[Recenzja] Wishbone Ash - "No Smoke Without Fire" (1978)



Po serii naprawdę kiepskich albumów, zespół - parafrazując jeden z jego tekstów - powstał jak feniks z popiołów. "No Smoke Without Fire" to najlepsze wydawnictwo Wishbone Ash od czasu "There's the Rub", a zarazem najlepszy ze wszystkich wydanych później (jednak biorąc pod uwagę ich poziom, nie jest to szczególny wyczyn). Muzycy odzyskali dawną energię i nagrali jeden ze swoich najbardziej żywiołowych, najbardziej hardrockowych albumów. Niestety, wciąż nie umieli pisać zbyt dobrych utworów, co doskwiera przez większość longplaya.

Dynamiczny "You See Red" to najlepszy otwieracz w historii zespołu, oparty na świetnym, wyrazistym riffie, z dobrą, chwytliwą melodią i naprawdę dobrymi solówkami. Z kolei dwuczęściowy "The Way of the World" to jeden z najlepszych zamykaczy. Szczególnie udanie wypada jego druga, żywsza część, w której muzycy mogą popisać się swoimi umiejętnościami. Wszystko pomiędzy wypada jednak wyraźnie słabiej. "Baby the Angels Are Here" i "Stand and Deliver" bronią się dzięki partiom gitarzystów, ale melodycznie nie są zbyt dobre (razi zwłaszcza banalny refren tego drugiego). Mdła ballada "Ships in the Sky", trywialny "Anger in Harmony" i nużący "Like a Child" (wyróżniający się lekko hiszpańską melodią) to już niestety kawałki, w których nie potrafię znaleźć żadnych pozytywów.

Na "No Smoke Without Fire" słyszalny jest duży postęp w porównaniu z trzema poprzednimi albumami, na których wyraźnie słychać, że muzykom już nie zależy, że nagrywają z przymusu. Tutaj wróciła energia, ale przy braku dobrych pomysłów na utwory (z wyjątkiem pierwszego i ostatniego) nie na wiele się to zdało. "No Smoke Without Fire" to album przede wszystkim dla hardrockowych słuchaczy, którzy ciężkie brzmienie i efektowne solówki cenią bardziej niż melodie lub oryginalność.

Ocena: 6/10



Wishbone Ash - "No Smoke Without Fire" (1978)

1. You See Red; 2. Baby the Angels Are Here; 3. Ships in the Sky; 4. Stand and Deliver; 5. Anger in Harmony; 6. Like a Child; 7. The Way of the World (Part 1); 8. The Way of the World (Part 2)

Skład: Martin Turner - wokal i bass; Andy Powell - gitara i wokal; Laurie Wisefield - gitara i wokal; Steve Upton - perkusja
Producent: Derek Lawrence


Komentarze

  1. Ten album to skarbnica fenomenalnych gitarowych solówek i świetnych melodii, które można podziwiać niemal w każdym utworze. Czy You See Red jest rzeczywiście niesamowicie dynamiczne??? Raczej takie określenie pasuje do numerów pokroju Fireball czy Speed King. You See Red to owszem świetny otwieracz, ale do niesamowicie dynamicznego to mu daleko, tym bardziej że to numer w średnim tempie. Ogólnie płyta na pewno należy do najbardziej udanych w karierze grupy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale "dynamiczny" nie znaczy "szybki", w każdym razie nie tylko. Jedna z definicji SJP brzmi: "związany z natężeniem siły dźwięków", a w tym utworze jest mnóstwo zmian dynamiki i natężenia.

      Usuń
  2. kupiłem, slucham i podobnie jak Ty stwierdzam, że pomiędzy pierwszym i ostatnim kawałkiem mamy hektary bylejakości, na pocieszenie dodam, że na CD jest kilka bonusów, w tym jeden ciekawy zat. firesign, a drugi bardzo wesoły bad weather blues, sztampa, ale dobrze buja przed głośnikami i publiczność na koncercie. dodam tylko że w the way of the world brakuje ciężkości, brzmienie jest gładkie, aż nad to, ale w sumie czego można się spodziewać po Spopielonych 😉 Miłe uzupełnienie dyskografii i na tym już jej kolekcjonowanie zakończę...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Laurie Anderson - "Big Science" (1982)

[Recenzja] Julia Holter - "Something in the Room She Moves" (2024)

[Recenzja] Alice Coltrane - "The Carnegie Hall Concert" (2024)

[Recenzja] Księżyc - "Księżyc" (1996)

[Zapowiedź] Premiery płytowe marzec 2024