre Moerlen z grupy Gong). "Ommadawn" przynosi pewien postęp nie tylko w kwestii bogatszego brzmienia. Oldfield od czasu "

[Recenzja] Mike Oldfield - "Hergest Ridge" (1974)

Obraz
Przygotowując materiał na następcę "Tubular Bells", Mike Oldfield uciekł od miejskiego zgiełku, zaszywając się gdzieś w wiejskich rejonach angielsko-walijskiego pogranicza, w cieniu wzgórza Hergest Ridge. Stąd też wziął się właśnie taki tytuł drugiego wydawnictwa muzyka. Sesja nagraniowa albumu odbyła się wiosną 1974 roku, w studiu The Manor, położonym w malowniczej angielskiej wsi Shipton-on-Cherwell (gdzie nagrywali też tacy twórcy, jak Gong, Henry Cow, Faust czy Tangerine Dream). Ponownie większość partii instrumentalnych zostało zarejestrowane przez Oldfielda samodzielnie, jednak można usłyszeć tu także partie obojów Lindsay Cooper (ze składu Henry Cow) i June Whiting czy trąbkę Teda Hobarta, a także wokalizy Sally Oldfield i Clodagh Simonds. Longplay ukazał się w sierpniu 1974 roku, stając się ogromnym sukcesem komercyjnym, debiutując na szczycie brytyjskiego notowania i utrzymując się na nim przez trzy tygodnie (podczas których drugie miejsce zajmował "Tubular

[Recenzja] Mike Oldfield - "Tubular Bells" (1973)

Obraz
Zanim Mike Oldfield zajął się tworzeniem radiowych hitów, zyskał sławę jako twórca bardziej rozbudowanych form. Kojarzony jest przede wszystkim z jednym dziełem, które stało się dla niego prawdziwą  idée fixe , do której wracał na różnych etapach kariery, nagrywając różne kontynuacje, alternatywne wersje i przeróbki. Prace nad "Tubular Bells", wówczas nazywanym po prostu "Opus One", rozpoczął jeszcze jako nastolatek. Pierwotną wersję Oldfield zarejestrował w domu, na zwyczajnym magnetofonie, z którego usunął głowicę kasującą - dzięki temu mógł dogrywać kolejne partie instrumentalne. Następnie zaczął rozglądać się za wytwórnią, która sfinansowałaby profesjonalną sesję. Początkowo spotykał się z niechęcią wydawców. W końcu jednak zetknął się z Richardem Bransonem, który właśnie zakładał nową wytwórnię - Virgin Records. Branson zareagował znacznie bardziej entuzjastycznie na przedstawiony materiał i podjął decyzję, by "Tubular Bells" było pierwszym album

[Artykuł] Historie okładek: "Somewhere in Time" Iron Maiden

Obraz
W pierwszej części nowego cyklu postanowiłem zaprezentować jedną z najbardziej niesamowitych okładek, która ozdobiła szósty album Iron Maiden, "Somewhere in Time" z 1986 roku. Okładkę "Somewhere in Time", podobnie jak poprzednich albumów zespołu, zaprojektował Derek Riggs. Jak zwykle znalazła się na niej maskotka zespołu - Eddie. Postać ta towarzyszy Iron Maiden już od wczesnych koncertów, na których pojawiała się nosząca to imię teatralna maska plująca krwią, jednak ostateczny wizerunek Eddiego to zasługa Riggsa. To oni do mnie dotarli - wyjaśniał grafik. Jako wolny strzelec projektowałem wtedy okładki płyt, czasem też książek. Menadżer Ironów widywał okładki albumów jazzowych i zapragnął obejrzeć moje portfolio. Co się tyczy Eddiego, to narodził się on jeszcze przed Iron Maiden. Wymyśliłem go półtora roku przed podpisaniem kontraktu przez zespół . Od tamtej pory postać Eddiego pojawia się na okładkach wszystkich studyjnych albumów zespołu, a także większo