[Recenzja] Alice in Chains - "Jar of Flies" EP (1994)



"Jar of Flies" to jedna z najsłynniejszych i najlepiej się sprzedających EPek w historii fonografii. Zarejestrowana została we wrześniu 1993 roku w dwóch turach, w dwóch różnych studiach. W nagraniach wziął udział nowy basista - pożyczony od Ozzy'ego Osbourne'a Mike Inez - który zajął miejsce zwolnionego za nadużywanie narkotyków Mike'a Starra. Półgodzinny materiał jest całkiem różnorodny, pokazujący szerokie inspiracje. Choć podobnie jak na poprzedniej EPce, "Sap", dominują tutaj brzmienia akustyczne, tym razem większą rolę odgrywa elektryczna gitara. Czymś zupełnie nowym było natomiast rozszerzenie instrumentarium w niektórych kawałkach o smyczki lub harmonijkę.

Utwory w rodzaju "Rotten Apple" i "I Stay Away", pomimo lżejszego brzmienia, zachowują charakterystyczny dla grupy brud i ponury nastrój. Od właściwiej twórczości zespołu nie odstaje także melancholijny "Nutshell" - bardzo ładny utwór, ze zgrabną melodią i fajnym zestawieniem akustycznych brzmień z solówkami na elektrycznej gitarze. To jedna z moich ulubionych kompozycji w całym dorobku Alice in Chains, jeśli nie najbardziej lubiana. Ale już taki "No Excuses" to zaskakująco pogodny, piosenkowy kawałek, który nie pasowałby na żaden z regularnych albumów. Pomijając banalny refren, jest to całkiem przyjemne nagranie, zwracające uwagę fajnie pulsującym basem i świetnym w swojej prostocie perkusyjnym wstępem. Równie nietypowo wypadają kolejne utwory: gitarowo-smyczkowy instrumental "Whale & Wasp", wyciszony "Don't Follow" z partią harmonijki i soulowymi wokalami, a także bluesowo-country'owy "Swing on This". Żaden z nich nie jest ani szczególnie udany, ani nie zaniża poziomu całości.

"Jar of Flies" to w sumie udane uzupełnienie podstawowej dyskografii, ale na zasadzie ciekawostki, a nie pozycji mogącej konkurować z regularnymi albumami. Sami muzycy nie traktowali tego materiału poważnie, był to raczej rodzaj eksperymentu. Dopiero za namową przedstawicieli wytwórni zgodzili się go opublikować. Dobrze, że do tego doszło, bo bez tego wydawnictwa dyskografia Alice in Chains byłaby jednak nieco uboższa. Ale wielki sukces, jaki osiągnęło to wydawnictwo, nie jest dla mnie do końca zrozumiały.

Ocena: 7/10



Alice in Chains - "Jar of Flies" (1994)

1. Rotten Apple; 2. Nutshell; 3. I Stay Away; 4. No Excuses; 5. Whale & Wasp; 6. Don't Follow; 7. Swing on This

Skład: Layne Staley - wokal; Jerry Cantrell - gitara, wokal; Mike Inez - bass; Sean Kinney - perkusja i instr. perkusyjne
Gościnnie: Rebecca Clemons-Smith i Matthew Weiss - skrzypce; April Acevez - altówka; Justine Foy - wiolonczela; David Atkinson - harmonijka; Randy Biro i Darrel Peters - dodatkowy wokal
Producent: Alice in Chains


Komentarze

  1. Jedyna EPka obok Sap, którą mam w swojej kolekcji. Rzecz genialna, piękna, intrygująca. Szkoda tylko, że taka krótka. Kiedyś napisałem recenzję u siebie, wiem że ona nie oddaje tego co jest zawarte na tym krążku ale ciężko mi ubrać w słowa to co czuję podczas słuchania np. Rotten Apple. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może zacznę od tego, że jestem psycho-ultra-fanem Alice In Chains, posiadam na półce wszystkie longplaye i EPki i nie wyobrażam sobie życia bez ich muzyki ;-)

    Uwielbiam klimat tej EPki. I nie zgodzę się co do Whale and Wasp - dla mnie to jeden z najbardziej niepokojących kawałków ever, nie mam pojęcia co konketnie na to wpływa, ale kiedy go słucham, stada ciarek pełzają mi po plecach. W ogóe Jar of Flies ma w sobie dziwaczny kontrast - z jednej strony jest to klimatyczna zbieranina ciepłych i wrecz uspokajających człowieka dźwięków, z drugiej jednak jest choernie niepokojąca. UWIELBIAM.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co sądzisz o "Don't Follow" (oprócz tego, że jest nietypowy dla zespołu)? To mój faworyt z tej EP-ki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałem sobie przypomnieć. Ładne to, ale wolę "Nutshell" ;) A z takich klimatów polecam twórczość Townesa Van Zandta, szczególnie albumy "Our Mother the Mountain" i "Townes Van Zandt". Niby to country, ale takie bardziej folkowe, trochę w stylu Roya Harpera, tylko że zupełnie inne ;)

      Usuń
  4. Wiadomo, że sukces tego wydawnictwa w dużej mierze wynikało z ogromnego powodzenia "Dirt". Cokolwiek AiC by wtedy nie wydali, było z góry skazane na sukces. A że "Jar of Flies" dodatkowo bardzo spodobało się słuchaczom...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam problem z ocenieniem tego albumu. Jest klimatycznie, głos Staley'a cudo. Pierwsze trzy utwory miazga, a potem jak na AIC robi się nijako. Epka sukces ten odniosła pewnie dzięki 'Nutshell', ale czy zasługuje na takie uznanie?? Chyba nie, u mnie 6.
    Podobne granie, tylko dużo lepsze i w innym składzie było na jedynym albumie Mad Season. Swoją drogą zrobi pan kiedyś recenzję MS??

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024