Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2013

[Artykuł] Najważniejsze utwory Pink Floyd

Obraz
Długo zastanawiałem się czy ma sens stworzenie artykułu o Pink Floyd w ramach cyklu Najważniejsze utwory . W końcu nie był to zespół nagrywający piosenki (poza samym początkiem działalności), a spójne, tworzące całość albumy. Niemniej jednak, zawsze tworzyli także utwory stanowiące klasę (klasykę) samą w sobie. A wkładu zespołu w rozwój muzyki nie da się przecenić - to kolejny argument, jaki przekonał mnie do stworzenia poniższego tekstu. Pink Floyd w 1968 roku: Nick Mason, Syd Barrett, David Gilmour, Roger Waters i Rick Wright. 1. "See Emily Play" (niealbumowy singiel, 1967) Drugi singiel zespołu, a zarazem pierwszy przebój na brytyjskiej liście przebojów - osiągnął na niej 6. miejsce. Pod względem muzycznym jest to typowa dla ówczesnego lidera grupy, Syda Barretta, psychodeliczna piosenka, o nieco popowym zabarwieniu - zupełnie jednak niezapowiadająca tego, co zespół miał zaprezentować na swoim eksperymentalnym debiucie, wydanym dwa miesiące później "T

[Recenzja] Motörhead - "March ör Die" (1992)

Obraz
Początek lat 90. był niewątpliwie udanym okresem dla Motörhead. Album "1916" odniósł komercyjny sukces i został nominowany do nagrody Grammy. Warto też wspomnieć o współpracy Lemmy'ego z Ozzym Osbourne'em - pomógł skomponować cztery utwory na jego album "No More Tears" (w tym przeboje "Mama, I'm Coming Home" i "I Don't Want to Change the World"), co z pewnością przyczyniło się do wzrostu zainteresowania jego grupą. Niestety, dobra passa nie trwała długo. Już podczas pracy nad albumem "March ör Die" doszło do zmian w składzie. W trakcie sesji ze składu odszedł Phil Taylor. Jego grę słychać tylko w jednym kawałku. Większość partii perkusyjnych zarejestrował Tommy Aldridge (znany ze współpracy z Osbourne'em), w jednym utworze zagrał ponadto Mikkey Dee, który wkrótce potem został członkiem zespołu (a z tej trójki tylko jego nazwisko pojawiło się na okładce albumu). Gdy longplay się ukazał, nie stał się kolejnym hi

[Recenzja] Motörhead - "1916" (1991)

Obraz
W 1987 roku do Motörhead wrócił perkusista Phil Taylor, po czym grupa nagrała album zatytułowany "Rock 'n' Roll". Był to najbardziej monotonny i najmniej wyrazisty album zespołu z wydanych do tamtej pory. Sprzedawał się nieźle, ale nie spotkał się z uznaniem krytyki. Muzycy wyciągnęli odpowiednie wnioski, zrobili sobie dłuższą przerwę, po czym nagrali kolejny album, na którym zadbali o większą różnorodność. Czy wyszło to na dobre? Początek longplaya bynajmniej nie zapowiada żadnych zmian. Cztery pierwsze kawałki to typowy Motörhead - energetyczne, rozpędzone granie na pograniczu hard rocka, heavy metalu i punku. Najbardziej z nich przebojowy, rock'n'rollowy "Going to Brazil" stał się kolejnym koncertowym klasykiem. "I'm So Bad (Baby I Don't Care)" i singlowy "The One to Sing the Blues" również były chętnie wykonywane podczas występów. Słusznie zapomniany został natomiast zupełnie bezbarwny "No Voices in the S

[Recenzja] Motörhead - "Orgasmatron" (1986)

Obraz
Po zakończeniu trasy promującej album "Another Perfect Day", ze składu wyleciał Brian Robertson. Koncerty wyraźnie pokazały, że nie pasował on do tego zespołu, a w dodatku odmawiał grania starszych kawałków.  Jego miejsce zajęli aż dwaj gitarzyści: Phil Campbell, który do dziś występuje z grupą, oraz Michael "Würzel" Burston, który odszedł w połowie lat 90. Niedługo później, ze składu odszedł także perkusista Phil Taylor. Jego tymczasowym, jak się wkrótce okazało, zastępcą został Pete Gill (wcześniej członek Saxon). Nowy skład, w którym jedynym oryginalnym członkiem był Lemmy, po raz pierwszy wszedł do studia w 1984 roku, by zarejestrować cztery nowe utwory na kompilację "No Remorse" (wśród których znalazł się spory przebój "Killed by Death"). Głównym celem tego wydawnictwa było wypełnienie kontraktu z dotychczasowym wydawcą. Następnie zespół stworzył własną wytwórnię i bez pośpiechu zabrał się za nowy materiał, który ukazał się dopiero w

[Recenzja] Motörhead - "Another Perfect Day" (1983)

Obraz
"Another Perfect Day" to jedyny album zespołu nagrany z gitarzystą Brianem Robertsonem, znanym przede wszystkim z grupy Thin Lizzy. Zmiana składu zaowocowała wzbogaceniem stylu o nowe elementy. Rozpoczynający całość "Back at the Funny Farm" to akurat kawałek bardzo typowy dla Motörhead, utrzymany w szybkim tempie i oparty na charakterystycznym, uwypuklonym w miksie basie. Jednak już "Shine" i "Dancing on Your Grave" zawierają więcej elementów charakterystycznych dla typowego hard rocka, bardziej wyrazista jest tu warstwa melodyczna, zarówno za sprawą solówek Robertsona, jak i śpiewu Lemmy'ego. Takich momentów jest tu więcej, żeby wspomnieć o wolniejszym "One Track Mind", tytułowym "Another Perfect Day", czy najbardziej znanym z tego albumu "I Got Mine". Nawet w bardziej typowych kawałkach zdarzają się niespodzianki, jak partia pianina w "Rock It". Włączenie to instrumentarium brzmień klawiszowych

[Recenzja] Motörhead - "Iron Fist" (1982)

Obraz
Jakoś tak plastikowo wygląda ta żelazna pięść z okładki. Na szczęście, grafika nie przekłada się na zawartość muzyczną. Może trochę słabsze jest brzmienie. Producentem tym razem został gitarzysta grupy, Eddie Clarke (wsparty przez Willa Reida Dicka), a efekt jego pracy jest często krytykowany. Sam Lemmy nie krył swojego rozczarowania, co doprowadziło do pierwszego rozłamu w zespole. Clarke odszedł z zespołu wkrótce potem, podczas sesji nagraniowej EPki Lemmy'ego i wokalistki Wendy O. Williams, podczas której znów pełnił rolę producenta. Tym samym, "Iron Fist" jest ostatnim albumem klasycznego składu Motörhead. Pomijając kwestię brzmienia - może i nie jakiegoś słabego, ale różnego w zależności od utworu - sam materiał nie do końca przekonuje. Wciąż jest to bardzo energetyczne granie, ale muzycy coraz bardziej zjadają swój ogon. Utwór tytułowy (najbardziej znany z tego zestawu, co stało się swego rodzaju tradycją) to wyjątkowo bezczelna kopia "Ace of Spades&qu

[Recenzja] Motörhead - "No Sleep 'til Hammersmith" (1981)

Obraz
Pierwsza koncertówka w repertuarze Motörhead została zarejestrowana w szczytowym momencie kariery grupy. Wbrew tytułowi, nagrania nie mają nic wspólnego z londyńskim Hammersmith Odeon. Większość materiału pochodzi z występów w Leeds (28 marca 1981 roku) oraz Newcastle (29 i 30 marca), ponadto znalazł się tu też jeden kawałek z nieokreślonego występu z 1980 roku. Na repertuar składa się pięć kompozycji z albumu "Overkill" (tytułowa, "Stay Clean", "Metropolis", "No Class", "Capricorn"), trzy z "Ace of Spades" (tytułowa, "The Hammer", "(We Are) The Road Crew"), dwie z eponimicznego debiutu (tytułowa, "Iron Horse / Born to Lose") i tylko jedna z "Bomber" (tytułowa). Wykonania nie odbiegają od albumowych, jednak energia jest tu jeszcze większa. To zresztą za mało powiedziane, bo muzycy grają tu naprawdę powalająco, z niesamowitym wręcz czadem. Wrażenie robi zwłaszcza potężne brzmienie

[Recenzja] Motörhead - "Ace of Spades" (1980)

Obraz
Najsłynniejszy album Motörhead. To tutaj znalazł się najbardziej znany kawałek zespołu (tytułowy "Ace of Spades") i kilka innych chętnie wykonywanych na żywo utworów ("The Chase Is Better Than the Catch", "(We Are) the Road Crew", "The Hammer"). A pomiędzy nimi nie brakuje zwyczajnych wypełniaczy (w rodzaju np. "Love Me Like a Reptile", "Fire Fire", "Jailbait", "Dance"). Zespół nie proponuje tutaj niczego nowego, po prostu powtarza patenty z poprzednich albumów. Ale ze słabszym efektem, bo i repertuar słabszy - mniej tu wyrazistych kawałków i żadnych prób urozmaicenia materiału. Nie mam pojęcia, dlaczego akurat ten album spotkał się z tak dobrym przyjęciem. Mogę jeszcze zrozumieć, ze zrobił wrażenie w Stanach, bo poprzednie longplaye w ogóle nie były tam wydane (choć akurat tam nie spotkał się początkowo z tak wielkim zainteresowaniem). Ale w Europie, gdzie wcześniej ukazały się "Overkill"

[Recenzja] Motörhead - "Bomber" (1979)

Obraz
Album "Overkill" okazał się sporym sukcesem komercyjnym, więc zespół jeszcze w tym samym roku przygotował i wydał kolejny album, zatytułowany "Bomber". Producentem ponownie został Jimmy Miller (mający na koncie współpracę m.in. z The Rolling Stones, Traffic i Blind Faith), który jednak był praktycznie nieobecny ze względu na silne uzależnienie od heroiny. Dostarczył za to muzykom inspiracji do napisania ich pierwszego utworu o tematyce anty-narkotykowej - "Dead Men Tell No Tales". Brzmienie albumu jest równie solidne, co na poprzedniku, natomiast stylistyka jest typowo motörheadowa (z jednym wyjątkiem, o czym więcej za chwilę). Nie ma tu tylu klasycznych kawałków, co na "Overkill". W koncertowym repertuarze na dłużej zagościły jedynie kawałek tytułowy i... pominięty na winylowym wydaniu "Over the Top" (oryginalnie strona B singla "Bomber"). Jest to w sumie dziwne, bo nie brakuje tu naprawdę fajnych kawałków, przy któryc

[Recenzja] Motörhead - "Overkill" (1979)

Obraz
Motörhead to zespół, którego twórczość sprawdza się przede wszystkim na koncertach czy w pubie przy kuflu piwa. Do słuchana w domu, w większym skupieniu, jest zbyt monotonna (to jeszcze zależy od albumu), nastawiona wyłącznie na rozrywkę, pozbawiona jakiś większych artystycznych aspiracji. Sam kompletnie nie rozumiałem fenomenu popularności grupy, dopóki nie wziąłem udziału w jej koncercie (na Sonisphere Festival 2011). W takich warunkach trudno nie dać się porwać energetycznej muzyce zespołu. Historia Motörhead sięga 1975 roku. Właśnie wtedy Lemmy Kilmister został zwolniony z grupy Hawkwind i postanowił zebrać własny skład. Od samego początku zespół posiadał rozpoznawalny styl, wywodzący się bezpośrednio z rock and rolla i łączący hardrockowy, a nawet już metalowy ciężar z punkową prostotą. Dzięki temu grupa zdobyła popularność zarówno wśród słuchaczy modnego wówczas punku, jak i właśnie powstającego metalu. Przy czym jest to muzyka pozbawiona największych wad tych stylów. W

[Recenzja] Nirvana - "Nirvana" (2002)

Obraz
Na początku XXI wieku doszło do ugody po kilkuletnim sporze pomiędzy żyjącymi muzykami Nirvany oraz wdową po Kurcie Cobainie. W sprawie chodziło głównie o niewydany wcześniej utwór "You Know You're Right". Krist Novoselic i Dave Grohl chcieli opublikować go jako część boksu z niepublikowanym dotąd materiałem, który ostatecznie ukazał się w 2004 roku pod tytułem "With the Lights Out". Wypełniły go głównie wątpliwej jakości demówki oraz odrzuty. Courtney Love uważała natomiast, że wspomniane nagranie - ostatnie, w którego zarejestrowaniu brał udział Cobain - to potencjalny przebój , który zasługuje na wydanie w lepszym otoczeniu. Ostatecznie udało jej się doprowadzić do wydania składanki z największymi przebojami grupy, którą rozpoczyna właśnie ten utwór. "You Know You're Right", zarejestrowany w styczniu 1994 roku, to typowa Nirvana, łącząca łagodniejsze momenty z agresywniejszym graniem. Jeśli taki kierunek obrałby zespół na swoim czwartym studyjny

[Recenzja] Nirvana - "From the Muddy Banks of the Wishkah" (1996)

Obraz
Wybór koncertowych nagrań z lat 1989-94. Nie mam pojęcia, czy zespół zawsze tak wypadał na żywo z prądem , czy ktoś się bardzo natrudził, by wybrać jak najgorsze wykonania, ale taką chałturę mógłby odwalić nawet kiepski zespół ze szkoły podstawowej. Muzycy grają (i śpiewają) nierówno, fałszywie, chaotycznie. Bootlegowe, naprawdę tragiczne brzmienie jest już tylko dopełnieniem ogólnej nędzy. No nie da się tego słuchać po prostu.  Ocena:  1/10 Nirvana - "From the Muddy Banks of the Wishkah" (1996) 1. Intro; 2. School; 3. Drain You; 4. Aneurysm; 5. Smells Like Teen Spirit; 6. Been a Son; 7. Lithium; 8. Sliver; 9. Spank Thru; 10. Scentless Apprentice; 11. Heart-Shaped Box; 12. Milk It; 13. Negative Creep; 14. Polly; 15. Breed; 16. tourette's; 17. Blew Skład: Kurt Cobain - wokal i gitara; Krist Novoselic - bass; Dave Grohl - perkusja (1-13,16,17); Pat Smear - gitara (8,10-12); Chad Channing - perkusja (14,15) Producent: Shauna O' Brien i Diane Stata

[Recenzja] Nirvana - "MTV Unplugged in New York" (1994)

Obraz
Historia Nirvany zakończyła się 5 kwietnia 1994 roku, wraz z samobójczą śmiercią Kurta Cobaina. Oczywiście tylko ta część historii związana z tworzeniem nowego materiału. Pojawienie się kolejnych wydawnictw z archiwalnymi nagraniami było wyłącznie kwestią czasu. Na pierwszy ogień, jeszcze przed końcem 1994 roku, poszedł zapis występu zespołu z 18 listopada 1993 roku w nowojorskim Sony Music Studios. Całość została nagrana i sfilmowania w celu wyemitowania w dziś już kultowym (w dużym stopniu właśnie dzięki występowi Nirvany) programie "MTV Unplugged", w którym popularni wykonawcy prezentowali swoje przeboje w wersjach akustycznych. Muzycy Nirvany - wsparci przez dodatkowych muzyków, jak gitarzysta Pat Smear i wiolonczelistka Lori Goldston - podeszli jednak do tematu nieco inaczej, unikając uwzględniania w repertuarze swojego występu singlowych hitów (jedyny wyjątek stanowi "Come As You Are", bowiem "All Apologies" na małej płycie wydano później). Ni