[Recenzja] Iron Maiden - "Dance of Death" (2003)



O ile album "Brave New World", mimo wszystkich swoich wad, jest powszechnie uznawany za jedno z największych dokonań Iron Maiden, tak wśród opinii na temat "Dance of Death" przeważają raczej negatywne. Już sama okładka zniechęca. Tak tandetnej komputerowej grafiki należałoby raczej spodziewać się na demo jakiejś amatorskiej grupy, niż na albumie jednej z największych żywych legend heavy metalu. Nawet jej twórca, David Patchett, był tak zniesmaczony ostatecznym efektem (który de facto był tylko projektem), że zabronił umieszczać swoje nazwisko w opisie albumu... Niestety, zawartość muzyczna również przynosi rozczarowanie. Od razu rzuca się w uszy nienajlepsze, jakby przytłumione brzmienie. Partie wokalne Bruce'a Dickinsona sprawiają wrażenie wymęczonych, natomiast pod względem muzycznym dostajemy rutynowe odgrywanie sprawdzonych patentów.

Same kompozycje są zwykle po prostu strasznie banalne, nijakie i bezbarwne (np. "Wildest Dreams", "Gates of Tomorrow", "New Frontier"), czasem chaotyczne ("Montsegur") lub po prostu irytujące ("No More Lies" z bezlitośnie powtarzanym tytułem, "Face in the Sand" z okropnym wokalem). Ciekawostką jest na pewno "Journeyman" - pierwszy utwór Iron Maiden zagrany całkowicie akustycznie. Świetny pomysł na urozmaicenie własnej twórczości (Dickinson chciał nagrać coś takiego już w 1986 roku), ale wykonanie już tak nie zachwyca - utwór jest po prostu mdły i zdecydowanie za długi. Ten ostatni problem dotyczy zresztą znacznej części albumu. Zdecydowanie brakuje tutaj konkretnych, energetycznych utworów z przebojowymi melodiami. Jeden "Rainmaker" nie załatwia sprawy. Zresztą gdzie mu tam do takich kawałków, jak np. "Wasted Years" czy "The Evil That Man Do", choć na tle tego albumu wypada całkiem przyzwoicie. Udanymi utworami są także tytułowy "Dance of Death" i "Paschendale", w których pojawia się parę niezłych melodii i motywów. Szkoda tylko, że oba zepsuto paskudnymi, pretensjonalnymi orkiestracjami z syntezatora.

"Dance of Death" to po prostu najsłabszy, najbardziej wymuszony album w dyskografii Iron Maiden.

Ocena: 4/10



Iron Maiden - "Dance of Death" (2003)

1. Wildest Dreams; 2. Rainmaker; 3. No More Lies; 4. Montsegur; 5. Dance of Death; 6. Gates of Tomorrow; 7. New Frontier; 8. Paschendale; 9. Face in the Sand; 10. Age of Innocence; 11. Journeyman

Skład: Bruce Dickinson - wokal; Dave Murray - gitara; Adrian Smith - gitara; Janick Gers - gitara; Steve Harris - bass i instr. klawiszowe; Nicko McBrain - perkusja
Producent: Kevin Shirley i Steve Harris


Komentarze

  1. Dla mnie jednak nic nie jest gorsze z dyskografi Maidenów niż Wirtualna 11 i X Factor. Obie brzmią jak karykatury i jakby jakiś zespół parodiował styl Iron Maiden i do tego ten wokal Blaze'a :S

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Komentarze niezwiązane z tematem posta nie będą publikowane. Jeśli jesteś tu nowy, przed zostawieniem komentarza najlepiej zapoznaj się ze stroną FAQ oraz skalą ocen.

Popularne w ostatnim tygodniu:

[Recenzja] Death - "Human" (1991)

[Recenzja] Republika - "Nowe sytuacje" (1983) / "1984" (1984)

[Recenzja] Present - "This Is NOT the End" (2024)

[Zapowiedź] Premiery płytowe kwiecień 2024

[Recenzja] Extra Life - "The Sacred Vowel" (2024)